Komentarz Rynkowy 26.02.2025

Polska w grze czy na straconej pozycji? Kryzys przemysłu i walutowa niepewność – Szanse i zagrożenia

Dzień dobry Państwu, Łukasz Paszkiewicz.

Proszę Państwa, dzisiaj na wstępie, zanim przejdziemy do rynku walutowego, jak zwykle, chcę się pokusić o pewną wypowiedź. Zastanawiałem się, czy poruszać ten temat, czy nie, ale pomyślałem: niech będzie. Nie daje mi to spokoju.

Szanowni Państwo, w ciągu ostatnich miesięcy, a nawet paru dni, w środkach masowego przekazu, czyli tak zwanych wolnych mediach, finansowanych wcześniej między innymi przez USAID, czyli przez Amerykanów z administracji Joe Bidena, pojawia się pewna narracja. Zastanawiałem się nad tym, bo na pierwszy rzut oka wydaje się ona dosyć – nie chcę powiedzieć przekonująca – ale taka chwytająca za serce. A my, Polacy, jesteśmy bardzo wrażliwi na ludzką krzywdę.

Zaczęło się preludium do negocjacji w sprawie podpisania porozumień pokojowych w związku z agresją Rosji. Tu będę mówił po polsku – na Ukrainę, a nie „w Ukrainie”, by nie używać rosyjskiej konstrukcji. I co się dzieje?

Zaczęły się te negocjacje i nagle w mediach słyszymy: „Jak to? Przecież nie wolno dogadywać się z ludobójcą! Co ten Trump robi?!”. A z drugiej strony: „Nie wolno sankcjonować, czyli akceptować, dokonanych przemocą podbojów”. I tak się zastanawiam: od kiedy właściwie Putin jest tym ludobójcą?

Czy od momentu zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA? Czy od momentu, gdy Trump do niego zadzwonił? Bo przecież Putin – zwróćcie Państwo uwagę – już wcześniej był uznawany za zbrodniarza. Oczywiście, człowiek wrażliwy powie: „No tak, nie wolno rozmawiać ze zbrodniarzami”. Ale czy Putin nie był nim już wcześniej?

Przecież pamiętamy tragedie i morderstwa: generała Lebiedzia, Anny Politkowskiej, Aleksandra Litwinienki i wielu innych. A wcześniej? Przecież wojna na Ukrainie trwa już trzy lata. Czy kiedy do Putina dzwonił prezydent Macron, to nie był on wtedy ludobójcą? A gdy dzwonił do niego kanclerz Scholz, to nie był? No ale teraz już jest, bo dzwoni do niego Trump.

Po drugie, zwróćcie Państwo uwagę – za ludobójcę został uznany premier Izraela Benjamin Netanjahu. Przecież w tej sprawie zapadł wyrok. Czy to przeszkadza innym politykom uścisnąć mu dłoń? Czy przeszkadza im się z nim spotykać?

A przywódca Chin? To przecież wielka postać, a Chiny, ze względu na swoją cywilizację, mają tendencję do zamordyzmu. On również trzyma opozycjonistów w obozach, rządzi twardą ręką. Czy to przeszkadza politykom „moralnym” się z nim kontaktować? Co więcej – uścisnąć mu dłoń?

Zwróćcie Państwo uwagę – jest ogromne larum o te ziemie. Oczywiście, to przykre, ale czy kiedy Rosja anektowała Krym, to wtedy można było to sankcjonować? Przecież były porozumienia mińskie, w których główną rolę odgrywały Niemcy i Francja. Wtedy można było, a teraz już nie?

A gdy Rosja zajmowała Gruzję czy Czeczenię, to wtedy można było? Przecież jedynym, który wtedy reagował, był śp. prezydent Lech Kaczyński. Wówczas mówiono, że jest niezrównoważony, że „po co tam pojechał?”.

A jeśli sięgniemy dalej – te trzy lata. Przecież pamiętamy, jak rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę. Ambasador Ukrainy w Niemczech, pan Wasyl Zwarycz, mówił, że w pierwszych dniach nikt nie chciał go przyjąć. Szukał pomocy, ale politycy niemieccy mu odmawiali, bo czekali już na nowego ambasadora, którego wyznaczy Rosja.

A ostatnio prezydent Andrzej Duda w wywiadzie powiedział – oczywiście nie zdradzając tajemnicy – że jeden z premierów krajów Europy Środkowej (nie pamiętam nazwiska) powiedział, iż gdy pojechali do Brukseli i do Francji prosić o pomoc, usłyszeli: „Po co? Ukraina za parę dni przestanie istnieć”. Zwróćcie Państwo uwagę – o co idzie gra? O wpływy. Ukraina ma ogromne bogactwa naturalne. Pytanie brzmi – kto będzie z nich czerpał korzyści?

Jeśli to Niemcy lub Francuzi dogadaliby się z Rosją, to oni byliby beneficjentami tych złóż. Ale przyszedł Trump i powiedział: „Nie, to Amerykanie będą mieli coś do powiedzenia”. I stąd ta cała burza. Bo teraz to Amerykanie będą czerpać korzyści, a nie Europa.

Zmierzam do tego, że powinniśmy spojrzeć na sprawę szerzej. Oczywiście, ludzka krzywda zawsze budzi emocje, ale żeby zawrzeć pokój, trzeba rozmawiać z drugą stroną. Oczywiście, negocjacje zależą od sytuacji. Inaczej negocjuje się, gdy Rosja zdobywa kolejne tereny, a inaczej pod koniec II wojny światowej, gdy alianci byli już w Berlinie.

Podsumowując – powinniśmy patrzeć na nasze interesy jako Polska. Naszym interesem jest obecność Amerykanów, Chińczyków, Hindusów, Turków. Im więcej biznesu w Polsce, tym większa gwarancja bezpieczeństwa. I naszym interesem jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Bo to oni mają realną przewagę militarną, która może nas obronić lub odstraszyć potencjalnego agresora – w przeciwieństwie do Unii Europejskiej, która jest dziś zdemilitaryzowana. A co do Unii – pytanie pozostaje otwarte: czy mamy do czynienia z kretynami, czy z fachowcami? Bo ich intencje nie są wcale tak oczywiste.

Efekt jest taki, że teraz, tak jak mówiłem Państwu, nie ma przemysłu chemicznego w Europie. On się kończy. Ja mówiłem, że tak się stanie. I teraz, proszę Państwa, wczoraj czytałem artykuł na portalu Bankier zatytułowany „Europejski rynek chemiczny powalony na łopatki”. Izba Przemysłu ocenia szanse odbudowy pozycji. Mówiłem już wcześniej – łatwiej zburzyć, trudniej odbudować, proszę Państwa. A skoro nie mamy przemysłu chemicznego w Europie, to jak mamy zaopatrywać wojsko w paliwa? Jak mamy leczyć rannych, skoro przemysł chemiczny to także farmacja? To paliwa, leki i wszystko, co nas otacza.

Jeżeli tego przemysłu nie mamy, a obecnie 40% produkcji chemicznej jest skupione w Chinach, to jak możemy mówić o silnej Europie? Nawet nie mówimy tutaj o armii – po prostu brakuje nam zaplecza. W związku z tym to nasz interes. Oczywiście w Niemczech zmienia się rząd, a nowym kanclerzem może zostać Friedrich Merz. Zobaczymy, co z tego wyniknie – może to będzie dla nas korzystne.

Nie wiem, jaką strategię polityki zagranicznej ma obecny rząd, ale być może istnieje jakiś plan. Powinniśmy odbudować relacje w ramach Trójkąta Weimarskiego, czyli współpracy Francji, Niemiec i Polski. Friedrich Merz wspominał, że jednym z pierwszych krajów, które odwiedzi, będzie Francja i Polska. To dobra wiadomość, ale dbajmy o własny interes. I ten interes nie może polegać na tym, że wyślemy nasze wojska, które budowaliśmy przez ostatnie lata, a Amerykanie, Niemcy i Francuzi będą eksploatować złoża. My mielibyśmy tylko pilnować, żeby nikt im nie przeszkadzał. Oby do tego nie doszło.

Teraz, proszę Państwa, chciałem jeszcze poruszyć jedną kwestię. Ciekawa informacja pojawiła się na temat wzrostu gospodarczego Rosji. Według danych PKB wzrosło tam o 4,1%. Na pierwszy rzut oka wygląda to na duży wzrost, ale to w dużej mierze efekt przestawienia gospodarki na tory wojenne. Statystycznie rzecz biorąc, gdy kraj przestawia przemysł na produkcję wojenną, odnotowuje wzrost PKB.

Z drugiej strony mamy wysoką inflację i stopy procentowe na poziomie 21%, co mocno niweluje pozytywne skutki wzrostu. Wszystko zależy od tego, jak się na to patrzy – z jednej strony propaganda może to przedstawiać jako sukces, ale z drugiej, realna sytuacja gospodarcza wygląda inaczej.

Podobnie jest u nas. Mamy wzrost PKB, ale jeśli spojrzymy na inflację i stopy procentowe, obraz już nie jest taki różowy. To, jak te dane są interpretowane, zależy od tego, czy przedstawia je opozycja, czy koalicja rządząca. Z dobrych wiadomości – podobno Unia Europejska rezygnuje z niektórych obostrzeń dotyczących ESG dla firm. Zobaczymy, na ile to konkretne zmiany. Pamiętam, kiedy ESG dopiero wchodziło. Byłem na spotkaniu organizowanym przez Związek Dyrektorów Finansowych w Polsce i już wtedy złapałem się za głowę, zastanawiając się, kto to wymyślił. Celem było drenowanie pieniędzy z kieszeni Europejczyków, a banki i firmy konsultingowe zarobiły na tym krocie. Jakie to przyniosło efekty? Wszyscy wiemy.

Prognozy Walutowe

Przechodząc do rynku walutowego – sytuacja jest bardzo trudna. Jeżeli ktoś z Państwa dokonuje transakcji walutowych, spekuluje lub zabezpiecza swoje pozycje, to moim zdaniem warto teraz zachować ostrożność.

Na przykład na parze eurodolar mamy niejasny obraz. Deutsche Bank zamknął swoją pozycję spekulacyjną z poziomu 1,12, ale Citibank nadal utrzymuje pozycję shortową, czyli obstawia umocnienie dolara.

To ciekawe, bo mamy tu rozbieżne prognozy. Morgan Stanley jest nastawiony byczo i twierdzi, że dolar dojdzie do 1,08. Z kolei Goldman Sachs i TD Bank prognozują, że w drugim kwartale dolar będzie silny, co oznacza presję na osłabienie euro.

Technicznie rzecz biorąc, eurodolar znajduje się pod 100-dniową średnią kroczącą, co ogranicza wzrosty. Możemy spodziewać się dużych ruchów, ale w którą stronę? Trudno powiedzieć.

Jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja była bardziej klarowna – gdy Deutsche Bank zajmował pozycję shortową na 1,12, był to klasyczny ruch trendowy. Podobnie było z dolarem do jena – pozycja na umocnienie dolara była oczywista. Teraz jednak jesteśmy w momencie niepewności.

Sam zająłem kilka pozycji, ale zastanawiam się, jak będą się rozwijać. Na przykład na parze dolar amerykański – dolar australijski prognozy były różne. ANZ twierdzi, że kurs może wzrosnąć, ale ruch będzie ograniczony do 0,65%.

Z kolei na parze dolar amerykański – dolar kanadyjski otworzyłem pozycję longową, czyli obstawiam umocnienie dolara amerykańskiego. Credit Agricole sugeruje, że kurs będzie się konsolidował ze względu na niepewność polityczną. Dlatego rekomenduje zajmowanie pozycji w opcjach, ale raczej z przewagą dolara amerykańskiego.

Podsumowując – sytuacja jest trudna. Łatwo popełnić błąd, bo nie ma dziś jednoznacznej oceny kierunku. Klasycznym przykładem jest euro-dolar – wcześniejsze odbicia były do przewidzenia, ale dziś trudno określić, dokąd zmierzamy.

Wiele zależy od polityki Niemiec, które są kluczowym eksporterem Unii Europejskiej. Mają największy wpływ na gospodarkę i ich decyzje będą miały ogromne znaczenie.

Będziemy to śledzić. Myślę, że po weekendzie pojawią się nowe informacje – między innymi dotyczące ryzyka ceł nałożonych na Kanadę i Meksyk.

Dziękuję Państwu bardzo i do zobaczenia w następnym tygodniu.

26.02.2025
Stolarz