Kryzys i bieda potrafią motywować. Po Wielkim Kryzysie Elizabeth Magie chcąc dać amerykanom chociaż marzenie o posiadaniu fortuny wymyśliła grę Monopoly. Niedługo później w innej części świata, dotknięty kryzysem i biedą Ole Kirk Christiansen wymarzył sobie klocki, z których będzie można budować stabilne zamki i to był początek LEGO.
Tzw. koronakryzys nie należy wcale do najbardziej tragicznych sytuacji, bowiem w niewielkiej mierze opiera się o kardynalne błędy rynków finansowych. Znacznie wcześniej i znacznie więcej finanse państw i giełda zawdzięczały wielkie krachy ludzkiej chciwości i niewiedzy. Ale poza LEGO, Monopoly i kulturze grillowania z kryzysów możemy „wycisnąć” znacznie więcej. Nowe instytucje chroniące finanse państwa, szczepionki i rozwój badań, a nawet wzorce moralne. Oto trzy kryzysy, których powody i konsekwencje warto znać.
1. Racjonalnie inwestuj w nowości, jeśli nie masz własnego kapitału, czyli gorączka tulipanowa w XVII wieku
Kryzys na giełdzie tulipanów miał miejsce w latach 1636-37 i był bezpośrednim następstwem sprowadzenia do Niderlandów pierwszych cebulek tulipanów. Każdy kto chciał należeć do elity musiał niedługo po odkryciu tych osmańskich cudów, mieć ogród z tulipanami. Botanikom dość szybko udało się uzyskać odmiany odporniejsze na chłodniejszy klimat. Rangę kwiatów podniosła choroba tulipanów, która uczyniła z nich prawdziwe towary luksusowe.
Wzrost cen cebulek był w pewnym sensie uzasadniony z uwagi na trudności w uprawie, brak dostępu do specjalistycznej wiedzy oraz unikalne wzory. Wysokość kilku transakcji „cebulkowych” w XVII wieku sięgnęła wartości 5 tysięcy guldenów (ówczesna cena kamienicy). By nabyć cebulki rzadkich odmian, ludzie wpłacali zaliczki nie w gotówce, ale w postaci nieruchomości czy bydła. Sytuacja na giełdzie była o tyle trudna do racjonalnej oceny, że towar, którym handlowano był nowy i trudno było ocenić jego prawdziwą wartość. Nie zmienia to jednak faktu, że uczestnicy rynku zmarginalizowali fakt, że zyskowne inwestycje, muszą oznaczać pewne ryzyko.
Według różnych źródeł kryzys rozpoczęła aukcja w Haarlemie, gdzie kilka ofert w ogóle nie wzbudziło zainteresowania, co bezpośrednio wpłynęło na kolejne zakupy.
Do tego doszły obawy o nadpodaż cebulek. Bańka pękła. Ci, którzy sprzedali pole czy dom za cebulki kwiatów nie mieli za co lub gdzie żyć, nie mając też zysku z kwiatów. Po kryzysie zostały obrazy, piosenki i wiersze (jak „Tulipanów gorzki zapach” Zbigniewa Herberta).
2. Jak nie dać się oczarować konsumpcjonizmem, czyli kryzys 1929 roku
To pierwsza panika na Wall Street, która rozlała się na niemal cały świat. Od czasu zbudowania siedziby banku J.P. Morgan przez całe lata 20. ubiegłego wieku, aż po 1928 rok, kiedy to portfel Dow Jones powiększył się do 30 spółek finansowe centrum na Manhattanie stawało się coraz bardziej dostępne dla mieszkańców USA.
Okres odbudowywania gospodarek po I wojnie światowej, apetyt na szybki zysk i podniesienie wartości aktywów spowodowane wzrostem cen akcji, skłaniało banki do udzielania kolejnych kredytów. A kredyty aż tak ówczesnych Amerykanów nie przerażały. Obniżono im podatki, wzrosły ich płace (w ciągu 10 lat, aż o 30 procent). W trakcie kampanii 1928 roku przyszły prezydent USA obiecywał nie tylko wirtualne wzrosty gospodarcze, ale także zupełnie realnego „kurczaka w każdym garnku i samochód w każdym garażu”.
Konsumpcjonizm i chęć zysku widoczna była również na giełdzie. W końcu posiadacze drogich zegarków, wyposażonych domów i samochodów, mogli wydawać więcej, a banki chętnie pomagały. Giełda miała stać się dla wielu nie tylko sposobem wzbogacenia się, ale i modną rozrywką. Niestety trudno było ocenić realną wartość sporej ilości spółek notujących zyski.
Kupowano więc za pieniądze, których nie posiadano akcje spółek, które nie były nic warte. Sytuacja musiała się w końcu zmienić – przewidywał to już FED, który dwukrotnie podwyższył stopy procentowe.
Nagle 24 października 1929 roku w Czarny Czwartek, akcje zaczęły spadać. Wszyscy sprzedawali, nikt nie kupował. Niektóre akcje straciły na wartości 100 tysięcy razy. Ludzie starali się wycofać z banków depozyty, banki z kolei żądały od kredytobiorców spłaty chociaż części zobowiązań. Szacuje się, że upadała jedna trzecia banków i pracę straciła jedna trzecia amerykańskich robotników. Kryzys na długo popsuł nastroje społeczne, nadwątlił zaufanie do państwa, dotknął nawet odległe kraje handlujące z USA płodami rolnymi i wiele zmienił w giełdowych realiach.
3. Kontrola się przydaje, czyli kryzys 1907 roku
Jak wyglądają finanse państw bez banków centralnych? Ciekawie, bo jest dość ograniczona możliwość kontroli finansów państwa, jeśli nie ma jednej instytucji, która emituje pieniądz, prowadzi rachunki instytucji państwowych czy nadzoruje działalność banków komercyjnych to nikt nie patrzy na całość, a tylko części finansowej układanki.
Tak właśnie wyglądała sytuacja pod koniec XIX wieku w USA. Do tego zmiany w bilansie płatniczym i pierwsze spadki na nowojorskiej giełdzie m.in. spowodowane stratami w zyskach US Steel czy Standard Oil Company oraz problemy funduszy powierniczych, które banki wkrótce przestały obsługiwać. Do tego doszła „krawężnikowa sprzedaż” United Copper, która bezpośrednio przyczyniła się do paniki. W następstwie wypowiadania umów przez banki, klienci funduszy rozpoczęli masowe wypłacanie swoich środków, których fundusz w istocie nie miał. Na pomoc ruszyli bankierzy J.P. Morgan i J. Rockefeller oraz skarb państwa. Zbiórka pieniędzy z trudem utrzymała względny spokój do ostatniego dzwonka na giełdzie 25 października 1907 roku. Zaufanie publiczne próbowano odzyskać z ambony i za pomocą dobrej prasy. Efektu paniki nie udało się jednak uniknąć. 1907 rok to rekordowa liczba bankructw przedsiębiorstw, wzrost bezrobocia z 3 do 8% i spadek produkcji o 11%. W następstwie tych wydarzeń rozpoczęto pracę nad ustawą tworzącą amerykański bank centralny.
W wydarzeniach z 1907 roku niemały wpływ miało też wydobywane na Alasce złoto, ale także złoto, które później do USA trafiało z zewnątrz.
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.