W połowie lipca zakończyła się 14 runda trwających już od 3 lat negocjacji dotyczących transatlantyckiej umowy handlowej między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Kolejny brak porozumienia wynikał prawdopodobnie z kilku kwestii. Jedną z nich jest Wielka Brytania, która na koniec czerwca w drodze referendum zdecydowała o opuszczeniu UE.
Trzy lata długich rozmów o planach, które miały doprowadzić do współpracy międzykontynentalnej o ogromnym wpływie zarówno na rynek amerykański, jak i europejski. Zacieśnienie gospodarcze między USA a UE, które miało się urzeczywistnić jeszcze w 2016 roku, stoi pod znakiem zapytania. Unijni negocjatorzy nie mogą patrzeć z optymizmem na następną turę negocjacji. Powodem decyzja Brytyjczyków o opuszczeniu struktur unijnych.
Brexit i wybory prezydenckie
Transatlantyckie Porozumienie o Wolnym Handlu zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska, traktowały jako projekt priorytetowy, dzięki któremu rynek pracy ulegnie znaczącemu powiększeniu, co przyczyni się do wzrostu dochodów wielu przedsiębiorstw. To tylko dwie z wielu korzyści, jakich należałoby się spodziewać po podpisaniu umowy dla obu jej stron. Niestety po zakończeniu lipcowego spotkania coraz głośniej mówi się o fiasku tego wielkiego projektu. Brak Wielkiej Brytanii wśród odbiorców, czy eksporterów towarów i usług, drastycznie zmniejsza atrakcyjność unijnego rynku. Jak podkreślił główny negocjator USA Dan Mullaney – „Zjednoczone Królestwo to największy rynek na nasze usługi.”
Sam fakt, że amerykański eksport do tej pory trafiał w 25% wyłącznie do UK daje do myślenia. Skoro z negocjowanych warunków umowy handlowej ma „wypaść” jeden z głównych odbiorców, to czy kontynuowanie takich rozmów ma sens dla Amerykanów? I tak, i nie, zależy czy spojrzymy na to z perspektywy gospodarczej, czy politycznej. Ta polityczna daje większe szanse na sukces.
Umowa TTIP ma być uwieńczeniem drugiej kadencji prezydenta USA Baraka Obamy. Zarówno strona europejska jak i amerykańska ma nadzieje, że porozumienie uda się zawrzeć do końca tego roku, czyli jeszcze przed wyborami w Stanach Zjednoczonych. Jeśli nie, rozmowy mogą zostać wstrzymane, ponieważ następcy Obamy nie są skorzy do podpisania tej umowy. Wizja stworzenia największej na światowym rynku strefy do wolnego handlu może więc okazać się jedynie sennym marzeniem.
Negocjator europejski Ignacio Bercero zdecydowanie zapewniał podczas ostatniego spotkania, że Wielka Brytania nie stanowi problemu w rozmowach, a ich decyzja nie wpłynie na dalsze negocjacje. Tym bardziej UE będzie zmotywowana do tego, aby doprowadzić do finalizacji dotychczasowych rozmów.
Zawirowania związane z TTIP oraz brak porozumienia w trwających kilka lat rozmów są kolejnym dowodem na to, że Brexit jest i będzie sporym utrudnieniem dla Europy, wbrew zapewnieniom unijnych dyplomatów. Kolejne spotkanie ma się odbyć prawdopodobnie w listopadzie, tuż przed wyborami w USA. Być może tym razem zakończy się ono osiągnięciem kompromisu.
Aniela Agopsowicz, analityk walutowy Ekantor.pl
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.