Rynki przed burzą? Taryfy USA, niemiecki deficyt i przyszłość walut

Dzień dobry Państwu, Łukasz Paszkiewicz. Witam Państwa w poniedziałek rano, po tygodniowej przerwie.

Szanowni Państwo, dzisiaj chciałbym przedstawić najnowsze prognozy Banku Mitsubishi oraz Bank of America. Omówimy, co dzieje się na rynku i jaki wpływ będą miały działania związane z taryfami, które Stany Zjednoczone zamierzają nałożyć na prawie wszystkich swoich partnerów – i to już w środę. Jak to wpłynie na rynek walutowy? Co dzieje się na rynku kapitałowym? Co dalej ze złotem? Czy fakt, że w Niemczech euforycznie przyjęto kilka tygodni temu głosowanie w sprawie zwiększenia deficytu budżetowego i wsparcia państwowego dla różnych gałęzi przemysłu, oznacza euforię dla całej Unii Europejskiej, czy tylko dla Niemiec?

Na początku chciałem Państwu powiedzieć, że nie było mnie przez tydzień, ponieważ miałem wyjazd biznesowy do środkowej Afryki, do Nigerii – największej gospodarki tego regionu. Oczywiście, istnieją tam ogromne możliwości biznesowe, ale moim celem było także zobaczenie, jak Polska i Europa mogą wyglądać za kilka lat, jeśli zrealizowany zostanie plan, za który część z Państwa ponosi odpowiedzialność – ponieważ nie wzięliście udziału w referendum. Dla mnie to marna pociecha, że mnie to nie obciąża, bo ja w tym referendum brałem udział. Jednak gdy po tygodniu bez kontaktu z polską telewizją i prasą dowiaduję się, że ten plan jest realizowany – mam na myśli plan zasiedlenia obcymi kulturowo i cywilizacyjnie ludźmi, głównie z krajów afrykańskich – to zastanawiam się: jak to możliwe?

Widzę już oznaki niepokojów. Widziałem relację z Zambrowa, gdzie rodzice odprowadzają dorosłe już dziewczyny na autobusy do szkoły, emigranci zaglądają do posesji, chodzą w grupach. Staje się to niebezpieczne, budzi wielkie zaniepokojenie. Wszystkie nagrania, które uważaliśmy za sensacyjne – przedstawiające różne ekscesy, chociażby w miejscach publicznych – okazują się prawdą.

Nigeria wygląda w ten sposób, że kilka procent bogatych rządzi resztą i traktuje ją niemal w sposób półniewolniczy. Rozbieżność jest ogromna. Byłem zaszokowany jako biały człowiek, widząc, jak można traktować drugiego człowieka. Nie będę wchodził w szczegóły, ale zastanawiałem się, w jaki sposób powinienem o tym mówić – czy delikatnie, czy dosadnie. To trudny temat, ale muszę powiedzieć jasno: to, co budzi nasz niepokój, jest tam częścią codzienności.

Jeśli chodzi o prawa kobiet, są one na bardzo niskim poziomie. Powszechne są porwania. Bogaci Nigeryjczycy niemal zawsze mają kierowców, a ci zamożniejsi także ochronę. Każda rodzina posiada kilka samochodów, aby móc bezpiecznie przemieszczać się po mieście.

Lagos liczy 20 milionów mieszkańców. Przejeżdżając przez największy most w Afryce, który łączy wyspę z lądem, należy pamiętać, że biały człowiek nie powinien samodzielnie się tam poruszać. Poziom edukacji w społeczeństwie jest bardzo niski, a podejście do pracowników – naganne.

Podam przykład: wjeżdżam do hotelu z ochroną, kierowca zjeżdża do garażu. Jego szefowa dzwoni i mówi: „Nie mogę się do niego dodzwonić”. Odpowiadam: „Może jest w garażu i nie ma tam zasięgu, powinien wyjść na zewnątrz i czekać na telefon”. Ona na to: „Gdyby wpadł na to, co ty, to już by nie był kierowcą”. Tak to tam wygląda.

W Londynie, po raz pierwszy w historii, oficjalnie zniesiono obchody Wielkanocy. To najważniejsze święto chrześcijaństwa, ważniejsze od Bożego Narodzenia. Tymczasem po raz pierwszy oficjalnie obchodzony jest Ramadan. Czy zdajecie sobie Państwo sprawę, dokąd zmierzamy?

Wszyscy ci, którzy nienawidzicie Kościoła – będziecie za nim tęsknić. Za księżmi, za tą religią, za cywilizacją. Jeśli nie zatrzymamy tego procesu, zmiany nastąpią demokratycznie – tak jak w Londynie, gdzie rdzennych mieszkańców jest już mniej niż napływowej ludności.

Musimy się obudzić i powiedzieć temu „stop”. Kogo chcemy tu zasiedlać? O jakich współobywatelach mówimy? Nie chodzi tylko o edukację, ale o cywilizację, religię, tradycję, podejście do kobiet i wolności.

Jestem dzisiaj załamany. Nie mówię agresywnie, ale widziałem to wszystko na własne oczy. Jeśli ten program będzie kontynuowany, wszyscy powinniśmy się przygotować na rzeczywistość, w której trzeba mieć kierowców, ochroniarzy i zabezpieczenia.

Zabijamy Europę. Polska powinna podjąć działania w celu zmiany tej sytuacji – zachęcać Polonię do powrotu zarówno z Zachodu, jak i Wschodu, kończyć repatriację Polaków z Kazachstanu i Rosji, aby budować silne państwo. A teraz wróćmy do rynku.

Giełda i Złoto

Na giełdach widzimy spadki. DAX, niemiecki indeks giełdowy, mimo że trzyma się dobrze, może kontynuować spadek. Wpływa na to wojna celna i przedłużające się negocjacje dotyczące Ukrainy.

Mamy do czynienia z ucieczką inwestorów do bezpiecznych aktywów. Dolar amerykański może się umacniać, ponieważ rynek obawia się, że coś może się „zepsuć” w wyniku taryf celnych.

Złoto osiąga kolejne szczyty, rynek kryptowalut spada. To klasyczna ucieczka od ryzykownych aktywów.

Co nowego w Polsce?

Jeśli chodzi o Polskę, mamy zarówno dobre, jak i złe informacje. Pozytywna wiadomość to niższa inflacja, niż prognozowano – 4,9% rok do roku. Jednak rentowność firm spadła do 3,4% – najniższego poziomu od 13 lat. Dotyczy to zarówno górnictwa, handlu, przemysłu, jak i budownictwa.

Niemiecki plan

Kolejna istotna kwestia to głosowanie w Niemczech, gdzie zmieniono konstytucję, zwiększono deficyt budżetowy i umożliwiono państwowe dotacje dla różnych sektorów przemysłu.

To na początku wywołało wielką euforię – bo oto budzi się przemysł, i to zbrojeniowy, w całej Unii Europejskiej. W związku z tym eurodolar skoczył do góry tak wysoko, jak tylko mógł. Jednak gdy euforia opadła, Francja, Włochy i Hiszpania zaczęły apelować do Unii Europejskiej o nowe pomysły na złagodzenie potencjalnych zakłóceń jednolitego rynku.

Obawiają się nieuczciwej konkurencji, a niektórzy komentatorzy już piszą, że niemieckie firmy zmiażdżą konkurencję. Rządy w Unii Europejskiej są przerażone. Chodzi o to, że te działania mają pobudzić przede wszystkim niemiecki rynek. Niemcy będą dotować swój przemysł energochłonny, a kiedy my chcieliśmy zwiększyć nasze wydatki na armię i wyłączyć je z limitu deficytu budżetowego, Unia Europejska się na to nie zgodziła.

Niemcy robią, co chcą, a ich działania sprawiają, że inne rządy widzą ryzyko polegające na tym, że będą zaciągać zobowiązania po to, by w rzeczywistości zasilać niemiecki przemysł. Niemcy dotują swoje firmy ze skarbu państwa, podczas gdy w całej Unii Europejskiej jest to zakazane.

Jeszcze niedawno Niemcy byli zwolennikami rygorystycznych zasad wydatkowania w Unii Europejskiej – teraz już nie. Ale co my mamy z tym wspólnego? Jakie to ma dla nas konsekwencje? Przede wszystkim przeładunki w polskich portach spadają – i to we wszystkich. Co więcej, Niemcy zaczęli blokować rozbudowę portu w Świnoujściu.

Zobaczymy, jak to się skończy, ale problem wciąż pozostaje ten sam – rozwój polskiej gospodarki jest blokowany przez naszego zachodniego sąsiada.

Jeszcze jedna kwestia – w niemieckim Business Insiderze (w polskojęzycznej wersji, ale pod niemieckim wydawcą) pojawił się artykuł o nadchodzącym „wielkim zwrocie” w polskiej gospodarce. To, według nich, dobra wiadomość.

Chodzi o to, że według projekcji NBP od 2026 roku udział popytu krajowego w PKB będzie większy niż udział eksportu. Analitycy Business Insidera cieszą się z tego faktu, ale ja nie podzielam tego entuzjazmu. Nie rozumiem, z czego wynika ta radość.

Bo jeśli rośnie popyt krajowy, a eksport spada, to oznacza, że tracimy atuty eksportowe, co prowadzi do spadku produkcji przemysłowej. Idziemy w stronę gospodarki opartej jedynie na usługach i konsumpcji – tak, jak miało to miejsce w Wielkiej Brytanii i krajach Europy Zachodniej.

Ale czy ta konsumpcja jest trwała? Gospodarka opiera się na inwestycjach. Powinniśmy inwestować w energetykę, bo to ona stanowi fundament naszej gospodarki i to z niej wynikają nasze ceny energii.

ETS

Już dziś analitycy portalu Strefa Biznesu wskazują, że udział ETS-u (Europejskiego Systemu Handlu Emisjami) w cenach energii w Polsce wynosił 50%, a teraz niektórzy mówią, że sięga już 68%.

Francja zaapelowała o zmianę systemu cen ETS, ponieważ te opłaty podlegają spekulacjom. Chcą wprowadzenia „korytarza cenowego”, bo obawiają się, że dalszy wzrost ETS-u wpłynie na kolejne sektory – budownictwo, transport i gospodarstwa domowe.

A jak wyglądają protesty we Francji, to wszyscy dobrze wiemy. Jeśli wprowadzone zostaną te dyrektywy, może dojść nie tylko do rewolucji we Francji, ale także w całej Unii Europejskiej. Społeczeństwa tego nie wytrzymają.

Premier Włoch Giorgia Meloni ostatnio ostrzegała Europę, mówiąc: „Nie możemy stać się wspólnotą hipisów”. I tym chyba zakończę temat Unii Europejskiej. Bo to, co nam się funduje, to rzeczywiście wspólnota hipisów.

Co więcej, niektórzy są z tego dumni. Ostatnio trafiłem na wpis w mediach społecznościowych dotyczący Tesli. Ktoś oburzał się, że Elon Musk współpracuje z Donaldem Trumpem, podczas gdy tylu ludzi kupowało Teslę, bo wierzyło w jej ideę. Wśród klientów wymieniono „intelektualistów, Hollywood, celebrytów, a także potomków hipisów”.

No to może przestańmy być hipisami? Trzeba dorosnąć. Hipisami można być w wieku 16-18 lat, w okresie buntu, ale my musimy zacząć myśleć o naszym domu – Polsce i Europie.

A teraz, zanim zakończę, przejdźmy jeszcze do prognoz.

Prognozy banków

28 marca Bank of America i Bank Mitsubishi opublikowały nowe prognozy. Bardzo ciekawa jest prognoza dla eurozłotego. Bank of America przewiduje, że złotówka będzie się umacniać. W drugim kwartale kurs eurozłotego ma wynosić 4,18, w trzecim 4,12, a na koniec roku 4,05.

Jeśli kogoś z Państwa interesują konkretne pary walutowe, proszę do mnie pisać – chętnie je omówię.

Co do eurodolara, Bank of America prognozuje, że kurs wyniesie:

  • 1,10 w pierwszym i drugim kwartale,
  • 1,12 w trzecim kwartale,
  • 1,15 na koniec roku.

Bank Mitsubishi przewiduje umocnienie funta względem euro – do poziomu 0,84 w drugim kwartale, 0,82 w trzecim, a 0,86 na koniec roku. Prognozuje również umocnienie jena – dolar-jen ma zakończyć drugi kwartał na poziomie 1,47, trzeci na 1,46, a rok na 1,42.

To tyle na dziś.

Życzę Państwu, byśmy wreszcie dojrzeli, przestali być hipisami i zaczęli myśleć o tym, jak zadbać o nasz dom – Polskę i Europę.

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia w środę.

31.03.2025
Stolarz