Każdy kryzys zmienia sytuację na rynku. Obecny koronakryzys doprowadził do przewartościowania wielu walut, wielu zafundował spektakularne spadki lub potężne wzrosty. Nie ma waluty, która w trakcie kryzysu nie zmieniłaby kursu w odniesieniu do walut innych państw.
W światowym układzie walutowym mamy dwie dominujące waluty: euro i dolara. Z relacji między nimi wiele można wywnioskować o kondycji gospodarki światowej. W porównaniu do innych par walutowych nie ma tu jednak drastycznych skoków. Średni kurs w tej parze kształtuje się na wieloletnim poziomie w okolicach 1,26. Zapoczątkowany zapaścią na rynku pożyczek hipotecznych kryzys lat 2007-2009, spowodował np., że kurs w parze EUR/USD w połowie lipca 2008 kształtował się na poziomie 1,60. Zaś w przypadku ostatniego kryzysu końcem marca 2020 roku para eurodolar obniżyła kurs do 1,06. Trudno jednak jednoznacznie wskazać kilka składników, które decydują o takim układzie.
Waluty o „mniejszym znaczeniu” są bardziej wrażliwe na zmiany
Jeśli chodzi o złotówkę to w zestawieniu z euro kryzys 2008 roku, przyniósł rekordy kursowe na poziomie minimalnym 3,19 pod koniec lipca 2008 roku i maksymalnym na poziomie 4,29 w lutym 2009 roku. Koronakryzys zaś wywindował cenę jednego euro na poziom aż 4,63 złotego pod koniec marca 2020 roku i do połowy roku złotówka nie odzyskała siły sprzed szczytu epidemii. Od stycznia 2020 roku kursy euro, dolara oraz franka rosły w stosunku do polskiej waluty, ale początek marca spowodował jeszcze większe osłabienie polskiej waluty. W sytuacjach niepewności na rynkach taki układ jest zupełnie normalny, bo inwestorzy zwracają się ku bezpieczniejszym i stabilniejszym walutom.
Obserwacja rynku to podstawa
Bez globalnego oglądu na sytuację poszczególnych walut, nie ma mowy i jakichkolwiek decyzjach, jeśli idzie o zakup walut. Na kursy mają bowiem wpływ zarówno polityki monetarne poszczególnych banków centralnych, jak i dane makroekonomiczne oraz prowadzona polityka zarówno na rynkach krajowych jak i w ujęciu międzynarodowym. Wystarczy spojrzeć na efekty wojny handlowej między Chinami a Stanami Zjednoczonymi. Zaostrzający się konflikt między Waszyngtonem a Pekinem odbija się na gospodarkach innych krajów, np. Niemiec, dla których w niektórych branżach Chiny są najważniejszym, jeśli chodzi o eksport rynkiem zbytu. Niemcy są więc niechętni do opowiadania się po którejś ze stron, co z kolei osłabia Unię Europejską w tworzeniu szerszego zjednoczonego frontu wobec Chin.
Banki centralne mogą więcej
Nie bez znaczenia dla sił poszczególnych walut ma postępowanie banków centralnych, w końcu to one mogą za pomocą polityki monetarnej wpływać na kurs waluty. Jeśli obniżają stopy procentowe, waluta jest tania. W wysoko rozwiniętych gospodarkach wysokie stopy procentowe są gwarancją drogiej waluty. Skoordynowana kampania banków centralnych (w tym Rezerwy Federalnej, Bank of England z bankami centralnymi Japonii, Szwajcarii, Kanady i EBC), która w dobie kryzysu związanego z COVID-19 obniżyła masowo stopy procentowe, miała zapewnić globalną płynność systemu finansowego.
Patrząc na to jak wobec kryzysu zachowała się złotówka w odniesieniu do „bezpiecznej przystani”, jaką jest np. frank szwajcarski (skok od początku lutego 2020 roku z 3,96 na 4,36 w 23 marca) nie sposób nie wierzyć w to, że na walutach można sporo zarobić, jeśli właściwie się w nie inwestuje. Jednak dla amatorów to raczej okazja, by kupić coś w zagranicznym sklepie za mniej niż zwykle operując funduszami zbieranymi w obcej walucie, nie zaś możliwość korzystnego lokowania środków.
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.