Zachodni dziennikarze mają duży problem w pisaniu korespondencji z Polski – jesteśmy bardzo drażliwi na punkcie tematów politycznych, kultywujemy skomplikowaną historię a jednocześnie wykazujemy niezwykłe lenistwo w kwestiach samorządności. Nic więc dziwnego, że obraz naszego kraju w zagranicznych mediach jest tak… kolorowy.
Stereotypy kreowane przez media nigdzie nie są tak wyraźnie jak w odniesieniu do narodowości. Pokazywany na Zachodzie “typowy Polak” to osoba konserwatywna, wręcz fanatycznie religijna, przywiązana do tradycji, szukająca okazji do łatwego zarobku. Polki, niezmiennie, cieszą się opinią bardzo urodziwych. Te wizerunki zmieniają się jednak stopniowo za sprawą bieżących wydarzeń, które niekoniecznie stawiają nas w dobrym świetle.
Urodzeni do strajku
Protesty, manifestacje, pochody i marsze to od lat stałe kolumny w relacjach z Polski. Na stronach brytyjskiej rozgłośni BBC prawie połowę informacji z naszego kraju w ostatnim kwartale 2016 roku stanowiły doniesienia o strajkach. Wielkim echem odbił się “Black Monday” (11.2016) z wyeksponowanymi na zdjęciach anglojęzycznymi transparentami “Free choice for all women!”. Międzynarodowy ruch feministek był nim niezwykle przejęty a wyrazy uznania dla akcji opublikowały serwisy Daily Mail czy ABC News. The Guardian uważnie śledził protesty pod sejmem i blokadę mównicy opisując ją jako “kryzys polityczny w Polsce”. Tylko nasi wschodni sąsiedzi poświęcają mniej uwagi naszym manifestacjom – ich albo to nie obchodzi, albo mają własne zdanie na ten temat.
Historia to nasza pasja
Pretekst do dochodzenia “prawdy historycznej” znajdzie się zawsze. Obecnie, kiedy nastroje nacjonalistyczne są silniejsze niż zwykle, walka o poprawność dziejów minionych nabiera charakteru patriotycznego. Tak było w wypadku niefortunnego określenia “polskie obozy zagłady” użytego przez kilka włoskich stacji telewizyjnych. Interweniowała ambasada ale zbiorowa histeria uderzyła z takim rozmachem, że nawet naukowy magazyn smithsonianmag.com zauważył: Use the phrase “Polish Death Camps” in Poland and You may go to jail. Nie jest to zresztą pierwszy raz, kiedy takie słowa padają publicznie – w 2012 roku prezydent Obama użył ich podczas dekoracji Medalem Honoru, co wywołało jeszcze większy skandal dyplomatyczny.
San Escobar kontra reszta świata
Samobója dyplomatycznego strzelił w styczniu 2017 szef MSZ Witold Waszczykowski. Opowiadał dziennikarzom o spotkaniach z ministrami różnych krajów, w tym państwa San Escobar, które… nie istnieje. Za taką, nie pierwszą zresztą, wpadkę prasa międzynarodowa nie pozostawiła na naszym szefowie dyplomacji suchej nitki. To z kolei pokazuje, że polski PR na arenie zagranicznej bardzo kuleje. Nic więc dziwnego, że łatwo jest kreować fałszywe wzorce, jak choćby te w największym hiszpańskim dzienniku „El Pais” w artykule „Krucjata w Polsce przeciwko mediom, które »zdradziły ojczyznę«” (część dłuższej serii, do której należy także tekst „Witajcie w Kaczynskistanie” czy „Zakaz wyjścia z szafy” – to o represjach przeciw homosekualistom). Reporterzy świadomie manipulują faktami tak, aby pokazać Polskę w jak najgorszym świetle a zwykli ludzie są w stanie w to uwierzyć, bo takie stereotypy się utarły.
Słowa mają wielką moc
Polacy znają swoją wartość i być może nie przejmowaliby się opinią zagranicznych mediów. Problem jednak tkwi w tym, że słowa – zwłaszcza te niepochlebne – potrafią mieć wielką moc. Kreowanie wizerunku Polski, jako kraju w którym dochodzi do licznych protestów, również na sejmowych ławach może ostudzić chęci inwestorów. Otrzymują oni bowiem wyraźny komunikat, że w kraju nad Wisłą nie dzieje się dobrze. A to właśnie inwestycje uważane są za “piętę Achillesową” polskiego PKB.
Zagraniczne media nie zawsze piszą o nas dobrze, a czasem nawet niezgodnie z prawdą. Osłabia to znacznie ilość międzynarodowych inwestycji w Polsce, co można było obserwować w 2016 roku, dużo słabszym niż lata ubiegłe. Mamy jednak ogromne atuty w postaci wąskich specjalizacji, szczególnie w branży IT. Przykładem może być rynek gier komputerowych, który od kilku lat sukcesywnie podbijają nasze firmy. Jest to branża na tyle spektakularna i celowana w tak specyficzną grupę odbiorców, że “zła prasa” w zasadzie dla niej nie istnieje.
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.