Niezwykły, ekscentryczny a nawet brawurowy – Tony Halik, a właściwie Mieczysław Sędzimir Halik. Dziennikarz, podróżnik, pisarz i autor programów telewizyjnych. Niesłychanie zdolny, ogromnie interesujący obywatel świata, który w ogródku zamiast psa czy kota miał jeżozwierza.
Życie jest przygodą
Poważne podróże rozpoczął płynąc z Płocka do Wolnego Miasta Gdańska, jako flisak w wieku 14 lat. Wyprawy nie udało się skończyć, z uwagi na zainteresowanie nią Straży Granicznej, tym niemniej w ten sposób rozpoczęła się jego wielka podróż. O okresie wojennym mówił jako jednym z ciekawszych w swoim życiu. To właśnie w trakcie wojny rozpoczął romans z dziennikarstwem i po raz pierwszy zetknął się z kamerą najpierw filmował samoloty, później dzikie zwierzęta.
By móc swobodnie podróżować podpisał kontrakt z argentyńską, transportową linią lotniczą, wyemigrował i przyjął obywatelstwo Argentyny. Jako korespondent pracował m.in. dla „Life” czy NBC. W tych czasach zyskał przydomek Tony, który wkrótce wyparł jego prawdziwe imię – Mieczysław. W pracy dziennikarskiej uznawany był przez kolegów za odważnego człowieka do zadań specjalnych, a jego talent reporterski docenił sam Ryszard Kapuściński.
Jak Halik dał się poznać światu?
Wyprawą, o której rozpisywała się światowa prasa była podróż specjalnie na tę okazję przygotowanym w Buenos Aires Jeepem z Ziemi Ognistej na Alaskę. Halik wyruszył w nią niedługo po powrocie z Mato Grosso (Brazylia), gdzie m.in. odkrył system tuneli i jaskiń. Licząca około 183 tys. km, podróż Halika z Ziemi Ognistej rozpoczęła się w 1957 roku z małżonką Pierrette Andrée Courtin, a skończyła ponad 1530 dni później z dwu i pół letnim synem Ozana, który przyszedł na świat w jej trakcie. Imię syna miało przypominać Halikowi Indianina, który w Mato Grosso podobno uratował mu życie.
W trakcie podróży rodzina Halika musiała zmierzyć się z różnicami temperatur między -50, a +60 st. Celsjusza, zwiedzając 21 krajów i budując 14 mostów, z których jeden stał się podwaliną miejscowości Puente Halik. Większość wydarzeń z tej podróży znalazła się w książce „180 tysięcy kilometrów przygody”. Po powrocie współpracował z NBC jako korespondent na Amerykę Łacińską. Sam mówił o sobie, że miał szczęście do ludzi. To sprawiało, że udawało mu to, co dla innych nie było możliwe. Dostał się m.in. na Kubę w czasach kiedy nie było tam żadnych zachodnich dziennikarzy, a także z bliska obserwował zaplecze Juana Peróna i jego żony Evity.
W 1974 roku w Meksyku Halik poznał Elżbietę Dzikowską. To z nią w towarzystwie peruwiańskiego nauczyciela Edmundo Guillén`a dokonał tego, czego nie udało się jeszcze nikomu, czyli udokumentował odwiedziny dawnej stolicy Inków – Vilcabamba.
„Pieprz i wanilia” za pieniądze z rabunków
Wśród telewizyjnej nędzy lat PRL-u program „Pieprz i wanilia” autorstwa Tony Halika i Elżbiety Dzikowskiej był absolutnym hitem, oglądanym w najlepszych czasach przez 18 milionów widzów. Dzięki temu emitowanemu przez dwie dekady programowi, Polacy zamknięci za żelazną kurtyną mogli zobaczyć świat, którego nikt im wcześniej nie pokazywał. Program stanowił swego rodzaju dokumentację ponad 40 lat podróży i bazował na prywatnych archiwach podróżników, czyli aż ponad 300 filmach dokumentalnych.
„Pieprz i wanilia” nagrywany był w piwnicy Halika i Dzikowskiej, a finansowany z kieszeni podróżników. Elżbieta Dzikowska w wywiadach opowiadała o tym, że kiedy ktoś pytał ich o sposób finansowania licznych podróży, Halik pokazywał zdjęcie z Tuscon – miasteczka filmowego i mówił, że on napada na dyliżanse, zaś jego żona jest burdelmamą. Praca Halika w Telewizji Polskiej była dla jego kolegów nie lada odkryciem.
Nieznany w zasadzie wcześniej w Polsce podróżnik nauczył wielu ówczesnych dziennikarzy zachodniego stylu bycia i nieco innego spojrzenia na telewizję. Jak twierdzi autor biografii Halika „Tu byłem. Tony Halik”, kiedy dziennikarz pojawił się w Polsce miał jeszcze amerykańską pensję i specjalnie dla siebie wynajęty apartament najpierw w Hotelu Bristol, później w Victorii.
Po Haliku pozostały książki, reportaże i programy telewizyjne. Dziś odwiedzić go można na cmentarzu, na warszawskim Bródnie. Granitowy pomnik wyróżnia się krzyżem, z przewieszonym na nim plecakiem.
Urodził się podróżnikiem, a wszystkie jego dodatkowe pasje i zalety zweryfikowało pełne autentycznych przygód życie. Życie, w którym wszystko (lub prawie wszystko) się udało.
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.