Oszczędności w euro? A może we frankach szwajcarskich? Czy zasada, że nie pożycza się pieniędzy w walucie, w której się nie zarabia dotyczy również oszczędności? Kiedy bardziej opłaca się oszczędzać w obcej niż własnej walucie?
Pewna waluta na niepewne czasy
Covid-19, napaść Rosji na Ukrainę, bardzo napięta sytuacja w Strefie Gazy – to wszystko sprawia, że bezpieczeństwo finansowe zarówno gospodarstw domowych jak i całych gospodarek zostało zaburzone.
Inaczej jednak wygląda zaciąganie kredytu – zwłaszcza hipotecznego i to na wielką kwotę, którą spłaca się po 20-30 lat – niż dywersyfikacja zysków z oszczędzania w różnych walutach. Dlaczego jeśli posiadamy wkład finansowy warto go oszczędzać w różnych walutach? Można to zobaczyć na przykładzie dwóch walut tureckiej liry i franka szwajcarskiego.
Jak widać cena franka rosła niby delikatnie, a jednak dla kredytobiorców bardzo boleśnie. Delikatne wypłaszczenie w 2019 roku nie przyniosło ulgi, frank nadal utrzymuje się w górnych rewirach. A co gdyby ktoś w tym dołku frankowym nie brał kredytu, a wymienił 100 tysięcy złotych na franki? Nikt, kto posiada kredyt frankowy nie chce tego podliczać…
Dawno, dawno temu. Za górami i lasami lira turecka kosztowała około 2,2 złotego. Ale kto dziś pamięta te czasy w obliczu sytuacji, kiedy za jedną lirę zapłacić musimy zaledwie 20 groszy? Jak bardzo byśmy stracili lokując oszczędności w tej walucie?
Jakiej walucie zaufać?
Po tym, co wydarzyło się w 2008 roku z frankiem szwajcarskim, waluta ta w naszym kraju budzi niemal wyłącznie negatywne skojarzenia. Jeśli popatrzymy na obecną cenę franka, aż trudno uwierzyć, że kiedy Polacy masowo zawierali umowy kredytowe w szwajcarskiej walucie, frank kosztował niespełna dwa złote! Różnica między ceną franka w lipcu 2008 roku, a lipcu 2011 roku wyniosła więcej niż półtora złotego. To około 75% więcej.
Skoro więc zawirowania wokół ceny franka potrafiły doprowadzić do bankructwa kredytobiorców, dlaczego miały by teraz nie zrujnować naszych oszczędności. W końcu dziś frank kosztuje cztery i pół złotego, ale co jeśli za kilka miesięcy spadnie do średniego kursu w parze CHF/PLN na poziomie 2,01? Czy zatem oszczędności w frankach mają jakikolwiek sens?
Po co oszczędzać w obcej walucie?
Gromadzenie kapitału w walucie innej niż ta, w której zarabiamy, uniezależnia nas nieco (w zależności od tego ile tych oszczędności posiadamy) od sytuacji w gospodarce krajowej. Nie bez znaczenia jest tutaj wybór waluty, w której decydujemy się oszczędzać.
Jeśli oszczędności mamy sporo i możemy je podzielić na poszczególne waluty warto wziąć pod uwagę oszczędności w dolarach, frankach i funtach, które niewiele tracą na wartości. Jeśli jednak mamy do dyspozycji naprawdę sporą gotówkę i nie chcemy działać na giełdzie, a tylko inwestować w waluty, niegłupim pomysłem jest sięgnięcie po wiedzę doradcy finansowego. Jego wynagrodzenie nas nie zrujnuje, a właściwa wiedza pomoże pomnożyć nasze aktywa.
Lokata walutowa – jakie korzyści?
Założenie lokaty walutowej zwykle największy sens ma wówczas, kiedy zarabiamy w obcej walucie. Czyli w sytuacji, kiedy nie ma potrzeby przeliczania lokaty na złotówki lub mamy margines, by przeliczyć ją w momencie, kiedy najbardziej nam się opłaca. Pamiętajmy, że zawsze Bankowy Fundusz Gwarancyjny chroni nasze środki do równowartości 100 tysięcy euro, więc przy „domowych oszczędnościach” to zupełnie wystarczające zabezpieczenie. Jeśli zaś mamy do dyspozycji znacznie więcej oszczędności, zawsze warto sprawdzić aktualną sytuację na rynku i skonsultować się ze specjalistą. Jego gaża zawsze będzie mniejsza niż nasz wkład i może ochronić nasze oszczędności życia.
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.