Komentarz Rynkowy Youtube – Wybory w USA, Kryzys Volkswagena i Szokujące Prognozy Morgan Stanley

Przygotował: Łukasz Paszkiewicz

Dzień dobry Państwu, witam w poniedziałek, dzień przed wieczorem wyborczym w Stanach Zjednoczonych, największym wydarzeniem w tym roku. To najważniejsze wybory, najważniejszy kraj i najważniejsze konsekwencje tych wyborów. Proszę Państwa, jestem tutaj, ponieważ wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych są tak specyficzne, że mówi się, iż wpływ na nie będą miały siedem tzw. stanów swingujących. To polaryzacja w Stanach Zjednoczonych, że wiemy, które stany będą za Trumpem, a które za Harris, czyli które będą za republikanami, a które za demokratami.

Jest zatem siedem stanów swingujących, które mogą przejść na jedną lub drugą stronę. Według najnowszych danych, które mam z amerykańskiej prasy, w pięciu z tych siedmiu stanów wygrywa Donald Trump. Ma on dużą przewagę w Arizonie i Georgii: +2,9 i +2,3. W Nevadzie Trump ma +1, w Północnej Karolinie +1,5, a w Pensylwanii mała różnica, +0,3. Natomiast Harris wygrywa w Michigan różnicą +0,6 oraz w Wisconsin różnicą +0,3. Szanowni Państwo, rynek przewiduje wygraną Donalda Trumpa. Zakłady bukmacherskie, jeszcze parę dni temu, stawiały 63% na Trumpa, teraz jednak to nieco spadło.

Mówi się, że spekulanci już zamknęli swoje pozycje i zdyskontowali te informacje. Oczywiście trudno mi powiedzieć, jaki to ma wpływ i co może spowodować ten wybór. Zdaję sobie sprawę, że tak jak Amerykanie są bardzo mocno podzieleni w tym wyborze, tak i w Polsce wielu naszych słuchaczy ma różne zdania — jedni są za Trumpem, drudzy za Harris.

Mówiąc obiektywnie, przynajmniej starając się mówić obiektywnie, szukałem programów i zapowiedzi wyborczych obu kandydatów w zakresie gospodarki. Niestety, nie mogłem znaleźć żadnych konkretnych informacji po stronie Harris. Mam wrażenie, że ta kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych bardzo przypomina nasze kampanie, zarówno prezydenckie, jak i parlamentarne, gdzie narracja jest identyczna.

Po stronie Harris mamy lewicujące feministki, co także miało miejsce u nas. Gospodarcza narracja Harris, czyli głosujących na demokratów, brzmi: „po prostu nie głosujmy na tego durnia”. I to jest koniec ich programu wyborczego. Natomiast po stronie Trumpa mamy wsparcie Elona Muska, co można zarysować jako pewne punkty, odnosząc się do skutków wyborów, czyli ewentualnej wygranej Trumpa.

Trump dużo mówi o protekcjonizmie, cłach i zmniejszeniu podatków dla przedsiębiorstw. Przypomnę, że gdy Donald Trump był prezydentem, obniżył podatki dla przedsiębiorstw, co spowodowało hossę na giełdzie. Stąd właśnie ten „Trump Trade”, odnosząc się do tego, co wydarzyło się na rynku po tamtych wyborach. Jeśli chodzi o jego przekaz w kwestii gospodarki, można spodziewać się umocnienia dolara po ewentualnej wygranej Trumpa.

Protekcjonizm czy cła, jeśli zostaną nałożone tuż po wyborach, będą także miały wpływ na inflację. Dlatego można się spodziewać, że Fed nie będzie szybko obniżał stóp procentowych, co może wzmocnić dolara. Wybór Trumpa na prezydenta może także sprzyjać rynkom akcyjnym. Rynek bardzo dobrze to przyjmie, wbrew pozorom, co mówią jego przeciwnicy polityczni. To jedno z założeń: wzmocnienie dolara, wzrost cen akcji, a także wzrost kryptowalut, ponieważ Trump przyciąga młodych ludzi, zwłaszcza młodych mężczyzn.

Statystyki pokazują, że młodzi mężczyźni częściej popierają Trumpa, podczas gdy młode kobiety pozostają po stronie Harris. Jeśli Harris wygra, najlepszą inwestycją dla jej zwolenników będą obligacje skarbowe amerykańskie.

Przechodząc do naszych rynków, analitycy Morgan Stanley podali dosyć szokującą prognozę, że dolar może umocnić się w relacji do euro do 1,02. Podają to jako przyczynę właśnie tych argumentów, które poruszałem. Jednak pragnę zaznaczyć, że jest to skrajna prognoza. Konsensus analityków w agencji Bloomberg wskazuje, że kurs eurodolara na koniec roku wyniesie 1,11.

Mam także złe wieści dla polskiego złotego. Wskazówki z rynku sugerują, że Rada Polityki Pieniężnej powinna obniżyć stopy procentowe, ale ma problem z wysoką inflacją. Uważam, że nowy rząd powinien przytrzymać tarczę na ceny energii, co pomogłoby w obniżeniu inflacji. To z kolei dałoby Radzie Polityki Pieniężnej możliwość obniżenia stóp procentowych, co jest istotne dla gospodarki.

Z punktu widzenia polityki pieniężnej powinniśmy zasilić rynek tańszym pieniądzem, zmniejszając obciążenia dla firm i gospodarstw domowych. Gospodarstwa domowe płacą wysokie odsetki na kredytach hipotecznych, a z drugiej strony nie biorą nowych kredytów ze względu na wysokie koszty pozyskania kapitału, co negatywnie wpływa na gospodarkę, w szczególności na rynek deweloperski i nieruchomościowy. Uważam, że popełniono błąd, nie współpracując z polityką pieniężną Narodowego Banku Polskiego. Jeśli tej współpracy nie będzie, czeka nas słabość gospodarcza, co mnie niepokoi.

Kolejna negatywna informacja pochodzi z Niemiec. Ostatnio Deutsche Zeitung pisało, że Volkswagen zamierza zamknąć trzy z dziesięciu niemieckich zakładów w rejonach słabo rozwiniętych, takich jak Zwickau czy Kassel, gdzie poza Volkswagenem niewiele się dzieje. To jest problem, który wpłynie na cały kraj. A Frankfurter Allgemeine Zeitung pisze, że podobne problemy co Volkswagen, ma także BMW i Mercedes, choć w mniejszym zakresie. I to jest to, o czym Państwu mówiłem, w kontekście tej głupoty zielonego ładu. Byłem przekonany, że to się tak skończy, ale są ludzie, którzy uważają się za mądrych, a w mojej ocenie są bardzo głupi. Tego właśnie nie mogę zrozumieć – jak można być zaszufladkowanym i nie mieć własnej myśli na ten temat.

Proszę Państwa, problem polega na tym, że oczywiście jesteśmy w Unii Europejskiej i wszystkie dobre oraz złe decyzje Unii odbijają się na polskiej gospodarce, a tym bardziej sytuacja w Niemczech, które są naszym największym sąsiadem, jeśli chodzi o wymianę gospodarczą. Niemcy popełnili bardzo dużo błędów.

Po pierwsze, energetyka. Po drugie, elektromobilność. Dzisiaj mówi się, że firmy nie dostosowały się do założeń. To było wiadomo, że się nie dostosują. Teraz mamy chaos, jeśli chodzi o produkcję samochodów spalinowych. W przypadku samochodów elektrycznych przegrywają z Chinami, stąd cła.

Nałożenie ceł, które także poparła Polska, co jest dla mnie niezrozumiałe, ponieważ nie mamy w tym żadnego interesu. To powoduje, że Chiny ograniczają inwestycje w Polsce, czyli w krajach, które były za nałożeniem tych ceł. W porównaniu do Rumunii czy Węgier, które się przeciwstawiły, tam będą kierowane ich inwestycje. Kolejna głupota, ale co tu dużo mówić, szkoda.

Teraz muszę Państwu powiedzieć, że ostatnio dochodzą do mnie głosy od znajomych, którzy chcą powoływać się na prasę. Będę niedługo prosił, żeby przygotowano mi listę tych źródeł, na które mam się powoływać, ponieważ inne dzienniki czy tygodniki są uważane za niewiarygodne. W związku z tym tutaj się powołuję na ten chyba wiarygodny.

Ostatnio Onet opublikował artykuł zatytułowany „Niemcy mają powód do wstydu, stały się chorym człowiekiem Europy”. Artykuł ten odnosi się do sytuacji, o której mówię, i wskazuje, że Niemcy są w bardzo poważnym kryzysie. Może ten kryzys niemiecki wpłynąć na Szwajcarów. Szwajcarzy, jak pisze autor, są mądrzejsi od Niemców i mogą uchronić się przed negatywnym scenariuszem, który ma miejsce w Niemczech. Musimy pamiętać, że gospodarka niemiecka to nie tylko Volkswagen, ale cały łańcuch powiązań w motoryzacji.

W tej chwili pojawiają się doniesienia, że Bosch będzie zwalniał. Pan Hartung, prezes lub dyrektor generalny spółki, podał, że 7 tysięcy osób zostanie zwolnionych w Niemczech. To są niepokojące dane.

Dodatkowo, grupa badawcza AG Energiebilanzen stwierdziła, że zużycie energii elektrycznej w Niemczech spadnie do rekordowo niskiego poziomu już drugi rok z rzędu. Zieloni mogliby to uznać za wielki sukces, ale to nie jest sukces. Zużycie energii spada, ponieważ przemysł niemiecki stanął, co jest konsekwencją ich działań. Jeśli konsekwencją zielonego ładu ma być upadek przemysłu europejskiego i wzrost bezrobocia, to przewiduję drastyczne zmiany polityczne w Europie oraz odejście od zielonego ładu i socjalizmu w nadchodzących wyborach.

Jeżeli ludziom będzie się gorzej żyło, to w mojej ocenie, używając narracji wyborów Stanów Zjednoczonych, mogą na tych „durniów” zagłosować i wtedy ci geniusze przestaną rządzić. Tak to wygląda, jeśli Unia Europejska nie zmieni swojego kierunku. Moim zdaniem powinna wyhamować zielony ład i przerzucić te 770 miliardów euro, które ma kosztować zielony ład, na rozwój gospodarki, konkurencyjność, nowoczesne technologie, badania ze sztuczną inteligencją itd., bo to jest przyszłość.

Jeszcze proszę Państwa, chciałbym zwrócić uwagę na coś, co ostatnio znalazłem. Widziałem diagram dotyczący emisji dwutlenku węgla. Widać, kto najwięcej emituje dwutlenek węgla i jak wygląda sytuacja w Europie: Chiny odpowiadają za 30,9% światowej emisji, Stany Zjednoczone za 13,5%. Polska ma zaledwie 0,9%, tyle co Wielka Brytania. Rosja – 4,7%, Niemcy – 1,8%. Po danych, które mówią o spadku zużycia energii, może to nieco się zmieni. Włochy mają 0,9%. Generalnie najwięcej zużywa cała Azja, w tym Chiny (39%), Indie (7,3%), Iran (2,0%), Japonia (2,9%), Indonezja (1,7%), Południowa Korea (1,7%), Arabia Saudyjska (1,8%).

To ogromne różnice. A reszta świata to 21,7%. My jesteśmy w jakimś ułamku, a jedyni ponosimy koszty tej ideologii. Uważam to za błędne, chociaż wiem, że niektórym będzie ciężko to zrozumieć, bo dokonując wyborów, nie wybierają czegoś, tylko głosują przeciwko czemuś. I to potem prowadzi do efektów, jakie mamy.

Proszę Państwa, kolejna rzecz, która może mieć wpływ na Europę i na nas, to złe dane z frontu ukraińskiego. W mojej ocenie wojna dobiegnie końca po wygranej Trumpa. Pewnie będą się toczyły negocjacje. Niedawno w Wiedniu odbył się zjazd, na którym przemawiali Gerhard Schröder i Orbán, a ich wypowiedzi spotkały się z owacjami, mówiąc o wznowieniu negocjacji, ponieważ sytuacja na froncie ukraińskim wygląda źle.

Rosjanie zajmują coraz więcej terytorium, a Ukraina może mieć niedługo problem nie tylko z bronią, ale także z ludźmi. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych przewiduje, że za 6-12 miesięcy Ukraina będzie miała poważny problem z personelem. Dlatego moim zdaniem powinno się przystąpić do negocjacji i zakończyć konflikt, wynegocjować warunki trwałego zabezpieczenia interesów naszej części świata, jeśli chodzi o wpływy rosyjskie.

Jeśli chodzi o złotówkę, prognozy przewidują jej osłabienie, więc miejcie Państwo to na uwadze. Eksperci UBS, Unicredit, Goldman Sachs, Wells Fargo i HSBC przewidują osłabienie złotego w stosunku do euro w przyszłym roku. W skrajnych przypadkach może to wynieść 32 grosze, ale generalnie przewiduje się, że osiągniemy poziom 4,40 do 4,50 zł za euro. Na dzień dzisiejszy, biorąc pod uwagę obecną sytuację, należy spodziewać się, że złoty nie będzie się umacniał, tak jak to miało miejsce niedawno, kiedy zjechaliśmy z poziomu 4,70 czy prawie 5 zł za dolara do 3,80.

Jeżeli nie zostaną podjęte działania rządu w zakresie gospodarki, czyli przede wszystkim działania fiskalne, które pobudzą przedsiębiorców do rozwoju oraz zwiększenia konsumpcji i inwestycji infrastrukturalnych, to możemy dojść do sytuacji, w której ten rząd może nie dotrwać do końca kadencji. Zmiany są dramatyczne.

Drugą szansą, jak mówiłem tydzień temu, jest to, żeby budżet, który ma największy deficyt w historii III Rzeczypospolitej, nie powiększył się. Te założenia do budżetu mogą być niezrealizowane. Jeżeli dane o konsumpcji powtórzą się w październiku, możemy nie dowieźć tego budżetu, ponieważ budżet składa się z wydatków i przychodów. Jeśli założenia przychodowe nie będą zrealizowane, będziemy musieli sięgać po więcej środków. Budżet jest już na takim deficycie, że bardzo trudno będzie go powiększyć.

W związku z tym mamy wielki problem. Rząd powinien skupić się na inwestycjach infrastrukturalnych, nawet kosztem zwiększenia zadłużenia, bo to jedyne wyjście w związku ze zmieniającym się stanem polskiej gospodarki. Nasze PKB było wcześniej zbudowane na popycie wewnętrznym i konsumpcji, a teraz może tego nie być, ponieważ Polacy zaczynają oszczędzać. Widać to w danych dotyczących konsumpcji, ponieważ dostrzegają nadchodzący problem, który muszą przeżyć.

Z jednej strony dobrze by było, aby Rada Polityki Pieniężnej obniżała stopy procentowe. Z drugiej strony, problemem jest wyższa inflacja, co ogranicza możliwości NBP. Powinna być współodpowiedzialność i współpraca między NBP a rządem, aby móc stymulować gospodarkę. Natomiast zniesienie tarcz czy dopłat do energii spowodowało wzrost inflacji, co wiąże ręce Narodowemu Bankowi Polskiemu.

Proszę Państwa, jutro są wybory w Stanach Zjednoczonych, które są bardzo ważne, uważam, że nawet dla świata. Kto wygra te wybory, wpłynie na dalszą sytuację geopolityczną i ekonomiczną, oraz na to, czy Ameryka bardziej związana będzie z Niemcami, czy też bardziej skupi się na współpracy z Polską , tak jak to było za prezydentury Donalda Trumpa.

Dziękuję za uwagę, pozdrawiam i do usłyszenia

04.11.2024
Stolarz