W młodości marzył aby być neurologiem. Bał się jednak krwi, więc został ekonomistą. Podkreśla swoją niezawisłość od polityki a jednocześnie gorąco popiera strategię Prawa i Sprawiedliwości. Aktualny prezes NBP to osoba o wielu obliczach.
Adam Glapiński został dobrze przyjęty przez rynki finansowe i inwestorów. Branżowo określa się że go “kupili”, czyli obdarzyli kredytem zaufania. I rzeczywiście, od objęcia stanowiska w czerwcu 2016 r. złoty umacnia się, zagraniczne pieniądze nie uciekły z kraju a stopy procentowe utrzymują się na historycznie niskim poziomie. Krytycy nie ustają jednak w podkreślaniu związków Glapińskiego z PiS mogących rzutować na bezstronność pełnionej przez niego funkcji.
Biografia
Glapiński, rocznik 1950, odebrał solidne wykształcenie na Wydziale Ekonomiczno-Społecznym Szkoły Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie. Tam też rozpoczął swoją karierę naukową pozostając długoletnim wykładowcą na wielu uczelniach w kraju (Warszawa, Kielce) i za granicą (m.in. Dubrownik, Colorado, Kansas). Studenci go lubili za poczucie humoru i fakt, że na zaliczenie wystarczył referat przesłany mailem. Podobny pragmatyzm życiowy wykazywał również później, kiedy wciągnęła go wielka polityka.
Stało się to przypadkiem, o czym sam chętnie opowiada. Nie miał rozległych kontaktów z czasów stanu wojennego i “Solidarności” do której należał, ale bez przesadnego entuzjazmu. Dlatego w nowym ustroju zaczynał praktycznie od zera – a konkretnie od Porozumienia Centrum, które współtworzył z Jarosławem Kaczyńskim. Wykazywał jednak skłonności bardziej liberalne, z którymi stopniowo przestał się afiszować. Do dzisiaj jednak stara się na nich budować swój potencjał polityczny.
W nowym rządzie objął stanowisko ministra budownictwa i gospodarki przestrzennej. Był rok 1991, wielkie przemiany ustrojowe ruszały z kopyta a rodzima partia Porozumienie Centrum współtworzyła rząd. Nie trwało to jednak długo – już rok później ugrupowanie przeszło do twardej opozycji co chyba nie do końca odpowiadało Glapińskiemu. W 1993 roku ustępuje z funkcji wiceprezesa partii co ponoć tak rozwścieczyło Jarosława Kaczyńskiego, że wyrzucił przyszłego prezesa NBP z partii. Jeszcze bardziej Glapiński naraził się Kaczyńskiemu w wyborach prezydenckich w 1995 roku, popierając kandydaturę Hanny Gronkiewicz-Waltz. Do pojednania z Prezesem miało dojść ponad dziesięć lat później.
Czas ten Glapiński spędził na pomnażaniu kapitału – zarówno finansowego jak i politycznego. Jako specjalista od ekonomii, do tego obyty ze światem biznesu i finansjery, zajmowałem miejsce przewodniczącego w kolejnych radach nadzorczych: od Banku Rozwoju Eksportu (1992 r.) przez KGHM Polska Miedź (2007) po Polkomtel, gdzie objął stanowisko dyrektora generalnego. Wielka polityka kusiła jednak, potrzebny był wyłącznie odpowiedni moment.
Ów moment nadszedł w 2009 roku kiedy bracia Kaczyńscy byli u władzy a w ich otoczeniu brakowało kogoś zaufanego, będącego ekspertem od ekonomii. Glapiński szybko awansował z doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego na członka Rady Polityki Pieniężnej (2010 r.). Jego kadencja trwała sześć lat a przesiadka w 2016 roku na stanowisko członka zarządu NBP była jej naturalną kontynuacją. Tym bardziej, że nie trwało nawet pół roku jak z nadania prezydenta Andrzeja Dudy z krzesełka zarządu Glapiński przesiadł się na fotel prezesa polskiego banku centralnego.
Adam Glapiński – poglądy finansowe
NBP Glapiński jest wyjątkowo zachowawczy mimo że, według anglosaskich kryteriów, należy do “jastrzębi”. Opowiada się za kontynuowaniem polityki ostrożnościowej, skupionej na utrzymaniu dodatnich stóp procentowych i unikaniu operacji luzowania ilościowego (interwencyjnego skupu papierów wartościowych). To uspokaja inwestorów, czego wynikiem jest utrzymanie stałego wzrostu gospodarczego.
Glapiński wypracował specyficzny model zarządzania, którego efektem było utrzymanie jednolitych stóp procentowych przez prawie cały 2017 rok. Jego absolutnie przewidywalne komunikaty finansowe sprawiły, że złoty umocnił się ponad oczekiwania i stał się drugą, obok czeskiej korony, najsilniejszą walutą w regionie. Spokój i przewidywalność, tak lubiane przez rynki finansowe, nie uśpiły jednak krytyków.
Adam Glapiński – krytyka
Osoby niechętne prezesowi banku centralnego oskarżają go o sprzyjanie interesom partii rządzącej. Ma to być o tyle niebezpieczne że, bądź co bądź, Narodowy Bank Polski stanowi fundament stabilności gospodarczej kraju a nie instytucję do łatania dziury budżetowej. Wodą na młyn przeciwnikom Glapińskiego są jego pochwalne wypowiedzi na temat prezesa PiS. “Nie spotkałem w polityce człowieka bardziej inteligentnego, lepiej rozumiejącego państwo, społeczeństwo i gospodarkę niż Jarosław Kaczyński” – mówił w jednym z wywiadów w 2009 roku.
Być może od tamtych czasów wiele się zmieniło. Jedni w to wierzą, inni nie. Sam prezes NBP gwarantuje bezstronność.
Adam Glapiński to bez wątpienia doskonały specjalista w swojej dziedzinie. Ma ogromne doświadczenie, zdobyte zarówno za czasów transformacji ustrojowej jak i później, w III RP. Nie mniej ważne są jego dokonania naukowe, wyróżniające go nawet spośród członków rady nadzorczej NBP. Wątpliwości budzą natomiast jego kontakty polityczne, mogące rzutować na kierunku obranym przez bank centralny. Wnioskując z dotychczasowych reakcji rynku, nie ma się o co martwić a neutralność szefa banku centralnego nie wzbudza zastrzeżeń. Oby tak było również w przyszłości.
Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.