Transkrypcja filmu:
Porażka USA
Jesteśmy po bardzo kluczowych, jak mówiłem, dla tego roku wydarzeniach, które miały miejsce w ostatnim tygodniu. A mianowicie, kluczowe było spotkanie prezydenta Donalda Trumpa z przywódcą Chin i podpisanie porozumienia.
Uważam, że Stany Zjednoczone wyszły z tego z porażką. Nie uzyskano nic. Ta strategia Donalda Trumpa — kija i marchewki — nie zadziałała. Efekt jest taki, że Trump nie podniósł 100% ceł na towary z Chin. To, co uzyskał, to jedynie to, że Chińczycy będą kupowali od niego soję.
Chińczycy dali Amerykanom rok. Najwyżej rok dostępu do metali ziem rzadkich. I można dzisiaj śmiało powiedzieć, że Stany Zjednoczone straciły pozycję hegemona, a na tego hegemona wyrastają Chiny.
Dzisiaj mamy trzy mocarstwa: Chiny, Rosję i Stany Zjednoczone. I Stany Zjednoczone tutaj tracą, dlatego że Donald Trump wrócił do kraju i zapowiedział, że zaczynają testy broni jądrowej. To oznacza, że to jest znowu kolejny straszak, ale też oznacza, że jeśli te trzy mocarstwa się nie dogadają, to będziemy mieli wojnę — i to wojnę poważną, a do tego nie można dopuścić.
To wszystko dzieje się na linii Stany Zjednoczone–Chiny. Chiny, tak jak mówiłem, zostały stworzone przez Amerykanów poprzez to, że dopuścili je do Światowej Organizacji Handlu. Wówczas, w swoim liberalno-kapitalistycznym podejściu, założyli, że jeśli dadzą Chińczykom możliwość wzbogacenia się, to ci przejdą na demokrację. Było to oczywiście błędne założenie. Dzisiaj Chińczycy pokazali, że to oni rządzą, bo Stany Zjednoczone nie uzyskały nic w tym porozumieniu, a Chińczycy osiągnęli swoje.
Jeśli chodzi o front rosyjsko-ukraiński, to — o czym się u nas mało mówi — Rosjanie zadają potężne ciosy Ukraińcom. Oblegają już dwa miasta. Putin zaprosił dziennikarzy, dał im gwarancję kilku godzin, by mogli to relacjonować.
Poprzez otwartą granicę ostatnio sto tysięcy młodych Ukraińców wyjechało i pewnie już nie wróci. I to, co — jak mówił Leszek Miller, nasz były premier — wydaje się brutalnym, ale trafnym stwierdzeniem: że to, co Polska może dać Ukrainie, to młodych Ukraińców na front, bo jest problem z ludźmi.
Koalicja chętnych znowu formułuje jakieś propozycje zawieszenia broni, które nie uwzględniają żadnych postulatów Rosjan, czyli z góry są skazane na niepowodzenie. Dla mnie to też błąd, bo robi się to wtedy, gdy nie chce się doprowadzić do pokoju rzeczywistego, tylko rozdrażnić przeciwnika.
Czy wojna zakończy się w tym roku na Ukrainie? Zakładam, że tak — chyba że dostarczymy młodych Europejczyków jako „mięso armatnie” i poświęcimy własnych chłopaków. Wtedy, rozumiem, będziemy ich uzupełniać przybyszami z Afryki czy Azji. Ale to już byłby skandal.
Wygląda więc na to, że Rosja się wzmacnia, a Stany Zjednoczone niestety ponoszą klęskę. Mówię „niestety”, bo im sprzyjałem. Uważałem, że powinni się dogadać. Widzę jednak, że Chińczycy wychodzą na lidera. Natomiast, jeśli mamy te trzy mocarstwa, to nie wolno dopuścić do sytuacji, w której dwóch występuje przeciwko jednemu — w jakiejkolwiek formie.
Musi nastąpić równowaga, a te mocarstwa muszą się porozumieć. W związku z tym to, co proponował premier Orban — czyli doprowadzenie do spotkania Trumpa z Putinem i zawarcia pokoju — jest, w mojej ocenie, nieuniknione. To przykre, ale taka jest sytuacja. W związku z tym geopolityka będzie nam przyświecać i będzie miała wpływ także na rynki finansowe.
Rynek finansowy
Jeśli chodzi o rynki finansowe, to również nastąpiły bardzo ważne wydarzenia. Po pierwsze, FED obniżył stopy procentowe. Wszyscy się tego spodziewali, ale to, co wybiło rynki, to fakt, że euro-dolar nie umocnił się, a osłabił — co spowodowało umocnienie dolara. Czy to wybicie będzie kontynuowane, to już pytanie, ale spowodowało ono, że członkowie FED-u wypowiedzieli się, iż obniżki stóp procentowych w grudniu nie są pewne. Wynika to z tego, że zarzuca się FED-owi, iż jeśli będzie dalej obniżał stopy, to napompuje jeszcze większą bańkę spekulacyjną na akcjach i złocie, co w przyszłości może doprowadzić do krachu.
Jeśli chodzi o Wall Street, to ja oczekuję korekty. W mojej ocenie nie chodzi nawet o wróżenie z przeszłości, jak to bywało — że SP500 idzie identycznie jak w latach 2007–2008 — bo czasy się zmieniły. Natomiast wyceny spółek na Wall Street są przesadzone.
Dla zdrowia tego trendu wzrostowego, bo mamy hossę, powinniśmy mieć do czynienia z korektą minimum 10%. Jeżeli ona nie nastąpi, to potem może nastąpić korekta 30%. Dlatego sugeruję Państwu: ograniczajcie lewary. Nie grajcie z dźwignią, bo może to być bolesne.
Jeżeli ktoś z Państwa nie używa lewarów i inwestuje długoterminowo, to nie ma problemu — nawet przy strategii „kup i trzymaj”. Natomiast przestrzegam przed lewarowaniem pozycji, bo to źle się kończyło, także u nas — wśród inwestorów bankowości prywatnej w roku 2008, gdy te lewary po prostu pękły.
Jesteśmy bardzo wysoko wyceniani. W mojej ocenie należy się korekta.
Eurodolar i Jen
Na rynku dolara większość banków wyczekiwała tej korekty tylko po to, by ustawić długie pozycje na euro-dolarze. Większość banków wycenia euro-dolara w okolicach 1,20 na koniec roku, a dolar-jena nie po 160, lecz po 140–147, poniżej 150.
Jeśli się pomylą — to wszyscy się pomylą. Ale większość analityków wskazuje, że ten wyskok dolara nie powinien być długoterminowy. Oczywiście jest jeszcze miejsce na zjazd do poziomu 1,1390 — ostatniego dołka — ale banki uważają, że to tylko po to, by taktycznie budować pozycje długie na euro-dolarze. Taka jest opinia praktycznie wszystkich instytucji finansowych.
Złoty
Nasza złotówka podąża za dolarem. Mamy wybicie z konsolidacji, ale na ile będzie ono trwałe — to się okaże. Część analityków uważa, że jest jeszcze miejsce na ruch, ale wiąże to z sytuacją na euro-dolarze. Nie przewidują jednak drastycznego osłabienia, raczej korektę.
Jesteśmy w trudniejszej sytuacji niż kilka dni temu, ponieważ zostały naruszone ważne strefy, które utrzymywały zarówno dolar-złotego, jak i euro-dolara w trendzie wzrostowym. Mimo tej korekty analitycy uważają, że trend wzrostowy nie jest zanegowany.
Nie umiem dziś powiedzieć Państwu dokładnych punktów, do których dojdziemy, ale mogę tylko stwierdzić, że czwarty kwartał będzie przebiegał tak, jak przewidują instytucje finansowe — więc należy zachować cierpliwość.
Rynek akcyjny i złoto
Uważam, że wyceny akcji na Wall Street są już lekko przesadzone. Oczywiście to Państwo decydujecie, czy dalej inwestować, czy wchodzić w rynek. To może jeszcze rosnąć, ale zakres ruchu, w mojej ocenie, jest już ograniczony.
Spodziewałbym się korekty na rynkach akcyjnych, bo nawet dla zdrowia trendu wzrostowego byłoby lepiej, gdyby taka korekta nastąpiła.
Jeśli chodzi o ceny złota, to niektórzy zarządzający funduszami zarzucają FED-owi, że obniżki stóp procentowych doprowadzą do dalszego wzrostu cen złota także w 2026 roku.
Żyjemy więc w bardzo, bardzo ciekawych czasach. Gdyby nie geopolityka, mielibyśmy wręcz sielankę, bo mamy hossę na wszystkich giełdach — także warszawskiej. W mojej ocenie, w porównaniu do giełdy amerykańskiej, europejskiej i innych rynków, wyceny akcji u nas są jeszcze skromne — więc jest miejsce na wzrosty.
Zobaczymy jednak, jak będzie przebiegała końcówka roku i rok 2026 — co wydarzy się w sferze geopolityki. Jeśli dojdzie do porozumienia i zakończenia wojny na Ukrainie, będziemy mieli kontynuację wzrostów, bo wielkie mocarstwa się dogadają, a ryzyko konfliktów zostanie odsunięte.

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.