Komentarz Rynkowy Youtube – Zbliża się kryzys? Prezes AXA ostrzega przed zagładą Europy!
Komentarz Rynkowy Youtube – Zbliża się kryzys? Prezes AXA ostrzega przed zagładą Europy!
Przygotował: Łukasz Paszkiewicz
Dzień dobry Państwu, witam w poniedziałek. Proszę Państwa, dzisiaj, zanim dojdziemy do kursu walut i do tego, co myślę, jak to wszystko będzie wyglądać w nadchodzącym okresie, chciałbym naświetlić sytuację na świecie. Ostatnio natknąłem się na bardzo ciekawe artykuły i spostrzeżenia na temat Europy, Unii Europejskiej oraz świata, w którym żyjemy, a także jakie są nasze szanse i zagrożenia.
Europa kontra reszta świata
Muszę Państwu powiedzieć, że bardzo ciekawy artykuł napisał ostatnio prezes grupy AXA, pan Tomasz Buberl, który ostrzega przed kryzysem i pisze, że ma poczucie zbliżającej się zagłady. Artykuł jest bardzo interesujący; z większością się zgadzam, z częścią nie. Zaraz będę Państwu nakreślał, dlaczego prezes AXA dostrzega tę zagładę.
To jest bardzo rzadkie, że prezes dużej międzynarodowej instytucji finansowej tak otwarcie apeluje o to, by w Unii Europejskiej doszło do zmian. Słusznie przewiduje, że jeśli zwrócimy uwagę na główne gospodarki świata, to Europa wypada bardzo blado na ich tle. Porównując do Stanów Zjednoczonych, można powiedzieć, że Stany Zjednoczone wychodzą z trudnej sytuacji obronną ręką.
Ostatnie dane ze Stanów związane z wzrostem popytu konsumpcyjnego, dobre wyniki spółek giełdowych, czyli potwierdzenie fundamentów, że idziemy w dobrym kierunku, a także dobre dane z rynku pracy sugerują, że FED nie musi tak szybko obniżać stóp procentowych, co ułatwia kontrolowanie gospodarki.
Jeśli chodzi o Unię Europejską, mamy sytuację, w której nie ma żadnego planu gospodarczego. Pan Buberl słusznie wskazuje, że patrząc na konkurencyjne gospodarki, jak Indie czy Chiny, warto zauważyć, że Indie mają plan, jak stać się rozwiniętą gospodarką do 2047 roku, stworzony z okazji stulecia odzyskania niepodległości. Chiny również mają plan na odmłodzenie narodowe do 2049 roku, czyli w setną rocznicę istnienia Republiki Ludowej Chin. A my? Czy Europa ma taki plan na przykład w setną rocznicę zakończenia II wojny światowej? Niestety, nie ma.
W związku z tym sytuacja w Unii Europejskiej w wielu obszarach jest dramatyczna. Prezes pisze o kryzysie demograficznym, z czym się zgadzam. Powiem Państwu nawet więcej. Ostatnio widziałem na YouTubie film, w którym w Niemczech dwie osoby prowadziły na smyczy dwie kobiety, które chodziły jak zwierzęta i szczekały.
To nie jest tylko pytanie o kryzys demograficzny, ale dokąd my zmierzamy. Musimy budować silne, młode pokolenia, by uniknąć nie tylko kryzysu emerytalnego, ale także kryzysów fiskalnych i militarnych. Ważne jest wychowanie młodzieży. Nie chodzi tylko o politykę, ale o gospodarkę. Jak wykształcimy młodzież, taka ona będzie, a to wpływa na bezpieczeństwo Unii Europejskiej, ponieważ mamy zagrożenie. Może wystąpić zagrożenie ze strony agresora, na przykład Rosji.
Jaki będzie wzrost gospodarczy, jeśli młodzież nie będzie w stanie funkcjonować w społeczeństwie? Jeśli mówimy o kryzysie demograficznym, to czy nasza młodzież, Europejczycy, będą w stanie się reprodukować, czyli czy będą się rodzić młodzi Europejczycy?
To jest kluczowe. Natomiast w Unii tego nie ma. Przewagą Stanów Zjednoczonych jest bardzo silna inwestycja w nowoczesne technologie. Dolina Krzemowa, sztuczna inteligencja – tam są inwestowane potężne pieniądze. Wzrosty indeksów NASDAQ i S&P 500 opierają się właśnie na nowoczesnych technologiach. A my, czym się zajmujemy w Europie? Zajmujemy się przysłowiową butelką plastikową i kapslem, który nie może być od niej oderwany. To przecież jest paranoja.
Z czym się nie zgodzę z prezesem, to to, że podkreśla inwestycje w zieloność, mówiąc o ekologii itd. Uważam to za totalną bzdurę. Ostatnio słuchałem wywiadu, w którym profesor Rymanowski rozmawiał z hydrologiem, który twierdził, że badania satelitarne pokazują, że w ciągu ostatnich 20 lat zazielenienie świata wzrosło o 6%.
Profesor tłumaczył, że CO2 to nie jest nic złego; CO2 to życie dla roślin. Zwróćcie Państwo uwagę, jak pięknie mamy zazielenioną Polskę i wiele innych krajów. Trzeba inaczej na to wszystko patrzeć. Uważam, że zamiast inwestować tylko w produkty oparte na zieloność, Unia Europejska powinna dofinansowywać fundusze inwestycyjne przedsiębiorców w badania i projekty związane z nowoczesnymi technologiami. To powinno być priorytetem naszych gospodarek.
Co więcej, trzeba zastanowić się nad energetyką. Zwróćmy uwagę, że Niemcy są w totalnym kryzysie, na co zwraca uwagę również Pan prezes. Pisze o problemach z energetyką i przemysłem, wskazując, że Niemcy słabo wypadają, a Francja ma bardzo wysokie podatki, co utrudnia rozwój. Problem fiskalny Francji jest znaczący, więc sytuacja w Europie jest słaba. Później powiem, jak to może się przełożyć na euro. Ważne jest też, by zwrócić uwagę, że choć Europa jest istotną częścią gospodarki światowej, to jej rola maleje, jeśli chodzi o globalne PKB.
Mamy Stany Zjednoczone, Chiny, Indie i Indonezję. Stany Zjednoczone wychodzą z trudnej sytuacji, Chiny stymulują swoją gospodarkę, choć efekty tych stymulacji jeszcze nie są widoczne. Indonezja dynamicznie się rozwija. Co mnie zaciekawiło, a o czym mało się mówi w Europie, to artykuł o krajach BRICS, napisany przez emerytowanego profesora z Nowego Delhi, obecnie członka Akademii Roberta Boscha w Berlinie. Pisze o wzroście znaczenia BRICS, a także o tym, że na początku tego roku do krajów BRICS, czyli Brazylii, Chin, Indii, Rosji i RPA, dołączyło 9 nowych członków, a wśród nich: Egipt, Etiopia, Iran oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Profesor zauważa, że w ciągu prawie 3 tygodni inne kraje, w tym członek NATO Turcja, bliscy partnerzy USA Tajlandia i Meksyk oraz Indonezja, największy kraj muzułmański na świecie, złożyły wnioski o przystąpienie do BRICS.
To jest ciekawe. Zwróćcie Państwo uwagę, jak to może mieć wpływ. Jeśli spojrzymy na znaczenie BRICS+, to ta grupa przyćmiewa G7. W krajach BRICS+ mamy prawie 46% światowej populacji w porównaniu do 8,8% w G7. Gospodarczo ta grupa stanowi 35% globalnego PKB, podczas gdy G7 to 30% globalnego PKB.
Zwróćmy uwagę, że do tej grupy dołączyły Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie, co oznacza, że dołączyły do krajów producentów ropy naftowej, takich jak Brazylia i Rosja. Wszyscy członkowie BRICS+ odpowiadają obecnie za około 40% produkcji i eksportu ropy naftowej. To jest bardzo interesujące. Powstaje wielka konkurencja dla Stanów Zjednoczonych. Co więcej, te kraje w tym roku, a konkretnie w tym miesiącu, spotykają się w Kazaniu w Rosji, co pokazuje, że Zachód nie do końca odciął Rosję od świata.
To również sugeruje, że te kraje zaczynają dostrzegać problem związany z rozliczeniami światowymi w dolarze amerykańskim i coraz częściej rozliczają się w yuanie chińskim. Co ciekawe, kraje BRICS powołały w 2015 roku Nowy Bank Rozwoju (w skrócie NDB) w Szanghaju, co było planem pomyślanym przez Indie. Wszyscy członkowie BRICS mają równe udziały, niezależnie od tego, kto przystępuje do banku.
W przeciwieństwie do Banku Światowego, gdzie dominującym udziałowcem są Stany Zjednoczone z prawem weta, w Nowym Banku Rozwoju każdy członek ma równy głos. W związku z tym dochodzimy do globalnych rozgrywek ekonomicznych i być może nastąpi przetasowanie lub zmiana wektorów w interesach światowych. Może także nastąpić zmiana podejścia, a Stany Zjednoczone mogą przestać być hegemonem światowym.
To jest bardzo interesujące z punktu widzenia gospodarek i walut, ale także Unii. Jeśli prezes AXA apeluje o szerokie reformy, ja również od początku naszych spotkań o nie apeluję. Coraz bardziej jednak zastanawiam się, czy obecne elity polityczne Unii Europejskiej są w stanie mentalnie przeprowadzić takie reformy, ponieważ skupiają się, w mojej ocenie, na aspektach, które są mało istotne z punktu widzenia przyszłości Europy i naszej konkurencyjności na tle świata.
Uważam, że powinniśmy jak najszybciej skupić się na inwestycjach w nowoczesne technologie i tam powinny pójść pieniądze unijne, nie obawiając się wyższego zadłużenia Unii. Powinniśmy ograniczyć socjał, a także drastycznie rozwiązać problem migracyjny, ponieważ ten problem nie niesie żadnych korzyści, a jedynie zagrożenia i dodatkowe wydatki dla Unii Europejskiej.
Powinniśmy przekierować inwestycje z ekologii na nowoczesne technologie. Wiem, że dzisiaj trudno jest mówić światowym graczom, takim jak firmy konsultingowe czy IT, że nie trzeba inwestować w zrównoważony rozwój, bo oni już się przestawili. Jeśli mamy projekty ESG, to one już się nie będą odzywać, bo biorą za to pieniądze i mają przymus prowadzenia przez firmy zieloności. W związku z tym te firmy już robią swoje i nie zastanawiają się nad tym, ale my powinniśmy apelować o to, że te zmiany muszą być przeprowadzone szybko, ponieważ jesteśmy w bardzo złym miejscu, jeśli chodzi o świat.
Złoto oraz eurodolar
Jeśli chodzi o waluty, zacznę od złota, bo złoto jest walutą, nie tylko metalem szlachetnym, i może być naszym obiektem zainteresowania. Złoto osiąga nowe szczyty. Bank of America przewiduje, że może dojść nawet do 3 tysięcy dolarów. Oczywiście zalecałbym ostrożność, bo złoto jest na bardzo wysokich poziomach, a gdy mówimy, że dojdzie do 3 tysięcy, to jeszcze istnieje wzrost o około 10%. Chcę powiedzieć, skąd to się bierze.
To wynika z tego, że Bank of America uważa, że biorąc pod uwagę zadłużenie Stanów Zjednoczonych, nasz rozwinięty świat jest bardzo zadłużony. Złoto jawi się jako bezpieczna przystań w trudniejszych czasach.
Jeśli chodzi o polską złotówkę oraz eurodolara, to, proszę Państwa, to, co mówiłem, się sprawdziło – mieliśmy do czynienia z rajdem dolara, co sugerowałem. Dzisiaj dolar osiągnął takie poziomy, że zwróciłbym uwagę na ostrożność w inwestycjach dotyczących eurodolara, ponieważ w piątek euro wzmocniło się względem dolara.
Niektórzy mówią, że to efekt zamknięcia pozycji i realizacji zysków, ale uważam, że są pewne poziomy, które należy obserwować. Oczywiście biorąc pod uwagę sytuację w Unii Europejskiej oraz Stany Zjednoczone, a także wybory w Stanach, dolar może jeszcze się wzmocnić, ale ja byłbym ostrożny, więc zachęcam Państwa do zachowania rozwagi. Jak mówiłem, że dolar wcześniej się umacniał, to byłem w tym przekonany, a teraz sugeruję ostrożność.
Przyszłość Złotówki
Słabiej rysuje się sytuacja na złotówce. Przed rokiem wszystkie niemal banki zakładały, że złotówka będzie się umacniać w trwałym trendzie. Teraz, jeśli chodzi o sytuację na euro, banki takie jak UBS, Unicredit, Goldman Sachs czy Wells Fargo przewidują osłabienie złotówki, które może być nieznaczne, ale możemy mieć do czynienia z ruchami do 4,40.
W opozycji są Danske i Bank of America, które nadal zakładają, że złotówka w 2025 roku będzie się umacniać, ale to nie będą znaczne umocnienia. W związku z tym, podobnie jak w przypadku sytuacji od października ubiegłego roku, też było jasne, że złoty będzie kontynuował rajd.
Natomiast teraz albo będziemy mieli do czynienia z konsolidacją, albo lekkim osłabieniem złotówki wobec euro. Jeśli eurodolar będzie kontynuował spadki, to tym bardziej wpływ to będzie miało na dolara. Tak wygląda sytuacja.
Co dalej z funtem?
Jeśli chodzi o funta, będę go analizował w najbliższym czasie, ponieważ mamy do czynienia z pierwszym budżetem nowego rządu w Wielkiej Brytanii. Czytałem również bardzo ciekawy artykuł profesora z Queen’s College w Cambridge, który sugerował, że w nowym budżecie trudno spodziewać się jakichś cudów.
To tak zazwyczaj bywa, że inaczej startuje się w wyborach, a inaczej jest po wyborach. W wyborach zapowiada się zmiany, a po wyborach zawsze mówi się, że to wina poprzedniego rządu, że nic nie można zrobić. To jest normalna socjotechnika. Jeśli profesor z Queen’s College tak pisze o nowym budżecie, to znaczy, że w Anglii w 2025 roku nie należy się spodziewać fajerwerków.
Natomiast Anglia stoi przed wielkim wyzwaniem związanym z Brexitem oraz z przestawieniem gospodarki na nowe tory i nierównościami gospodarczymi. Oczekuje się także zmniejszenia podatków lub przynajmniej zamrożenia, aby nie podwyższać ich, bo Anglicy tego już nie wytrzymają. Będziemy analizować to w przyszłości, gdy poznamy szczegóły budżetu i planów rządu na następny rok.
Dziękuję Państwu za uwagę, pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia w środę.
Przygotował: Łukasz Paszkiewicz
Dzień dobry Państwu, witam w poniedziałek. Proszę Państwa, dzisiaj, zanim dojdziemy do kursu walut i do tego, co myślę, jak to wszystko będzie wyglądać w nadchodzącym okresie, chciałbym naświetlić sytuację na świecie. Ostatnio natknąłem się na bardzo ciekawe artykuły i spostrzeżenia na temat Europy, Unii Europejskiej oraz świata, w którym żyjemy, a także jakie są nasze szanse i zagrożenia.
Europa kontra reszta świata
Muszę Państwu powiedzieć, że bardzo ciekawy artykuł napisał ostatnio prezes grupy AXA, pan Tomasz Buberl, który ostrzega przed kryzysem i pisze, że ma poczucie zbliżającej się zagłady. Artykuł jest bardzo interesujący; z większością się zgadzam, z częścią nie. Zaraz będę Państwu nakreślał, dlaczego prezes AXA dostrzega tę zagładę.
To jest bardzo rzadkie, że prezes dużej międzynarodowej instytucji finansowej tak otwarcie apeluje o to, by w Unii Europejskiej doszło do zmian. Słusznie przewiduje, że jeśli zwrócimy uwagę na główne gospodarki świata, to Europa wypada bardzo blado na ich tle. Porównując do Stanów Zjednoczonych, można powiedzieć, że Stany Zjednoczone wychodzą z trudnej sytuacji obronną ręką.
Ostatnie dane ze Stanów związane z wzrostem popytu konsumpcyjnego, dobre wyniki spółek giełdowych, czyli potwierdzenie fundamentów, że idziemy w dobrym kierunku, a także dobre dane z rynku pracy sugerują, że FED nie musi tak szybko obniżać stóp procentowych, co ułatwia kontrolowanie gospodarki.
Jeśli chodzi o Unię Europejską, mamy sytuację, w której nie ma żadnego planu gospodarczego. Pan Buberl słusznie wskazuje, że patrząc na konkurencyjne gospodarki, jak Indie czy Chiny, warto zauważyć, że Indie mają plan, jak stać się rozwiniętą gospodarką do 2047 roku, stworzony z okazji stulecia odzyskania niepodległości. Chiny również mają plan na odmłodzenie narodowe do 2049 roku, czyli w setną rocznicę istnienia Republiki Ludowej Chin. A my? Czy Europa ma taki plan na przykład w setną rocznicę zakończenia II wojny światowej? Niestety, nie ma.
W związku z tym sytuacja w Unii Europejskiej w wielu obszarach jest dramatyczna. Prezes pisze o kryzysie demograficznym, z czym się zgadzam. Powiem Państwu nawet więcej. Ostatnio widziałem na YouTubie film, w którym w Niemczech dwie osoby prowadziły na smyczy dwie kobiety, które chodziły jak zwierzęta i szczekały.
To nie jest tylko pytanie o kryzys demograficzny, ale dokąd my zmierzamy. Musimy budować silne, młode pokolenia, by uniknąć nie tylko kryzysu emerytalnego, ale także kryzysów fiskalnych i militarnych. Ważne jest wychowanie młodzieży. Nie chodzi tylko o politykę, ale o gospodarkę. Jak wykształcimy młodzież, taka ona będzie, a to wpływa na bezpieczeństwo Unii Europejskiej, ponieważ mamy zagrożenie. Może wystąpić zagrożenie ze strony agresora, na przykład Rosji.
Jaki będzie wzrost gospodarczy, jeśli młodzież nie będzie w stanie funkcjonować w społeczeństwie? Jeśli mówimy o kryzysie demograficznym, to czy nasza młodzież, Europejczycy, będą w stanie się reprodukować, czyli czy będą się rodzić młodzi Europejczycy?
To jest kluczowe. Natomiast w Unii tego nie ma. Przewagą Stanów Zjednoczonych jest bardzo silna inwestycja w nowoczesne technologie. Dolina Krzemowa, sztuczna inteligencja – tam są inwestowane potężne pieniądze. Wzrosty indeksów NASDAQ i S&P 500 opierają się właśnie na nowoczesnych technologiach. A my, czym się zajmujemy w Europie? Zajmujemy się przysłowiową butelką plastikową i kapslem, który nie może być od niej oderwany. To przecież jest paranoja.
Z czym się nie zgodzę z prezesem, to to, że podkreśla inwestycje w zieloność, mówiąc o ekologii itd. Uważam to za totalną bzdurę. Ostatnio słuchałem wywiadu, w którym profesor Rymanowski rozmawiał z hydrologiem, który twierdził, że badania satelitarne pokazują, że w ciągu ostatnich 20 lat zazielenienie świata wzrosło o 6%.
Profesor tłumaczył, że CO2 to nie jest nic złego; CO2 to życie dla roślin. Zwróćcie Państwo uwagę, jak pięknie mamy zazielenioną Polskę i wiele innych krajów. Trzeba inaczej na to wszystko patrzeć. Uważam, że zamiast inwestować tylko w produkty oparte na zieloność, Unia Europejska powinna dofinansowywać fundusze inwestycyjne przedsiębiorców w badania i projekty związane z nowoczesnymi technologiami. To powinno być priorytetem naszych gospodarek.
Co więcej, trzeba zastanowić się nad energetyką. Zwróćmy uwagę, że Niemcy są w totalnym kryzysie, na co zwraca uwagę również Pan prezes. Pisze o problemach z energetyką i przemysłem, wskazując, że Niemcy słabo wypadają, a Francja ma bardzo wysokie podatki, co utrudnia rozwój. Problem fiskalny Francji jest znaczący, więc sytuacja w Europie jest słaba. Później powiem, jak to może się przełożyć na euro. Ważne jest też, by zwrócić uwagę, że choć Europa jest istotną częścią gospodarki światowej, to jej rola maleje, jeśli chodzi o globalne PKB.
Mamy Stany Zjednoczone, Chiny, Indie i Indonezję. Stany Zjednoczone wychodzą z trudnej sytuacji, Chiny stymulują swoją gospodarkę, choć efekty tych stymulacji jeszcze nie są widoczne. Indonezja dynamicznie się rozwija. Co mnie zaciekawiło, a o czym mało się mówi w Europie, to artykuł o krajach BRICS, napisany przez emerytowanego profesora z Nowego Delhi, obecnie członka Akademii Roberta Boscha w Berlinie. Pisze o wzroście znaczenia BRICS, a także o tym, że na początku tego roku do krajów BRICS, czyli Brazylii, Chin, Indii, Rosji i RPA, dołączyło 9 nowych członków, a wśród nich: Egipt, Etiopia, Iran oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Profesor zauważa, że w ciągu prawie 3 tygodni inne kraje, w tym członek NATO Turcja, bliscy partnerzy USA Tajlandia i Meksyk oraz Indonezja, największy kraj muzułmański na świecie, złożyły wnioski o przystąpienie do BRICS.
To jest ciekawe. Zwróćcie Państwo uwagę, jak to może mieć wpływ. Jeśli spojrzymy na znaczenie BRICS+, to ta grupa przyćmiewa G7. W krajach BRICS+ mamy prawie 46% światowej populacji w porównaniu do 8,8% w G7. Gospodarczo ta grupa stanowi 35% globalnego PKB, podczas gdy G7 to 30% globalnego PKB.
Zwróćmy uwagę, że do tej grupy dołączyły Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie, co oznacza, że dołączyły do krajów producentów ropy naftowej, takich jak Brazylia i Rosja. Wszyscy członkowie BRICS+ odpowiadają obecnie za około 40% produkcji i eksportu ropy naftowej. To jest bardzo interesujące. Powstaje wielka konkurencja dla Stanów Zjednoczonych. Co więcej, te kraje w tym roku, a konkretnie w tym miesiącu, spotykają się w Kazaniu w Rosji, co pokazuje, że Zachód nie do końca odciął Rosję od świata.
To również sugeruje, że te kraje zaczynają dostrzegać problem związany z rozliczeniami światowymi w dolarze amerykańskim i coraz częściej rozliczają się w yuanie chińskim. Co ciekawe, kraje BRICS powołały w 2015 roku Nowy Bank Rozwoju (w skrócie NDB) w Szanghaju, co było planem pomyślanym przez Indie. Wszyscy członkowie BRICS mają równe udziały, niezależnie od tego, kto przystępuje do banku.
W przeciwieństwie do Banku Światowego, gdzie dominującym udziałowcem są Stany Zjednoczone z prawem weta, w Nowym Banku Rozwoju każdy członek ma równy głos. W związku z tym dochodzimy do globalnych rozgrywek ekonomicznych i być może nastąpi przetasowanie lub zmiana wektorów w interesach światowych. Może także nastąpić zmiana podejścia, a Stany Zjednoczone mogą przestać być hegemonem światowym.
To jest bardzo interesujące z punktu widzenia gospodarek i walut, ale także Unii. Jeśli prezes AXA apeluje o szerokie reformy, ja również od początku naszych spotkań o nie apeluję. Coraz bardziej jednak zastanawiam się, czy obecne elity polityczne Unii Europejskiej są w stanie mentalnie przeprowadzić takie reformy, ponieważ skupiają się, w mojej ocenie, na aspektach, które są mało istotne z punktu widzenia przyszłości Europy i naszej konkurencyjności na tle świata.
Uważam, że powinniśmy jak najszybciej skupić się na inwestycjach w nowoczesne technologie i tam powinny pójść pieniądze unijne, nie obawiając się wyższego zadłużenia Unii. Powinniśmy ograniczyć socjał, a także drastycznie rozwiązać problem migracyjny, ponieważ ten problem nie niesie żadnych korzyści, a jedynie zagrożenia i dodatkowe wydatki dla Unii Europejskiej.
Powinniśmy przekierować inwestycje z ekologii na nowoczesne technologie. Wiem, że dzisiaj trudno jest mówić światowym graczom, takim jak firmy konsultingowe czy IT, że nie trzeba inwestować w zrównoważony rozwój, bo oni już się przestawili. Jeśli mamy projekty ESG, to one już się nie będą odzywać, bo biorą za to pieniądze i mają przymus prowadzenia przez firmy zieloności. W związku z tym te firmy już robią swoje i nie zastanawiają się nad tym, ale my powinniśmy apelować o to, że te zmiany muszą być przeprowadzone szybko, ponieważ jesteśmy w bardzo złym miejscu, jeśli chodzi o świat.
Złoto oraz eurodolar
Jeśli chodzi o waluty, zacznę od złota, bo złoto jest walutą, nie tylko metalem szlachetnym, i może być naszym obiektem zainteresowania. Złoto osiąga nowe szczyty. Bank of America przewiduje, że może dojść nawet do 3 tysięcy dolarów. Oczywiście zalecałbym ostrożność, bo złoto jest na bardzo wysokich poziomach, a gdy mówimy, że dojdzie do 3 tysięcy, to jeszcze istnieje wzrost o około 10%. Chcę powiedzieć, skąd to się bierze.
To wynika z tego, że Bank of America uważa, że biorąc pod uwagę zadłużenie Stanów Zjednoczonych, nasz rozwinięty świat jest bardzo zadłużony. Złoto jawi się jako bezpieczna przystań w trudniejszych czasach.
Jeśli chodzi o polską złotówkę oraz eurodolara, to, proszę Państwa, to, co mówiłem, się sprawdziło – mieliśmy do czynienia z rajdem dolara, co sugerowałem. Dzisiaj dolar osiągnął takie poziomy, że zwróciłbym uwagę na ostrożność w inwestycjach dotyczących eurodolara, ponieważ w piątek euro wzmocniło się względem dolara.
Niektórzy mówią, że to efekt zamknięcia pozycji i realizacji zysków, ale uważam, że są pewne poziomy, które należy obserwować. Oczywiście biorąc pod uwagę sytuację w Unii Europejskiej oraz Stany Zjednoczone, a także wybory w Stanach, dolar może jeszcze się wzmocnić, ale ja byłbym ostrożny, więc zachęcam Państwa do zachowania rozwagi. Jak mówiłem, że dolar wcześniej się umacniał, to byłem w tym przekonany, a teraz sugeruję ostrożność.
Przyszłość Złotówki
Słabiej rysuje się sytuacja na złotówce. Przed rokiem wszystkie niemal banki zakładały, że złotówka będzie się umacniać w trwałym trendzie. Teraz, jeśli chodzi o sytuację na euro, banki takie jak UBS, Unicredit, Goldman Sachs czy Wells Fargo przewidują osłabienie złotówki, które może być nieznaczne, ale możemy mieć do czynienia z ruchami do 4,40.
W opozycji są Danske i Bank of America, które nadal zakładają, że złotówka w 2025 roku będzie się umacniać, ale to nie będą znaczne umocnienia. W związku z tym, podobnie jak w przypadku sytuacji od października ubiegłego roku, też było jasne, że złoty będzie kontynuował rajd.
Natomiast teraz albo będziemy mieli do czynienia z konsolidacją, albo lekkim osłabieniem złotówki wobec euro. Jeśli eurodolar będzie kontynuował spadki, to tym bardziej wpływ to będzie miało na dolara. Tak wygląda sytuacja.
Co dalej z funtem?
Jeśli chodzi o funta, będę go analizował w najbliższym czasie, ponieważ mamy do czynienia z pierwszym budżetem nowego rządu w Wielkiej Brytanii. Czytałem również bardzo ciekawy artykuł profesora z Queen’s College w Cambridge, który sugerował, że w nowym budżecie trudno spodziewać się jakichś cudów.
To tak zazwyczaj bywa, że inaczej startuje się w wyborach, a inaczej jest po wyborach. W wyborach zapowiada się zmiany, a po wyborach zawsze mówi się, że to wina poprzedniego rządu, że nic nie można zrobić. To jest normalna socjotechnika. Jeśli profesor z Queen’s College tak pisze o nowym budżecie, to znaczy, że w Anglii w 2025 roku nie należy się spodziewać fajerwerków.
Natomiast Anglia stoi przed wielkim wyzwaniem związanym z Brexitem oraz z przestawieniem gospodarki na nowe tory i nierównościami gospodarczymi. Oczekuje się także zmniejszenia podatków lub przynajmniej zamrożenia, aby nie podwyższać ich, bo Anglicy tego już nie wytrzymają. Będziemy analizować to w przyszłości, gdy poznamy szczegóły budżetu i planów rządu na następny rok.
Dziękuję Państwu za uwagę, pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia w środę.