Zagłosowałem. Teraz zobaczymy jak będzie* – słowa mieszkańca Włoch, który oddał głos przeciwko reformom zaproponowanym przez premiera Matteo Renziego, napawają grozą. Zapewne w głowach wielu osób zrodziło się pytanie: czy to ludzka ciekawość jest odpowiedzialna za ostatnie decyzje w Europie? W końcu jak mówi przysłowie, jest ona pierwszym stopniem do piekła. A może przyczyną jest po prostu zwykły kaprys?
Podział ról w Wielkiej Brytanii
Prekursorami uwolnienia się od dotychczasowego systemu wspólnej Europy byli Brytyjczycy. Dla wielu mieszkańców Wysp, zwłaszcza dużych aglomeracji miejskich był to szok. Brexit stał się jednak faktem. Chociaż media głośno komentowały to wydarzenie, nie stroniąc od słów takich jak “apokalipsa” to można powiedzieć, że do dnia dzisiejszego obawy nie zdołały się uwidocznić. Gospodarka brytyjska jest w całkiem dobrej kondycji, na co niemały wpływ miała decyzja o obniżeniu stóp procentowych przez BoE w sierpniu. Osłabiło to co prawda kurs funta, ale dość szybko uporał się on luźniejszą polityką monetarną. Referendum z 23 czerwca mogło mieć natomiast inną, poważną konsekwencję. Mianowicie przetarło szlaki i narodziło nową myśl wśród Europejczyków “skoro oni mogli, to może i my powinniśmy”.
Amerykanie rozpoczęli drugi akt
Kolejnym zaskoczenie przyszło na początku listopada wraz z wyborami w Stanach Zjednoczonych. Promowana w mediach Hillary Clinton będąca, jak się mogło wydawać, jedynym możliwym i właściwym wyborem, przegrała starcie o fotel prezydencki. Przez okres trwania kampanii zwycięstwo Trumpa przedstawiane było jako niosące zbyt wiele niepewności, wprowadzające chaos o trudnych do przewidzenia skutkach. I rzeczywiście, nikt nie przewidział, że inwestorzy z takim entuzjazmem przyjmą nowego prezydenta, którego obietnice wyborcze stały się nadzieją dla umocnienia amerykańskiej gospodarki. Dolar poszybował w górę wykresu i nie widać by prędko miał ochotę stamtąd wracać.
Włoska tragedia premiera Renziego
Zapewne wielu Włochów zauważyło, że katastroficzne wizje rysowane przez media, przynajmniej w krótkim terminie, nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Nabrali więc odwagi by 4 grudnia powiedzieć “NIE” dalszym rządom premiera M. Renziego – bo o to tak naprawdę toczyła się gra. W konsekwencji obecny premier zapowiedział dymisję, która chwilowo została wstrzymana. Nie zmienia to faktu, że na Półwyspie Apenińskim najprawdopodobniej dojdzie do wcześniejszych wyborów. Do władzy może wtedy dojść Ruch Pięciu Gwiazd opowiadający się za opuszczeniem strefy euro. Reakcja rynku walutowego, wbrew temu czego można się było spodziewać, była wyważona, a wspólnej walucie udało się nawet umocnić pozycję. Można więc powiedzieć, że inwestorzy również przestali bać się gróźb wysyłanych z czołówek gazet.
Narastającemu eurosceptycyzmowi postawiła się Austria. I tu jednak nie obyło się bez niespodzianek. Zwyciężył, pokonywany w sondażach, kandydat partii Zielonych, wierzący w zjednoczenie państw Europy. Jest to jednak dopiero początek rozgrywek na europejskiej scenie politycznej, ponieważ w 2017 czekają nas jeszcze wybory w Niemczech, Francji oraz Holandii.
Zwiększenie poparcia dla populistycznych ugrupowań może być tłumaczone kaprysem czy ciekawością, ale przede wszystkim może wynikać ono ze zmęczenia zbyt liberalną i otwartą polityką Unii Europejskiej oraz chęcią powrotu do korzeni i dawnych wartości. Czy jednak w podzielonej Europie będziemy mogli czuć się stabilnie i bezpiecznie? Bez wątpienia czeka nas czas dużych niepewności i zawirowań. Trudno jest przewidzieć czy Europa wyjdzie cało z tego huraganu.
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.