Albania nazywana przez jej mieszkańców Shqipëria to górzysty, pięknie usytuowany kraj, który należy do mocno niedocenianych części Starego Kontynentu. Hasło „wakacje w Albanii” kojarzy się raczej z wyzwaniem i przygodą niż z ekskluzywnymi hotelami i drinkiem z palemką. I tak długo jak tak pozostanie, Albanię będzie można odkrywać, później podzieli los Chorwacji i Czarnogóry, czyli stanie się tańszą alternatywą dla Włoch czy Hiszpanii.
Albania – co to za kraj?
Historia nie obeszła się z Albanią łaskawie. Pierwsze państwo albańskie po wstało w XII wieku, a już 200 lat później zostało podbite przez Serbów. Później była agresja ze strony Bułgarii i cywilizacyjny upadek po zajęciu kraju przez Turcję. Niepodległość Kongres Narodowy ogłosił dopiero w 1912 roku. Jeszcze przez zakończeniem II wojny światowej władzę w Albanii przejęła Albańska Partia Pracy, z pełniącym 41 lat funkcję pierwszego sekretarza Enverem Hodżą na czele. Komuniści utracili władzę w Albanii dopiero w 1992 roku, pozostawiając kraj w dość parszywej sytuacji gospodarczej.
Większość społeczeństwa w Albanii wyznaje islam, ale współistnienie pomiędzy jego wyznawcami a chrześcijanami jest wyjątkowo pokojowe i przyjazne. Zresztą nie może być inaczej w kraju, gdzie wyjątkowe miejsce zajmuje Św. Matka Teresa z Kalkuty – albańska zakonnica.
W Albanii warto być, by zobaczyć zanurzone w morzu nagie skały, powojenne bunkry, dzikie plaże, porzucone szkielety wieżowców, pokomunistyczne place i drogi w stolicy, nieśmiertelne Mercedesy i wyjątkowe kamienne mogiły porozrzucane gdzieś przy górskich ścieżkach.
Albania dla amatorów śródziemnomorskich plaż
Po sezonie za nieco ponad 3000 zł możemy spędzić tydzień w niezłej jakości willi w mieście Durres. Apartament na wysokim piętrze, 150 m od plaży (morze widać między pobliskimi blokami). Pokoje są wyposażone skromnie, ale schludnie. Dopłacając jeszcze 1000 zł spędzimy tydzień w dwuosobowym pokoju w czterogwiazdkowym hotelu, z dwoma posiłkami i prywatną, piaszczystą plażą. Jeśli marzy nam się nie Adriatyk, a Morze Jońskie i zawsze marzyliśmy o Korfu, możemy wybrać się na południe Albanii i znaleźć 60-metrowy domek w greckim stylu i zamieszkać w nim w sześć osób. Za dwie noce w domku bez widoku na morze, ale za to oddalonego zaledwie o 50 metrów od przecudnej urody plaży Ksamil, poza sezonem zapłacimy zaledwie 260 zł.
Co odróżnia zakwaterowanie i plaże albańskie od włoskich czy greckich? Na pewno podejście do turystów nie jest tak samo świadome. Wiele obiektów jest zaniedbanych, zdarzają się dzikie wysypiska śmieci nawet na piaszczystych plażach, nie zawsze w miastach turystycznych oznaczenia są wystarczająco widoczne i jasne. Ogólnie panuje tu większa „dzikość”, co jednak nie ujmuje wybrzeżu urody.
Albania dzikim szlakiem
Z dzikością Albanii spotkać się można już za granicą z Czarnogórą. Jeśli wybierzemy drogę przez Plav, nie możemy nie pojechać do jednej z najbardziej odizolowanych od cywilizacji wsi w Europie – Theth. Podróż do wioski z miasta Szkodra może być dla niektórych samochodów męcząca. Droga z asfaltowej zmienia się w szuter, a miejscami jest dość wąska. Jednak to problem „pierwszego świata”, bo na drodze spotkamy na pewno pojazdy, które nie wyglądają jakby mogły pokonać jakiekolwiek trudy górskiej trasy.
Zwiedzanie Albanii warto zaplanować poza najczęściej odwiedzanymi miejscami. Białe drogi co prawda w sporej części odbiegają od europejskich standardów, jednak watro je wybrać z uwagi na niezwykłe walory krajobrazowe. Niewielkie miasteczka i wsi na skraju rezerwatów przyrody czy parków oferują co prawda niewielkie możliwości noclegu w hotelach, ale w sezonie letnim ze znalezieniem miejsca do spania, nie będzie problemów.
Albania jest wymarzonym miejscem na podróż motocyklem. Można podziwiać jednocześnie turkusowe morze i wysokie góry. Można na motocyklu dojechać do Albanii przez Serbię, ale można również z nim przylecieć i wsiąść za kierownicę dopiero w czarnogórskiej Podgoricy.
Albania ceny
W Albanii nadal ceny są niższe niż w innych krajach basenu Morza Śródziemnego, ale to już nie to, co było kilka lat temu. Wraz ze wzrostem popularności tego kraju wśród turystów, rosną i ceny.
Jednostką monetarną w Albanii jest lek. 1 lek to nieco ponad 3 grosze, 1000 leków to zaledwie około 35 złotych. Aby zrobić zakupy w piekarni potrzebne nam będzie minimum 100-200 leków. W sezonie za kilogram pomidorów na bazarze zapłacimy mniej niż 50 leków, za kilogram arbuza zaledwie 10-25 leków. Za puszkę piwa Tirana w stołecznym sklepie przyjedzie nam zapłacić około 100 leków. W sezonie letnim warto kupować przede wszystkim owoce i wyroby z sera, zarówno krowiego, jak i koziego oraz owczego. Warto kupować produkty lokalne, warzywa i owoce – tu ceny zawsze będą dla turysty w Polski atrakcyjne.
Paliwo w Albanii na początku października 2020 roku nie jest tanie, za litr Pb95 zapłacimy około 169 leków czyli ponad 6 złotych (dane: GlobalPetrolPrices.com).
Podróż do Albanii warto odbyć jak najszybciej, rzeczywistość w tym kraju na przełomie ostatnich lat sporo się zmieniła. Wraz z rozwijającą się turystyką nie tylko ceny wzrosną, ale na zawsze zniknie też dzikie wybrzeże. Więc jeśli marzycie, by zobaczyć przechadzające się po plaży konie i krowy, spacerujące po drodze osiołki lub pokonujące wydmy Mercedesy – to ostatni moment, by udać się do Albanii.
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.