17 lutego 2025,  13:32

Amerykanin punktuje a Niemiec płacze – Przemówienie J.D. Vance’a

5/5 (2)

Przygotował: Łukasz Paszkiewicz

Dzień dobry Państwu, Łukasz Paszkiewicz, witam w poniedziałek.

Proszę Państwa, dzisiaj chciałbym omówić ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Europie w ciągu kilku ostatnich dni. Szczerze mówiąc, byłem poza Polską, w związku z tym nie miałem okazji śledzić tych wydarzeń na bieżąco. A gdy wróciłem, okazało się, że doszło do jakiejś wielkiej tragedii – politycy płaczą, zwoływane są nadzwyczajne spotkania w Paryżu, a przedstawiciele Unii Europejskiej obrażają się.

Doszło także do wystąpienia wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, J.D. Vance’a, na konferencji pokojowej w Monachium. W związku z tym chciałbym dzisiejsze spotkanie poświęcić tym wydarzeniom, ponieważ wiem, że są one niezwykle istotne i będą miały wpływ na sytuację gospodarczą w Europie. Przede wszystkim jednak myślę tutaj o Polsce.

Proszę Państwa, to, co mówiłem jeszcze przed konferencją pokojową w Monachium, potwierdza się. Wspominałem wówczas, że według moich ocen sprawa jest przesądzona – Trump przejmuje kontrolę, będzie negocjował z Rosją poza Unią, uzyska swój interes ekonomiczny i geopolityczny. Mówiłem wtedy, że położy rękę – a nawet użyłem słowa „łapę” – na ukraińskich złożach.

I oczywiście wszystko się potwierdziło. Dosłownie – wystąpienie wiceprezydenta J.D. Vance’a wywołało ogromne emocje. Jak słyszałem, niektórzy liderzy Unii Europejskiej byli wręcz oburzeni, a inni rozczuleni. I tak się zastanawiam, co ich tak poruszyło? W związku z tym zacząłem szukać źródeł i analizować, co takiego powiedział wiceprezydent Vance, że wywołało to taką ciszę na sali.

W mojej ocenie warto wsłuchać się w jego słowa jeszcze raz. Nie powiedział tak naprawdę nic kontrowersyjnego. Powiedział to, co wszyscy wiedzą – nawet elity europejskie – ale może nie chcą tego usłyszeć. A może to wynika właśnie z tego, co podkreślił wiceprezydent – że w obecnej Unii Europejskiej wolność słowa jest zagrożona i tłumiona, że pewnych rzeczy po prostu nie wolno mówić.

Stąd apel wiceprezydenta do liderów Unii Europejskiej o powrót do korzeni Wspólnoty. Jakie były te korzenie? To istotne pytanie, bo może nie wszyscy pamiętają, nie każdy ma pamięć historyczną. Unia Europejska wyrosła ze Wspólnoty Europejskiej, a jeszcze wcześniej – z Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali.

Kiedyś mówiło się o trzech ojcach założycielach Unii Europejskiej: Konradzie Adenauerze, Robercie Schumanie i Jeanie Monnecie. Patrząc na ich życiorysy, łatwo dostrzec, na jakich fundamentach budowano wspólnotę.

Jean Monnet – Francuz, który kształcił się w Wielkiej Brytanii, był zwolennikiem współpracy Francji z Wielką Brytanią. Podczas II wojny światowej aktywnie działał na rzecz zbliżenia tych dwóch krajów i miał ogromny wpływ na decyzję prezydenta Roosevelta o wsparciu Europy przez Stany Zjednoczone. Wielu historyków uważa, że dzięki niemu Stany Zjednoczone szybciej przystąpiły do wojny, co skróciło jej przebieg o kilka lat.

Po wojnie Monnet, wraz z Robertem Schumanem – premierem Francji i chrześcijańskim demokratą, późniejszym czcigodnym sługą Bożym – zaproponował utworzenie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali. Pomysł ten podchwycił Konrad Adenauer – niemiecki polityk z CDU, którego hasło wyborcze w 1953 roku brzmiało: „Żadnych eksperymentów”.

Zatem mamy Europę opartą na trzech filarach:

  1. Wspólnym interesie gospodarczym – bo pomysł wspólnej obronności militarnej upadł, więc integracja budowana była wokół gospodarki.
  2. Wartościach chrześcijańskich – bo jeden z ojców założycieli, Robert Schuman, został beatyfikowany.
  3. Współpracy ze Stanami Zjednoczonymi – kluczowym partnerem w zakresie bezpieczeństwa.

Dziś mamy zupełnie inną Europę, każdy wie jaką. J.D. Vance potrząsnął politykami Unii – i dobrze, bo musimy się przebudzić. Świat idzie do przodu, a czym zajmuje się Unia Europejska? Zielonym Ładem. Tymczasem wybucha kolejny skandal – Europejska Partia Ludowa blokuje śledztwo w sprawie lobbingu, gdzie Komisja Europejska dotowała organizacje, które miały przekonywać europarlamentarzystów do określonych działań.

Europa rzekomo broni demokracji, ale gdy w Rumunii pojawiły się podejrzenia wpływów rosyjskich na wybory, mówiono o kilkuset tysiącach dolarów wydanych na reklamy. Czy to naprawdę wystarczy, by podważyć demokrację?

Europa niszczy swój przemysł ideologią Zielonego Ładu, co prowadzi do odprzemysłowienia i osłabienia zdolności produkcji militarnej. Europa zajmuje się płciami, robakami w jedzeniu, nakrętkami od butelek. Tymczasem świat idzie do przodu, a my stoimy w miejscu.
J.D. Vance powiedział prawdę – może ostro, ale czy nie miał racji?

Europa nie będzie przy stole tych negocjacji, bo co ma ta Europa wnieść, skoro tak naprawdę jest zdemilitaryzowana? Jeżeli dziennikarz Frankfurter Allgemeine Zeitung, Pan Peter Carstens, pisze, że – co tu dużo mówić – jeśli Amerykanie mówią, że kraje Unii Europejskiej mają wysłać na Ukrainę około 50 tysięcy żołnierzy, a według niego Bundeswehra osiągnie swój poziom mobilizacji czy zdolności militarnej dopiero w 2029 roku?

Przecież J.D. Vance zwrócił uwagę tylko na fakty. Nikt o tym jakoś nie mówi, ale przecież ten traktat pokojowy w Mińsku, te rozmowy w Mińsku, gdzie Francja i Niemcy narzucały Ukrainie ton tych negocjacji i były gwarantem bezpieczeństwa, wiemy, jak się skończyły.

Skończyły się tym, że Rosja zaatakowała Ukrainę. W związku z tym politycy, czy to generał Kellogg, czy J.D. Vance, podkreślają, że w tej obecnej sytuacji nie będziemy czekać trzech lat, aż ktoś rozmowę rozpocznie. Gdzie były nasze elity europejskie i administracja amerykańska przez te trzy lata? Przecież pozwolono, żeby na Ukrainie toczyła się krwawa wojna, żeby ginęli ludzie, żeby Ukraina była coraz bardziej osłabiona. Bo ona jest osłabiona – Rosjanie idą do przodu, Ukraina ponosi klęski. Tak dawkowane były dostawy broni – powiedzmy sobie szczerze – żeby, broń Boże, Ukraina nie wygrała.

Czemu wtedy nie zakończono tej wojny? Przecież Trump mówi: „Ja chcę to zakończyć, ale zgodnie z interesem Stanów Zjednoczonych.”

I tak jak mówił Konrad Adenauer: „Żadnych eksperymentów.” A my cały czas eksperymentujemy.

Zwróćcie Państwo uwagę, że elity Unii Europejskiej dalej mówią, że okręt płynie wyznaczonym kursem. Tak, czyli dalej to samo. Zwróćcie uwagę na jeszcze jedną rzecz – wolność słowa. Przecież my w Polsce dobrze pamiętamy, jak to było. Komuniści też nazywali Solidarność ekstremą.

Tak samo tutaj – ktokolwiek powie coś innego, jest uznawany za ekstremę, jest blokowany w środkach masowego przekazu. Teraz znowu nasz rząd chce wprowadzić ustawę, która będzie blokowała, cenzurowała wypowiedzi – ktoś będzie decydował, co można powiedzieć, a czego nie. I o tym mówi J.D. Vance.

Ja też o tym mówiłem – że to jest nasze największe zagrożenie. My sami jesteśmy dla siebie zagrożeniem. Przez to, że odeszliśmy od korzeni. Nie mamy fundamentu, na którym moglibyśmy budować przyszłość. Przez to, że niszczymy własną gospodarkę w imię jakichś ideologii, które są chore. Przecież wszystkie te ETS-y, ten system refinansowania – to wszystko powinno pozostać w spółkach, po to, żeby mogły się rozwijać.

I teraz, co powinniśmy zrobić? Na pewno nie płakać.

Proszę Państwa, ostatnio jest jakaś moda na tych płaczących polityków. Ja nie wiem, czy to niedobór testosteronu, czy oni powinni przejść jakąś kurację testosteronową, ale im się tylko pali planeta. A teraz, proszę Państwa, można powiedzieć brutalnie – pali im się pod dupą.

I dlatego zwołują ten szczyt w Paryżu. To też ciekawe – my przewodzimy Unii, a szczyt jest zwoływany w Paryżu.  Ale co na tym szczycie można ugrać? Jedyne, co ja widzę jako przyszłość, to to, że Niemcy zbliżą się do Rosji.

Niemcy będą brały gaz z Rosji. Zresztą on już płynie – tylko na papierach jest kazachski – do rafinerii w Schwedt. I teraz pytanie – gdzie my w tym wszystkim jesteśmy? Co my powinniśmy zrobić jako Polska, jako politycy?

Powinniśmy pilnować własnego interesu. A naszym interesem jest oparcie naszej obronności na Pakcie Północnoatlantyckim, który jest szerszą formułą i wykracza poza kraje Unii Europejskiej. Bo tam są silne Stany Zjednoczone. Jest tam – wbrew pozorom – przyjazna dla nas Turcja. I tutaj przypomnę trzy rzeczy.

To Turcy jako jedyni nie uznali rozbiorów Polski.

To Turcy cały czas pytali: „Czy przybył poseł z Lachistanu?”

I to Turcy uważają nas dalej za kraj postimperialny. Bo takim krajem byliśmy.

Są tam też Anglicy, z którymi łączą nas zarówno relacje gospodarcze, jak i przyjaźń. Mamy dużą polską mniejszość w Wielkiej Brytanii, która się świetnie zasymilowała. I na tym powinniśmy budować nasze bezpieczeństwo. Tak jak mówił Jean Monet – na współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i na budowaniu tych samych wartości.

A co możemy zrobić?

Proszę Państwa, mamy wszystkie argumenty na to, żeby odgrywać istotną rolę z punktu widzenia interesów geopolitycznych Stanów Zjednoczonych.

Po pierwsze, mamy dzisiaj sytuację, w której Donald Trump mówi o tym, że chce pozyskiwać z Ukrainy surowce, w tym metale ziem rzadkich, a także ropę naftową i gaz.

Polska ma ku temu wszystkie możliwości, żeby być w tej grze. Nie musi być liderem, ale ważnym elementem układanki. To my wprowadziliśmy Arabię Saudyjską, czyli Saudi Aramco, do Europy. Stało się to w wyniku słynnej fuzji Orlenu z Lotosem, w której uczestniczyło Saudi Aramco. Jeśli ktoś interesuje się historią, to nawiązując do słów J.D. Vance’a, należy przypomnieć trzech liderów, którzy wygrali zimną wojnę: Ronalda Reagana, Jana Pawła II i Margaret Thatcher.

Jeżeli bierzemy to pod uwagę, to historycznie rzecz ujmując, Ronald Reagan wraz z Arabią Saudyjską przyczynił się do gospodarczego rozbicia Związku Radzieckiego. Amerykanie inwestowali wówczas potężne środki w Arabię Saudyjską. Dziś, jeśli mówimy o Polsce, to przerabiamy 900 tysięcy baryłek ropy dziennie, z czego połowę dostarcza nam Arabia Saudyjska.

Polska dysponuje własną flotą gazowców, a blisko granicy polsko-ukraińskiej znajdują się największe w Europie zbiorniki gazu. Mamy gazoport, który został zbudowany, co daje nam możliwość przesyłu gazu. Powinniśmy współpracować z krajami takimi jak Litwa, Łotwa, Estonia, Czechy, Słowacja czy Węgry, aby dostarczać im surowce.

To jest nasza szansa. Gdybyśmy doprowadzili do inwestycji amerykańskich na poziomie 50 miliardów dolarów, mielibyśmy zagwarantowane bezpieczeństwo.

Ostatnio w wywiadzie z Arturem Bartoszewiczem mówiłem nawet więcej. Powinniśmy także współpracować z Chinami, zamiast nakładać cła na ich samochody elektryczne.

Powinniśmy również rozwijać relacje z Indiami i Turcją – tak jak robi to dziś Wielka Brytania. W ten sposób zapewnimy sobie bezpieczeństwo. Nie zagwarantuje nam go Europa, proszę Państwa. Trzeba być naiwnym historycznie, żeby wierzyć, że Europa nam cokolwiek zapewni. Czy zagwarantowała nam coś przed II wojną światową?

I co się stało? Mogę powiedzieć obrazowo – gówno się stało. To samo spotkało Ukrainę, gdy Niemcy i Francja gwarantowały jej bezpieczeństwo w Mińsku. Dlatego powinniśmy myśleć szerzej i być liderem. Niemców już przy tym stole nie ma – nawet Frankfurter Allgemeine Zeitung porównuje Scholza do kury latającej bez głowy.

Dzisiaj musimy być świadomi, że po zakończeniu wojny dojdzie do zbliżenia Niemiec z Rosją, co nigdy nie było dla nas korzystne. Musimy patrzeć na własne interesy i budować naszą pozycję. Bezpieczeństwo zapewnia nam NATO, ale do tego potrzebny jest biznes.

Powinniśmy wykorzystywać naszą infrastrukturę, której Niemcy nie mają – oni dopiero budują swoje gazociągi, nazywając je „wodorowymi”, choć w rzeczywistości przejściowym paliwem będzie gaz. Niemcy już się do tego przygotowują.

Będzie czas wybaczania błędów, a gaz wkrótce stanie się ekologiczny. Wojna się skończy, ale my nie możemy jedynie protestować – musimy budować własne interesy. To oznacza współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i innymi mocarstwami. Nie powinniśmy robić sobie wrogów, bo to nam do niczego nie jest potrzebne. Nie bądźmy niczyim adwokatem.

To może być bolesne, ale jeśli Ukraina ma dołączyć do jakichkolwiek struktur europejskich (bo do NATO nie ma na to szans), to powinna najpierw rozliczyć się z barbarzyństwa, jakim była rzeź wołyńska. Proszę Państwa, zachęcam do przeczytania kilku książek na ten temat – nie będę opisywał szczegółów, bo są one zbyt drastyczne, ale nie wyobrażacie sobie, w jaki sposób mordowano kobiety w ciąży, dzieci, niemowlęta i nienarodzone dzieci.

To jest fundamentalna sprawa. Oczywiście, Polska jest otwarta na pomoc, bo jesteśmy chrześcijanami – pomogliśmy Ukraińcom w sposób bezprecedensowy na skalę światową. Nikt nam tego nie odbierze. Ale z punktu widzenia biznesu i bezpieczeństwa powinniśmy dbać przede wszystkim o polskie interesy.

A co wyniknie z Monachium? Nic, proszę Państwa, nic z tego nie wyniknie. Ci politycy tylko udają twardych graczy, a w rzeczywistości nie mają żadnych rozwiązań. Bundeswehra będzie gotowa do działania dopiero w 2029 roku. O czym my w ogóle mówimy?

Budowanie europejskiej armii to mrzonki. Polska Straż Graniczna szkoliła Straż Graniczną Unii Europejskiej, a teraz mielibyśmy się im podporządkować? Przecież oni są  są głupsi niż paragraf przewiduje od nas. O czym my tu rozmawiamy?

Powinniśmy sami budować swoją siłę i realizować nasze kontrakty. W ramach NATO to inni powinni dorównać do naszego poziomu wydatków. Kluczowa jest gospodarka – gospodarka, gospodarka i jeszcze raz gospodarka. Bez niej Polska nie przetrwa.

Unia Europejska musi się natychmiast przemodelować. Chociaż uważam, że obecne elity nie dadzą rady tego zrobić i zostaną zmiecione. A ta „kura” – nawet jeśli ma obciętą głowę – wcześniej czy później zdechnie. I to może być najlepsza puenta.

Nie ma co płakać – trzeba się brać do roboty. Skończmy z mrzonkami o ideologiach i zajmijmy się gospodarką oraz człowiekiem. To człowiek musi być na pierwszym miejscu.

Zwróćcie Państwo uwagę, jak dzisiaj wygląda sytuacja – człowiek jest traktowany jak intruz. Wydawane są ogromne pieniądze na lobbystyczne organizacje pozarządowe, które często są agenturami obcych wpływów lub realizują wyłącznie ideologię, wmawiając nam, że tak powinno być.

Musimy się skupić na człowieku, na budowaniu potęgi gospodarczej i wzmacnianiu demokracji. Powinna być zagwarantowana wolność słowa, tak by nikt nie był piętnowany za swoje poglądy.

Nie możemy pozwolić sobie na istnienie więźniów politycznych. Musimy szanować wyniki demokratycznych wyborów. Jeśli tego nie będzie, to będzie koniec.

Ktoś w końcu powiedział prosto z  mostu że nas, Unii, przy tym stole nie będzie, no bo niby czemu miałaby być skoro przez trzy lata nie potrafiliśmy tego konfliktu załatwić i przez trzy lata nie potrafiliśmy wyciągnąć wniosków a dalej Ursula von der Leyen twierdzi, że ten okręt jest niezatapialny I płynie wyznaczonym kursem.

 A ja powtórzę po raz kolejny – ten okręt nazywa się Titanic.

Dziękuję Państwu za uwagę, do widzenia.

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *