Dzień dobry Państwu, Łukasz Paszkiewicz z tej strony.
Proszę Państwa, niespodziewanie – w piątek – zdecydowałem się przygotować dla Państwa taki krótki, specjalny raport na temat tego, co się dzieje na rynku. A dzieje się sporo – pojawiło się wiele publikacji i opinii, szczególnie ze strony dużych graczy, wielkich banków. Chciałbym więc szybko zaktualizować sytuację na parach walutowych i omówić najważniejsze z nich. Mówię tu o euro, dolarze amerykańskim, dolarze australijskim, jenie japońskim oraz franku szwajcarskim.
Euro i Dolar
Jak mówiłem Państwu kilka spotkań temu – Morgan Stanley zmienił swoje podejście strategiczne do pary eurodolar. Otwarto pozycję długą (long) na tej parze, o czym mówiłem już wcześniej – z celem na poziomie 1,20.
Chciałbym jednak dziś zwrócić uwagę, dlaczego ponownie o tym wspominam. Pojawiły się trzy dodatkowe publikacje na temat eurodolara – ze strony Société Générale, Crédit Agricole oraz Danske Bank. Od razu powiem: najbardziej zgadzam się z podejściem Crédit Agricole. Oczywiście nie dyskutuję z wielkimi graczami, ale warto podkreślić, że zarówno Danske, jak i Société Générale mają bycze nastawienie wobec eurodolara.
Danske Bank wskazuje na krótkoterminowe ryzyka makroekonomiczne oraz długoterminowe siły strukturalne sprzyjające sile euro. Przewidują, że para eurodolar osiągnie 1,16 w ciągu miesiąca, 1,18 w ciągu trzech miesięcy, a 1,22 w ciągu dwunastu miesięcy. Bank wskazuje na krótkoterminowe naciski na dolara: obawy o zaufanie do aktywów USA oraz rosnące ryzyko recesji, które mogą ciążyć na dolarze w nadchodzących tygodniach. Danske uważa, że te czynniki zapewnią natychmiastowy wzrost euro.
Kolejnym kluczowym elementem jest według nich strukturalna słabość dolara w średnim okresie. Podkreślają, że na deprecjację dolara wpływają: rotacja kapitału z aktywów amerykańskich, niepewność polityczna oraz ciągłe skutki wojny handlowej.
Jeśli chodzi o ryzyko – większa niż oczekiwana recesja w USA może doprowadzić do jeszcze większego wzrostu eurodolara. Z drugiej strony, zmiana w polityce handlowej administracji Trumpa lub inne wydarzenie przywracające zaufanie do dolara mogłoby dać mu tymczasowe wsparcie – choć Danske w to wątpi.
To tyle z Danske. Zaraz powiem, co ja o tym myślę.
Société Générale również utrzymuje pesymistyczne nastawienie do dolara amerykańskiego. Wskazują, że zmiany w polityce strukturalnej USA przemawiają za słabszym dolarem. Ich zdaniem rynek walutowy może chwilowo odbiegać od fundamentów – gwałtowny spadek wskaźnika DXY następuje szybciej niż tempo rzeczywistego spowolnienia gospodarczego. Na wykresie pokazują rozbieżność między poziomem DXY a oczekiwanym poziomem stóp procentowych Fed z grudnia 2025 – co sugeruje możliwość korekty.
Dane IFO sprzyjają euro, a psychologiczny punkt zwrotny dla DXY to poziom 100.
Proszę Państwa – nie twierdzę, że długoterminowo nie będzie tak, jak mówi Morgan Stanley (czyli 1,20) albo jak prognozuje Danske Bank (1,22). Ale subiektywnie – bo jestem obecnie na krótkiej pozycji na eurodolarze – widzę to trochę inaczej. Gram na umocnienie dolara, czyli wbrew większości dużych graczy. Ale podobnie myśli Crédit Agricole.
Nie twierdzę, że długoterminowo banki się mylą. Ale w krótkim terminie – patrząc choćby na wykresy – widzimy, że świeca tygodniowa, jeśli zakończy się tak, jak teraz wygląda, będzie bardzo niedźwiedzia. Sugeruje to możliwość dalszego spadku eurodolara, a więc umocnienia dolara.
Podobnie jestem na pozycji long na dolar–złotym. Uważam, że złotówce należy się korekta i dolar powinien się wzmocnić.
Credit Agricole wskazuje, że ostatni rajd eurodolara jest niezgodny z klasyczną dynamiką wojny handlowej i prawdopodobnie nie będzie trwały. Para jest przewartościowana, podatna na opór EBC – co czyni ją kandydatem do korekty.
Dlatego dziś, mimo że zwykle spotykamy się w poniedziałek i środę, postanowiłem nagrać ten materiał – żeby Państwo nie podchodzili bezrefleksyjnie do prognoz dużych banków. Bo nawet jeśli oni utrzymują swoje pozycje, to Państwo – inwestujący często z dużą dźwignią – możecie nie wytrzymać korekty, która w mojej ocenie się zarysowuje. Jeśli ceny utrzymają się dziś na obecnym poziomie, to w przyszłym tygodniu korekta może być kontynuowana.
Crédit Agricole uważa, że siła euro jest nieintuicyjna. Prezes EBC, Christine Lagarde, zakwestionowała logikę ostatniego umocnienia euro w obliczu globalnych napięć handlowych. Zdaniem decydentów ruch ten jest sprzeczny z fundamentami. Historia pokazuje, że waluty krajów objętych cłami – jak strefa euro – zwykle się osłabiają.
Silne euro może skłonić EBC do przyjęcia bardziej gołębiej postawy. Gwałtowny wzrost kursu euro od początku 2025 roku zaostrza warunki finansowe, osłabia wzrost gospodarczy i może zmniejszyć inflację – co może wymusić reakcję EBC.
Crédit Agricole twierdzi, że para eurodolar jest przewartościowana, pozycjonowanie jest napięte i podatne na odwrócenie trendu. Zalecają traktowanie tej pary jako okazji do sprzedaży na wzrostach, szczególnie jeśli EBC zaostrzy retorykę.
Proszę Państwa, często jako inwestorzy podążamy za pewnymi falami. Jeszcze niedawno banki mówiły: idziemy w kierunku parytetu eurodolara. Potem nastąpiła silna zwyżka… I ja tylko uczulam, by nie zakładać automatycznie, że skoro cel to 1,20 – to wystarczy zamknąć oczy, otworzyć pozycję, czasem z dźwignią – bo wystarczy, że zamiast z 1,15 dojść do 1,20, nastąpi korekta do 1,12… i Państwa już nie będzie na rynku.
Dlatego mówię: w mojej ocenie krótkoterminowo istnieje realna szansa na korektę. Trzeba być ostrożnym.
Dolar Australijski
Na koniec jeszcze jedna sprawa – z mojego punktu widzenia ważna, bo mam też spekulacyjną pozycję krótką na parze euro–dolar australijski. Zawarłem ją, bo euro bardzo mocno się umacniało względem dolara australijskiego.
I tutaj dwa ciekawe komentarze – od HSBC i Morgan Stanley.
HSBC spodziewa się ograniczonej krótkoterminowej siły dolara australijskiego. Morgan Stanley natomiast ma neutralne nastawienie z lekkim przechyłem na niedźwiedzie – twierdząc, że AUD jest narażony na dalsze spadki, podobnie jak inne waluty surowcowe.
To też odnosi się do pytania jednego ze słuchaczy o koronę norweską – tu obserwujemy podobną dynamikę. Choć waluty surowcowe są teraz słabsze, to uważam – podobnie jak HSBC – że krótkoterminowo powinno dojść do odreagowania.
Mam uzasadnienie dla dolara australijskiego, gdzie HSBC wskazuje kluczowe czynniki. Są to: CPI jako główny cel – za pierwszy kwartał, który ma zostać opublikowany 30 kwietnia – oraz wybory powszechne w Australii, zaplanowane na 3 maja. To może krótkoterminowo spowodować, że dolar australijski może się odbić.
Oczywiście, patrząc w długim terminie, przyjmuję do wiadomości neutralne nastawienie z niedźwiedzim odchyleniem Morgan Stanley. Jednak wszystko zależy od tego, jak będą zachowywały się surowce i jak potoczy się wojna celna. Jeśli chodzi o wybory, nie oczekujemy większych zmian.
Natomiast złagodzenie polityki Banku Australii jest już wycenione. Ryzyko wyborcze jest postrzegane jako minimalne. HSBC spodziewa się konsolidacji lub krótkoterminowego umocnienia w najbliższej przyszłości. Tylko zaskoczenie w danych CPI lub nieoczekiwane wskazówki ze strony RBA mogłyby wpłynąć na wahania kursu – w górę lub w dół. Moim zdaniem, jeśli dojdzie do korekty na eurodolarze, może ona również wystąpić na parze euro–dolar australijski.
Frank Szwajcarski
Morgan Stanley wypowiada się również na temat franka. Jak Państwo pamiętają, pod koniec 2024 roku mówiłem w jednym z programów, czego spodziewam się po 2025 roku w kontekście walut. Wymieniałem wtedy dwie waluty – jena japońskiego i franka szwajcarskiego – jako te bezpieczne przystanie i potencjalnych zwycięzców roku 2025.
Na dzień dzisiejszy te przewidywania się sprawdzają, i zaraz do tego płynnie przejdę, ponieważ umocnienie jena japońskiego jest spektakularne. Frank natomiast wciąż odgrywa rolę bezpiecznej przystani. Morgan Stanley nie zdecydował się jednak na całkowicie byczą prognozę – w najnowszej publikacji z dziś – wskazując neutralne nastawienie z byczym odchyleniem. Wynika to z ryzyka interwencji Szwajcarskiego Banku Centralnego w przypadku, gdyby nadmierne umocnienie franka zaczęło zagrażać wzrostowi gospodarczemu lub wywoływało presję deflacyjną.
To pokazuje, że choć Morgan Stanley nie jest „drastycznie byczy”, to jednak dostrzega potencjał dalszego umacniania się franka – ograniczony jedynie możliwością reakcji SNB. Zbyt silny frank mógłby bowiem zaszkodzić gospodarce Szwajcarii.
Zresztą podobna sytuacja jak na eurodolarze. Tak jak mówiłem w jednym z wcześniejszych spotkań – polityka Donalda Trumpa miała na celu osłabienie dolara. Być może nie przewidział tylko odpływu kapitału z giełdy, ale teraz jego działania mają skłonić ten kapitał do powrotu. Chciał osłabienia dolara, aby być bardziej konkurencyjnym.
Jeśli euro umocni się zbyt mocno – do poziomów 1,20 czy 1,22 – może to mieć negatywny wpływ na strefę euro. Przede wszystkim na wzrost gospodarczy, ale także może pojawić się ryzyko deflacji. To właśnie, o czym wspominała prezes EBC, Christine Lagarde – może zmusić Europejski Bank Centralny do bardziej zdecydowanych działań, takich jak obniżenie stóp procentowych i dalsze „wpuszczanie” taniego pieniądza w gospodarkę.
Jen Japoński
Jeśli chodzi o jena – moje przewidywania się sprawdziły i cieszę się z tego. Jednak Państwu, którzy posiadają pozycje na jenie japońskim, chciałbym przypomnieć, że Bank of America – w komentarzu opublikowanym wczoraj – ostrzega przed możliwością osłabienia jena w okresie letnim.
Wskazuje on na kilka czynników ryzyka: zbliżające się wybory do Izby Reprezentantów Japonii, możliwe porozumienia handlowe między USA a Japonią oraz ograniczoną przestrzeń fiskalną Japonii. Choć jen jest obecnie bardzo silny, to są to poziomy sugerujące możliwość korekty. Bank of America uważa, że:
Niepewność związana z wyborami może wpłynąć na kurs.
Brak budżetu uzupełniającego i wstrzymanie pakietów stymulacyjnych zwiększa presję fiskalną.
Japonia – ze względu na wysoki dług publiczny – ma ograniczone możliwości stymulacji gospodarki, co może zniechęcić inwestorów.
Dla porównania: Polska znajduje się w podobnej sytuacji. Nasz wysoki dług publiczny ogranicza możliwości rządu premiera Donalda Tuska w przypadku pogorszenia się sytuacji gospodarczej. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i inne instytucje naciskają, by Polska zacieśniała politykę fiskalną, a nie ją luzowała. Dlatego spodziewamy się m.in. podatku katastralnego i innych obciążeń fiskalnych.
Wracając jeszcze do Japonii – nawet jeśli uda się osiągnąć porozumienie handlowe z USA, to oczekuje się, że efektywne taryfy celne nadal będą wyższe niż przed 2025 rokiem. To oznacza, że presja na japońską gospodarkę i walutę się utrzyma.
Giełda
Jeśli chodzi o giełdy, obserwujemy wzrosty. Kapitał wraca do Stanów Zjednoczonych. Nasza giełda – szczególnie segment małych i średnich spółek, czyli sWIG i mWIG – osiąga historyczne szczyty. Można powiedzieć, że „kryzysu nie było”.
Życzę Państwu wszystkiego dobrego i udanego weekendu. Do widzenia.
Dzień dobry Państwu, Łukasz Paszkiewicz z tej strony.
Proszę Państwa, niespodziewanie – w piątek – zdecydowałem się przygotować dla Państwa taki krótki, specjalny raport na temat tego, co się dzieje na rynku. A dzieje się sporo – pojawiło się wiele publikacji i opinii, szczególnie ze strony dużych graczy, wielkich banków. Chciałbym więc szybko zaktualizować sytuację na parach walutowych i omówić najważniejsze z nich. Mówię tu o euro, dolarze amerykańskim, dolarze australijskim, jenie japońskim oraz franku szwajcarskim.
Euro i Dolar
Jak mówiłem Państwu kilka spotkań temu – Morgan Stanley zmienił swoje podejście strategiczne do pary eurodolar. Otwarto pozycję długą (long) na tej parze, o czym mówiłem już wcześniej – z celem na poziomie 1,20.
Chciałbym jednak dziś zwrócić uwagę, dlaczego ponownie o tym wspominam. Pojawiły się trzy dodatkowe publikacje na temat eurodolara – ze strony Société Générale, Crédit Agricole oraz Danske Bank. Od razu powiem: najbardziej zgadzam się z podejściem Crédit Agricole. Oczywiście nie dyskutuję z wielkimi graczami, ale warto podkreślić, że zarówno Danske, jak i Société Générale mają bycze nastawienie wobec eurodolara.
Danske Bank wskazuje na krótkoterminowe ryzyka makroekonomiczne oraz długoterminowe siły strukturalne sprzyjające sile euro. Przewidują, że para eurodolar osiągnie 1,16 w ciągu miesiąca, 1,18 w ciągu trzech miesięcy, a 1,22 w ciągu dwunastu miesięcy. Bank wskazuje na krótkoterminowe naciski na dolara: obawy o zaufanie do aktywów USA oraz rosnące ryzyko recesji, które mogą ciążyć na dolarze w nadchodzących tygodniach. Danske uważa, że te czynniki zapewnią natychmiastowy wzrost euro.
Kolejnym kluczowym elementem jest według nich strukturalna słabość dolara w średnim okresie. Podkreślają, że na deprecjację dolara wpływają: rotacja kapitału z aktywów amerykańskich, niepewność polityczna oraz ciągłe skutki wojny handlowej.
Jeśli chodzi o ryzyko – większa niż oczekiwana recesja w USA może doprowadzić do jeszcze większego wzrostu eurodolara. Z drugiej strony, zmiana w polityce handlowej administracji Trumpa lub inne wydarzenie przywracające zaufanie do dolara mogłoby dać mu tymczasowe wsparcie – choć Danske w to wątpi.
To tyle z Danske. Zaraz powiem, co ja o tym myślę.
Société Générale również utrzymuje pesymistyczne nastawienie do dolara amerykańskiego. Wskazują, że zmiany w polityce strukturalnej USA przemawiają za słabszym dolarem. Ich zdaniem rynek walutowy może chwilowo odbiegać od fundamentów – gwałtowny spadek wskaźnika DXY następuje szybciej niż tempo rzeczywistego spowolnienia gospodarczego. Na wykresie pokazują rozbieżność między poziomem DXY a oczekiwanym poziomem stóp procentowych Fed z grudnia 2025 – co sugeruje możliwość korekty.
Dane IFO sprzyjają euro, a psychologiczny punkt zwrotny dla DXY to poziom 100.
Proszę Państwa – nie twierdzę, że długoterminowo nie będzie tak, jak mówi Morgan Stanley (czyli 1,20) albo jak prognozuje Danske Bank (1,22). Ale subiektywnie – bo jestem obecnie na krótkiej pozycji na eurodolarze – widzę to trochę inaczej. Gram na umocnienie dolara, czyli wbrew większości dużych graczy. Ale podobnie myśli Crédit Agricole.
Nie twierdzę, że długoterminowo banki się mylą. Ale w krótkim terminie – patrząc choćby na wykresy – widzimy, że świeca tygodniowa, jeśli zakończy się tak, jak teraz wygląda, będzie bardzo niedźwiedzia. Sugeruje to możliwość dalszego spadku eurodolara, a więc umocnienia dolara.
Podobnie jestem na pozycji long na dolar–złotym. Uważam, że złotówce należy się korekta i dolar powinien się wzmocnić.
Credit Agricole wskazuje, że ostatni rajd eurodolara jest niezgodny z klasyczną dynamiką wojny handlowej i prawdopodobnie nie będzie trwały. Para jest przewartościowana, podatna na opór EBC – co czyni ją kandydatem do korekty.
Dlatego dziś, mimo że zwykle spotykamy się w poniedziałek i środę, postanowiłem nagrać ten materiał – żeby Państwo nie podchodzili bezrefleksyjnie do prognoz dużych banków. Bo nawet jeśli oni utrzymują swoje pozycje, to Państwo – inwestujący często z dużą dźwignią – możecie nie wytrzymać korekty, która w mojej ocenie się zarysowuje. Jeśli ceny utrzymają się dziś na obecnym poziomie, to w przyszłym tygodniu korekta może być kontynuowana.
Crédit Agricole uważa, że siła euro jest nieintuicyjna. Prezes EBC, Christine Lagarde, zakwestionowała logikę ostatniego umocnienia euro w obliczu globalnych napięć handlowych. Zdaniem decydentów ruch ten jest sprzeczny z fundamentami. Historia pokazuje, że waluty krajów objętych cłami – jak strefa euro – zwykle się osłabiają.
Silne euro może skłonić EBC do przyjęcia bardziej gołębiej postawy. Gwałtowny wzrost kursu euro od początku 2025 roku zaostrza warunki finansowe, osłabia wzrost gospodarczy i może zmniejszyć inflację – co może wymusić reakcję EBC.
Crédit Agricole twierdzi, że para eurodolar jest przewartościowana, pozycjonowanie jest napięte i podatne na odwrócenie trendu. Zalecają traktowanie tej pary jako okazji do sprzedaży na wzrostach, szczególnie jeśli EBC zaostrzy retorykę.
Proszę Państwa, często jako inwestorzy podążamy za pewnymi falami. Jeszcze niedawno banki mówiły: idziemy w kierunku parytetu eurodolara. Potem nastąpiła silna zwyżka… I ja tylko uczulam, by nie zakładać automatycznie, że skoro cel to 1,20 – to wystarczy zamknąć oczy, otworzyć pozycję, czasem z dźwignią – bo wystarczy, że zamiast z 1,15 dojść do 1,20, nastąpi korekta do 1,12… i Państwa już nie będzie na rynku.
Dlatego mówię: w mojej ocenie krótkoterminowo istnieje realna szansa na korektę. Trzeba być ostrożnym.
Dolar Australijski
Na koniec jeszcze jedna sprawa – z mojego punktu widzenia ważna, bo mam też spekulacyjną pozycję krótką na parze euro–dolar australijski. Zawarłem ją, bo euro bardzo mocno się umacniało względem dolara australijskiego.
I tutaj dwa ciekawe komentarze – od HSBC i Morgan Stanley.
HSBC spodziewa się ograniczonej krótkoterminowej siły dolara australijskiego. Morgan Stanley natomiast ma neutralne nastawienie z lekkim przechyłem na niedźwiedzie – twierdząc, że AUD jest narażony na dalsze spadki, podobnie jak inne waluty surowcowe.
To też odnosi się do pytania jednego ze słuchaczy o koronę norweską – tu obserwujemy podobną dynamikę. Choć waluty surowcowe są teraz słabsze, to uważam – podobnie jak HSBC – że krótkoterminowo powinno dojść do odreagowania.
Mam uzasadnienie dla dolara australijskiego, gdzie HSBC wskazuje kluczowe czynniki. Są to: CPI jako główny cel – za pierwszy kwartał, który ma zostać opublikowany 30 kwietnia – oraz wybory powszechne w Australii, zaplanowane na 3 maja. To może krótkoterminowo spowodować, że dolar australijski może się odbić.
Oczywiście, patrząc w długim terminie, przyjmuję do wiadomości neutralne nastawienie z niedźwiedzim odchyleniem Morgan Stanley. Jednak wszystko zależy od tego, jak będą zachowywały się surowce i jak potoczy się wojna celna. Jeśli chodzi o wybory, nie oczekujemy większych zmian.
Natomiast złagodzenie polityki Banku Australii jest już wycenione. Ryzyko wyborcze jest postrzegane jako minimalne. HSBC spodziewa się konsolidacji lub krótkoterminowego umocnienia w najbliższej przyszłości. Tylko zaskoczenie w danych CPI lub nieoczekiwane wskazówki ze strony RBA mogłyby wpłynąć na wahania kursu – w górę lub w dół. Moim zdaniem, jeśli dojdzie do korekty na eurodolarze, może ona również wystąpić na parze euro–dolar australijski.
Frank Szwajcarski
Morgan Stanley wypowiada się również na temat franka. Jak Państwo pamiętają, pod koniec 2024 roku mówiłem w jednym z programów, czego spodziewam się po 2025 roku w kontekście walut. Wymieniałem wtedy dwie waluty – jena japońskiego i franka szwajcarskiego – jako te bezpieczne przystanie i potencjalnych zwycięzców roku 2025.
Na dzień dzisiejszy te przewidywania się sprawdzają, i zaraz do tego płynnie przejdę, ponieważ umocnienie jena japońskiego jest spektakularne. Frank natomiast wciąż odgrywa rolę bezpiecznej przystani. Morgan Stanley nie zdecydował się jednak na całkowicie byczą prognozę – w najnowszej publikacji z dziś – wskazując neutralne nastawienie z byczym odchyleniem. Wynika to z ryzyka interwencji Szwajcarskiego Banku Centralnego w przypadku, gdyby nadmierne umocnienie franka zaczęło zagrażać wzrostowi gospodarczemu lub wywoływało presję deflacyjną.
To pokazuje, że choć Morgan Stanley nie jest „drastycznie byczy”, to jednak dostrzega potencjał dalszego umacniania się franka – ograniczony jedynie możliwością reakcji SNB. Zbyt silny frank mógłby bowiem zaszkodzić gospodarce Szwajcarii.
Zresztą podobna sytuacja jak na eurodolarze. Tak jak mówiłem w jednym z wcześniejszych spotkań – polityka Donalda Trumpa miała na celu osłabienie dolara. Być może nie przewidział tylko odpływu kapitału z giełdy, ale teraz jego działania mają skłonić ten kapitał do powrotu. Chciał osłabienia dolara, aby być bardziej konkurencyjnym.
Jeśli euro umocni się zbyt mocno – do poziomów 1,20 czy 1,22 – może to mieć negatywny wpływ na strefę euro. Przede wszystkim na wzrost gospodarczy, ale także może pojawić się ryzyko deflacji. To właśnie, o czym wspominała prezes EBC, Christine Lagarde – może zmusić Europejski Bank Centralny do bardziej zdecydowanych działań, takich jak obniżenie stóp procentowych i dalsze „wpuszczanie” taniego pieniądza w gospodarkę.
Jen Japoński
Jeśli chodzi o jena – moje przewidywania się sprawdziły i cieszę się z tego. Jednak Państwu, którzy posiadają pozycje na jenie japońskim, chciałbym przypomnieć, że Bank of America – w komentarzu opublikowanym wczoraj – ostrzega przed możliwością osłabienia jena w okresie letnim.
Wskazuje on na kilka czynników ryzyka: zbliżające się wybory do Izby Reprezentantów Japonii, możliwe porozumienia handlowe między USA a Japonią oraz ograniczoną przestrzeń fiskalną Japonii. Choć jen jest obecnie bardzo silny, to są to poziomy sugerujące możliwość korekty. Bank of America uważa, że:
Dla porównania: Polska znajduje się w podobnej sytuacji. Nasz wysoki dług publiczny ogranicza możliwości rządu premiera Donalda Tuska w przypadku pogorszenia się sytuacji gospodarczej. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i inne instytucje naciskają, by Polska zacieśniała politykę fiskalną, a nie ją luzowała. Dlatego spodziewamy się m.in. podatku katastralnego i innych obciążeń fiskalnych.
Wracając jeszcze do Japonii – nawet jeśli uda się osiągnąć porozumienie handlowe z USA, to oczekuje się, że efektywne taryfy celne nadal będą wyższe niż przed 2025 rokiem. To oznacza, że presja na japońską gospodarkę i walutę się utrzyma.
Giełda
Jeśli chodzi o giełdy, obserwujemy wzrosty. Kapitał wraca do Stanów Zjednoczonych. Nasza giełda – szczególnie segment małych i średnich spółek, czyli sWIG i mWIG – osiąga historyczne szczyty. Można powiedzieć, że „kryzysu nie było”.
Życzę Państwu wszystkiego dobrego i udanego weekendu. Do widzenia.