Prezydent wetuje 800+, Chiny mediują w wojnie, Euro i dolar przed burzą
Prezydent wetuje 800+, Chiny mediują w wojnie, Euro i dolar przed burzą
Transkrypcja filmu:
Dzisiaj kilka tematów. Jeden wyskoczył dosyć niespodziewanie, mianowicie cała dyskusja odnośnie weta prezydenta dotyczącego wydatków na niektórych naszych gości, gości z Ukrainy, wydatków socjalnych państwa polskiego. Potem chciałbym omówić sytuację na rynku walutowym, związaną z eurodolarem, bo tutaj wydaje mi się, że jest cisza przed burzą. I zakończyć stosunkami międzynarodowymi, czyli stosunkami między Chinami, Rosją a Ukrainą.
Prezydent wetuje 800+ dla Ukrainy
Wczoraj w telewizji Polsat jeden z gości, towarzysz Witalij Mazurenko, określił czy też znieważył prezydenta RP, porównując go do Pahana, czyli przywódcy więźniów w więzieniach rosyjskich. Kilka rzeczy przychodziło mi na myśl dzisiaj, jak jechałem do biura, a mianowicie trzy takie określenia polskie.
Po pierwsze: „Cham, chamem, na wieki wieków, amen”.
Drugie określenie: „Cham nigdy nie zapomni, że mu pomogłeś”. Czyli taka przestroga – jak będziecie w życiu komuś pomagać, to trzeba zwracać uwagę, czy pomaga się chamowi, czy nie. Bo on wtedy będzie nas nienawidził za to, że mu pomożemy.
I zaraz trzecie powiedzenie, takie bardziej z pieśni jednego z bardów solidarnościowych, ale to za chwilę, bo jego zachowanie udowadnia, że ta inicjatywa prezydenta o przedłużeniu do 10 lat okresu, jeśli chodzi o ubieganie się o obywatelstwo, jest jak najbardziej słuszna. Bo ten cham ( Witalij Mazurenko) ma obywatelstwo polskie.
I teraz analiza tego chama w sprawie tego, że to może być ciekawy asumpt do dalszej dyskusji – na temat tego, żeby pójść nawet za prawodawstwem Stanów Zjednoczonych, ale chyba bodajże Niemcy też takie rozwiązania mają – a mianowicie do tego, żeby odbierać obywatelstwo za zachowania niegodne ludziom, którzy nabyli obywatelstwo w procesie postępowania administracyjnego, a nie z urodzenia. Żeby można było odbierać to obywatelstwo.
Oczywiście do tego potrzebna jest zmiana konstytucji, ale ta zmiana konstytucji musi nastąpić. I najprawdopodobniej, moim zdaniem, nastąpi w nowym Sejmie, ponieważ uważam, że prawa strona polityczna, jeżeli tak dalej pójdzie, to będzie miała większość konstytucyjną.
Kolejna rzecz, która właśnie mi się przypomina z tej pieśni barda solidarnościowego, to kwestia wydalenia ewentualnie takich ludzi z Polski. Właśnie w myśl tej pieśni – on wtedy śpiewał, mając na myśli oczywiście Związek Radziecki: „Do Azji precz, potomku Czyngis-chana”. I to jest też coś, co chciałbym zatytułować Mazurenko.
Kolejna rzecz, to aby stanie się obywatelem w Polsce było zaszczytem, było wzorowane trochę tak jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest obowiązek zdania języka angielskiego – u nas byłby to język polski – obowiązek zdania egzaminu z historii Stanów Zjednoczonych – u nas z historii Polski. Oczywiście musieliby to pisać historycy, a nie lewactwo, żeby to była prawdziwa historia Polski.
I to wówczas dawałoby nam pewną – nie chcę powiedzieć gwarancję – ale pewną rękojmię, że taki człowiek zachowywałby się przyzwoicie. Ponieważ ja tego nie rozumiem. W Polsce byli prezydenci wybrani z woli narodu, z różnych scen politycznych, z różnych frakcji. Był prezydent Lech Wałęsa, był prezydent Aleksander Kwaśniewski na dwóch kadencjach, był prezydent Lech Kaczyński, był prezydent Bronisław Komorowski, był prezydent Andrzej Duda na dwóch kadencjach i rozpoczął swoją kadencję prezydent Karol Nawrocki.
Nie na wszystkich tych prezydentów głosowałem, ale wszystkich darzyłem szacunkiem z uwagi na urząd prezydenta. Każdemu życzyłem dobrze i chciałem, aby zachowywał się godnie i jak najlepiej reprezentował interesy państwa polskiego. I nie rozumiem, jak ta decyzja o przyznaniu obywatelstwa temu chamowi mogła zapaść. Była to decyzja pochopna. Ona udowadnia, że coś jest nie tak w naszym systemie. My nie możemy nadawać obywatelstwa ludziom, którzy nie potrafią uszanować konstytucyjnych organów państwa i którzy nie szanują tego państwa.
I druga rzecz, którą chciałbym powiedzieć: nie rozumiem tego larum wokół weta. Przecież to weto dotyczyło… Czego dotyczyło? Jaka była geneza? Geneza jest taka, żebyśmy sobie przypomnieli: po agresji Rosji na Ukrainę Polska przyjęła uchodźców, Polacy otworzyli swoje serca. Polacy, którzy mają wrażliwość cywilizacji łacińskiej, religii chrześcijańskiej – po ludzku – serce na dłoni.
Przyjęliśmy naszych gości z Ukrainy do naszych domów i wówczas rząd dał im – w mojej ocenie – zbyt duże przywileje. Przywileje czasami sięgające wyżej niż te, które mieli Polacy. I teraz ktoś podnosi larum: „No ale to przecież powinniśmy dawać dalej!”. I to podnoszą zwolennicy, na przykład mocno związani z Brukselą.
Pytanie: ile dała wtedy Komisja Europejska? Dała po 50 euro na głowę, czyli 200 złotych. A my daliśmy miliardy. I teraz jaka jest sytuacja Polski? Sytuacja Polski jest taka, że my jesteśmy na skraju – nie chcę powiedzieć, że bankructwa, ale w normalnych warunkach przyrody, gdyby traktować państwo jak gospodarstwo domowe czy firmę – to tak.
Jesteśmy bardzo zadłużeni. Deficyt budżetowy osiągnął historyczne szczyty. Co więcej, w zapowiedziach rząd na 2026 rok przewiduje wzrost szeregu podatków. I co z tego, że prezydent Nawrocki pewnie zawetuje, bo podpisał wtedy zobowiązanie ze Sławomirem Mentzenem, że nie będzie podwyższał podatków. Ja też nie jestem zwolennikiem podwyższania podatków, ale rząd je zapowiada.
Mówiłem na początku roku, analizując raporty Międzynarodowego Funduszu Walutowego, że zalecał on zacieśnienie fiskalizmu, polityki fiskalnej. I to się dzieje. Czyli nie mamy pieniędzy, zacieśniamy politykę fiskalną. I nie jesteśmy w stanie utrzymywać dwóch narodów. Jeden naród nie jest w stanie utrzymać dwóch narodów.
Mówię o służbie zdrowia. Nie wiem, czy Państwo zdajecie sobie sprawę, ale Narodowy Fundusz Zdrowia przestał płacić niektórym placówkom służby zdrowia. Już dzisiaj – a jest sierpień – powiedział, że nie będzie płacił w ogóle do końca roku. Nie mamy pieniędzy.
I teraz chodzi o to, o co chodziło z tym słynnym 800+. Jaka była podstawa 500+? 500+ było założeniem polityki socjalnej poprzedniego rządu, który notabene realizował lewicowe postulaty, ale chciał uzasadnić przyznanie tego świadczenia tym, żeby polskim rodzinom ulżyć i żeby Polacy – być może – zwiększyli dzietność. Polacy, podkreślam – obywatele Polski.
A teraz dochodziło do patologii, i to trzeba powiedzieć z całą mocą: obywatele Ukrainy, nie pracując, co więcej, nie mieszkając w Polsce, tylko mieszkając na terenie Ukrainy, co jakiś czas przyjeżdżają, leczą się w Polsce i pobierają socjał w Polsce. No przecież tak nie może być.
I kolejna teza, którą uważam, że musimy wreszcie odrzucić, to ta fałszywa: że Ukraińcy walczą za Polaków. Nie – Ukraińcy walczą za siebie. Oczywiście nasza narracja polityczna jest taka, że z racji tego, iż historycznie Związek Radziecki czy Rosja zawsze była wrogo nastawiona do nas, patrzymy z punktu widzenia geopolityki, że jak Rosja będzie osłabiona, to dla nas będzie lepiej.
Ale trzeba też wiedzieć historycznie, że w czasie II Wojny Światowej Ukraińcy byli gorsi od Niemców. Słynna rzeź wołyńska – ale to nie tylko o nią chodzi. Polacy byli wyrzynani, wycinani już wcześniej na tamtych terenach. Rzeź wołyńska była kulminacją tego wszystkiego. Bywało tak, że Polacy chronili się u Niemców, u żołnierzy niemieckich.
Ci młodzi ludzie, którzy tutaj są, po pierwsze – nigdy nie będą walczyć za Polskę, tak samo jak nie walczą za Ukrainę.
Po drugie, obraz tej wojny jest troszkę inny, ponieważ prowadzenie wojny trochę się zmieniło. On jest inny niż my pamiętamy z okresu II wojny światowej, ze scen filmowych i obrazów historycznych z czasów okupacji, gdzie Niemcy okupowali Warszawę, robili łapanki i cały czas panował terror.
Tam jest front i rzeczywiście są trudne warunki, ale reszta się bawi. Ile filmów krąży po internecie z miast na Ukrainie – zabawy młodych ludzi, imprezy, normalne życie. Polska ma większy dług publiczny niż walcząca na froncie Ukraina. My nie możemy nadwerężać naszych finansów publicznych i to powinni rozumieć nasi goście z Ukrainy.
I ja nie twierdzę też, że każdy Ukrainiec jest zły i tak dalej. To nie o to chodzi. Są tacy jak Muzik, jak Mazurenko, i są normalni ludzie. Ale przez takich Muzików i Mazurenko Ukraina ma problem z wejściem do struktur cywilizowanego świata. Do NATO – jak ja mówię – nie ma w ogóle żadnych szans, a nawet z wejściem do Unii Europejskiej. No bo jak wpuścić takiego Muzika?
I kolejne powiedzenie z cyklu o chamie. Cham – jak mu wejdziesz do biura, to ci atrament wypije. Przecież Polsat powinien się zastanowić, kogo zaprasza. On im ten atrament wypija w studiu. W związku z tym potrzebne są pewne procesy cywilizacyjne, potrzebne są procesy zmiany kulturowej.
Przykro to powiedzieć, bo oczywiście żyją u nas w Polsce, w Europie i na świecie Ukraińcy, którzy są ludźmi wysokiej kultury – i to nie ma co do tego wątpliwości – ale są też tacy właśnie, którzy gdzieś tam żyli i oni muszą się cywilizować. Przecież Państwo wiecie, że na Ukrainie są problemy. Dzisiaj jest kilka problemów.
Jest problem, skoro mówimy o wejściu w struktury europejskie. Takiej korupcji na Ukrainie nie było nigdy, jak jest teraz. Kolejna rzecz, która jest warta zastanowienia, to kwestia demokracji na Ukrainie, przywrócenia demokracji. Przecież tam nie ma wyborów od dłuższego czasu. I teraz: czy prezydent Zełenski jest uprawniony nawet do tego, żeby rozmawiać w kwestiach pokojowych, czy nie?
Czy trzeba przeprowadzić wybory? Czy naród ukraiński wybierze z powrotem prezydenta Zełenskiego, czy może kogoś innego? To są kwestie dzisiaj otwarte. I to są pytania, które oczywiście będą rozstrzygali możni tego świata.
I jeszcze na koniec chciałem powiedzieć, że przecież premier Donald Tusk – bo już powiem o wszystkich opcjach politycznych – premier Donald Tusk wypowiadał się na antenie telewizji polskiej jakiś czas temu, że on właśnie jest zwolennikiem odebrania przywilejów obywatelom Ukrainy, tym, którzy nadużywają systemu. Bo przecież my nie jesteśmy głupi. Czyli nawet premier Donald Tusk chciał odebrać te przywileje, z uwagi na to, że są niesprawiedliwie pobierane.
A premier Leszek Miller, były lider lewicy, też rozważał i słusznie prowadził dywagacje na temat rzezi wołyńskiej i tłumaczył, że do dobrych stosunków – o których mówimy – potrzebujemy gestów także z ich strony. Szacunku oczekujemy za to, że im pomogliśmy. Szacunku i gestów.
I te gesty to jest właśnie to, żeby nam pozwolili zrobić ekshumację naszych rodaków, którzy zostali tam pomordowani, i żeby pozwolili nam pochować ich zgodnie z naszym obrządkiem chrześcijańskim. Tylko premier Leszek Miller wtedy zauważył, że Ukraińcy tego nie chcą. A dlaczego? No dlatego, że tam wyjdzie prawda, która w obecnej sytuacji osłabi ich narrację jako ofiary. A mianowicie wyjdzie na jaw, że większość ofiar rzezi to były dzieci. I to dzieci pomordowane w sposób bestialski.
Dlatego Ukraińcy pozwolili Niemcom na ekshumację żołnierzy niemieckich – bo tam po prostu była kula w głowę – a tu były przerażające mordy. Przerażające. Już nie chcę mówić, proszę Państwa – poczytajcie sobie literaturę na ten temat. Przerażające.
Chiński wprowadzą pokój na Ukrainie?
Wydaje mi się, iż idziemy w kierunku pokoju. Bo przywódca Chin zrobił dwa gesty. Pierwszy gest: wezwał do zjednoczenia krajów globalnego Południa wraz z Rosją, aby wspólnie budować bardziej sprawiedliwy i rozsądny porządek międzynarodowy. Czyli mamy – nie chcę powiedzieć „zbliżenie”, bo to zbliżenie było cały czas, bo przywódcy Chin i Rosji wielokrotnie się spotykają – ale następuje coś takiego, o czym ostatnio mówiłem: w tej wojnie pomiędzy USA a Rosją, gdzie prezydent Trump spotkał się z Putinem, bo potrzebuje tej współpracy, że jak dwóch się bije, to trzeci chce skorzystać – czyli Chiny. Te Chiny chcą już wejść w proces współpracy, stąd częste spotkania pomiędzy dyplomatami obu krajów.
Natomiast przywódca Chin zrobił też drugi gest – mianowicie napisał do Wołodymyra Zełenskiego z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy. To był gest, który – w mojej ocenie – świadczy o tym, że jeśli z jednej strony mówi o współpracy z Rosją, a z drugiej gratuluje prezydentowi Zełenskiemu z okazji Niepodległości Ukrainy, na co prezydent Zełenski dobrze mu odpisał, to idziemy w kierunku pokoju.
Bardzo możliwe, że to właśnie Chiny będą chciały przejąć rolę lidera negocjacji pokojowych, co byłoby bardzo, bardzo ciekawą sytuacją, rozgrywką na scenie politycznej. Jeżeli to Chiny doprowadziłyby do rozmów pomiędzy Zełenskim a Putinem – a nie Stany Zjednoczone – to będzie naprawdę interesujące.
Ale to, jeżeli do tego dojdzie, będziemy mieli o czym komentować, bo wtedy to będzie bardzo ciekawa rozgrywka polityczna. Takich scen geopolitycznych, takich rozgrywek na szachownicy, jakie są teraz, nie mieliśmy od czasu zakończenia II wojny światowej.
Funt i Anglia
W walutach mamy dwie kwestie. Chciałbym poruszyć eurodolara i funta do dolara. Zacznę od funta do dolara. Wydaje mi się, że w okresie krótkim będziemy mieli do czynienia raczej z mocniejszym dolarem niż funtem. Nie twierdzę, że w okresie długoterminowym funt nie będzie się umacniał wobec dolara, dlatego że banki – w ogóle komentatorzy, finansiści – są strategicznie nastawieni na słabszego dolara.
Ale w Wielkiej Brytanii mamy dwie rzeczy. Mamy problemy społeczne. Nie wiem, które stacje Państwo oglądacie, ale w niektórych stacjach telewizyjnych są pokazywane obrazy, że tam są wielkie zamieszki społeczne. O tym mówiłem – że jak byłem ostatnio w Londynie, to byłem zaszokowany, że tam w ogóle nie ma Anglików.
Napływ cudzoziemców w ostatnim okresie – w mojej ocenie – sprawił, że pieniądze ze składek po wyjściu z Unii Europejskiej, teraz gdy wygrała lewica, zostały przeznaczone na socjał dla imigrantów, a ci zaczęli za bardzo rozrabiać. Teraz dochodzi do tego, że kiedy Anglicy robili społeczną akcję wywieszania flag Wielkiej Brytanii czy krzyża św. Jerzego, to służby porządkowe po chamsku je zdejmowały. Zdejmowały, deptały. To w ogóle skandal.
I jeden z dziennikarzy powiedział, że w Anglii jest zaszokowany tym, że Anglicy mają jeszcze jakieś elementy patriotyzmu czy tożsamości narodowej – pozytywnej, oczywiście – ale że przyjęto już narrację, iż jak ktoś wywiesza flagę angielską, to jest nacjonalistą. To są gesty nacjonalistyczne i powinny być tłumione w zarodku.
Ale co się dzieje? Premier Farage przedstawił plan deportacji osób ubiegających się o azyl, dlatego że tam dochodzi do zamieszek. Ostrzega przed niepokojami społecznymi. I to jest klucz – w mojej ocenie – do słabości tego, co na Wyspach się dzieje.
My musimy patrzeć i wyciągać wnioski, żeby w Polsce do takich rzeczy nie doszło. Jakiekolwiek wpuszczenie innych nacji w wielkiej skali doprowadza do tego, że potem mamy problemy społeczne, bo te nacje będą się ścierać. A jeżeli mówimy o cywilizacjach – to już w ogóle.
Euro i Dolar
Jeśli chodzi o eurodolara. Goldman Sachs mówi, że przemówienie Powella – mówiłem o piątkowym przemówieniu Powella – o tym, że była silna reakcja na rynku, euro poszybowało w górę, dolar się osłabił do wszystkich par walut, że to przemówienie przesunęło już narrację, czy rozmowę, debatę publiczną, debatę finansową z kwestii wznowienia cięć – czy w ogóle Fed będzie ciął – do kwestii: ile będzie ciął, czy 25, czy 50 punktów bazowych.
I banki jak Goldman, banki jak Société, jak Danske, jak JP Morgan – one wszystkie uważają, że sytuacja oczywiście dla Fedu nie jest prosta, czyli to, co Powell mówił, może nie jest tak do końca proste. Ponieważ Fed kieruje się innymi przesłankami: obniżki stóp są troszeczkę inne niż w przypadku Europejskiego Banku Centralnego i inne niż w przypadku Narodowego Banku Polskiego. A mianowicie tam idą dwie kwestie. Idzie kwestia nie tylko inflacyjna – i tu inflacja jest podwyższona w Stanach, co komentatorzy mówią, że to jest wynik CPI.
I rynek pracy. Rynek pracy jest osłabiony, czyli rynek pracy kierowałby ku temu, że trzeba obniżać stopy. Inflacja? Tak, na tym poziomie, który jest – nie do końca. W związku z tym Fed jest w takim pewnym rozkroku. I teraz, oczywiście, ja bym ciął, bo kierowałbym się rynkiem pracy. Dlatego, że w mojej ocenie inflacja i tak opadnie.
Jest to chwilowe. Zresztą podobnie jak w Polsce – ona sama z siebie opadła. Podobnie jak w Europie – ona sama z siebie opada. Tu nie ma żadnych stymulatorów. Natomiast ciąłbym. I to jest pytanie: czy tak się stanie, czy nie? Société Générale mówi, że mamy krótkoterminowy opór na poziomie 1,1791–1,1830, że mają strategiczną byczą postawę, celując w poziom 1,23 w najbliższych 6–12 miesiącach.
Ale na dzień dzisiejszy jest stabilizacja, to ja mówię – to jest cisza przed burzą. I teraz pytanie: on się waha wokół tej 50-dniowej średniej, nie ma wyraźnego kierunku euro-dolar. W dół – jeżeli nie uda się wybić w górę – no to mamy poziom 1,1580, gdzie powinniśmy stanąć. Danske także mówi: fundamentalnie mamy pozycję niedźwiedzią do dolara.
Kurs eurodolara wspierany jest przez różnicę w stopach procentowych. Podobnie jak Société – 1,23 do osiągnięcia w ciągu 6–12 miesięcy. JP Morgan, pogląd fundamentalny, twierdzi, że godziwa wartość pary euro-dolar systematycznie rośnie z 1,09, 1,14, 1,16, wspierana przez realne rentowności i inne czynniki. Uważa, że ten skok na 1,22–1,23 jest uzasadniony. Goldman ma jedne obawy instytucjonalne – to są krótkie pozycje nadal, które odzwierciedlają również ryzyko związane z zarządzaniem i niezależnością Rezerwy Federalnej, co może mieć dodatkowe znaczenie, jeśli nastroje inwestorów ulegną pogorszeniu.
Oczywiście uważa, że są możliwe rajdy kontrtrendowe. Czyli Goldman zauważa, że ostatnie odbicia w lipcu i na początku tego tygodnia wskazują na potencjał wzrostu dolara amerykańskiego. To, co ja mówię – że ta konsolidacja może być, że możemy się dobić do tego 1,1580 w krótkim terminie, patrząc, że w długim terminie wszyscy mówią, że będziemy szli w kierunku longa.
Giełda i złoty
Uważałbym jeśli chodzi o kwestie związane z rynkami akcyjnymi, bo sytuacja takiego rajdu na dolarze może mieć wpływ też na rynki akcyjne i na korektę. Rynki akcyjne – te wyceny są bardzo mocno wyśrubowane, i to mówią wszyscy analitycy, którzy badają profesjonalnie ten temat. Oczywiście, jak to w życiu, wszystko się może zdarzyć.
Natomiast jeżeli mam porównywać trading, zachowania tradingowe rok, dwa lata temu – no to wtedy można było w ciemno wchodzić i na kontrakty na różnicę rewarować pozycje, bo byliśmy w pewnym cyklu. Ale teraz jesteśmy już wysoko, ten cykl oczywiście może jeszcze pójść, ale w mojej ocenie te wzrosty są ograniczone i przydałaby się jakaś techniczna korekta.
Oczywiście polska złotówka będzie się zachowywała tak, jak będzie się zachowywał eurodolar, ponieważ na razie jesteśmy w miarę stabilni. Zobaczymy, jak będą wyglądały dalsze nasze dane na temat przemysłu, jak zapowiedzi podwyżek podatków będą wpływały na zachowanie. Ale na dzień dzisiejszy, patrząc na fundamenty globalne, to nasza złotówka jest uzależniona od notowania eurodolara.
Transkrypcja filmu:
Dzisiaj kilka tematów. Jeden wyskoczył dosyć niespodziewanie, mianowicie cała dyskusja odnośnie weta prezydenta dotyczącego wydatków na niektórych naszych gości, gości z Ukrainy, wydatków socjalnych państwa polskiego. Potem chciałbym omówić sytuację na rynku walutowym, związaną z eurodolarem, bo tutaj wydaje mi się, że jest cisza przed burzą. I zakończyć stosunkami międzynarodowymi, czyli stosunkami między Chinami, Rosją a Ukrainą.
Prezydent wetuje 800+ dla Ukrainy
Wczoraj w telewizji Polsat jeden z gości, towarzysz Witalij Mazurenko, określił czy też znieważył prezydenta RP, porównując go do Pahana, czyli przywódcy więźniów w więzieniach rosyjskich. Kilka rzeczy przychodziło mi na myśl dzisiaj, jak jechałem do biura, a mianowicie trzy takie określenia polskie.
Po pierwsze: „Cham, chamem, na wieki wieków, amen”.
Drugie określenie: „Cham nigdy nie zapomni, że mu pomogłeś”. Czyli taka przestroga – jak będziecie w życiu komuś pomagać, to trzeba zwracać uwagę, czy pomaga się chamowi, czy nie. Bo on wtedy będzie nas nienawidził za to, że mu pomożemy.
I zaraz trzecie powiedzenie, takie bardziej z pieśni jednego z bardów solidarnościowych, ale to za chwilę, bo jego zachowanie udowadnia, że ta inicjatywa prezydenta o przedłużeniu do 10 lat okresu, jeśli chodzi o ubieganie się o obywatelstwo, jest jak najbardziej słuszna. Bo ten cham ( Witalij Mazurenko) ma obywatelstwo polskie.
I teraz analiza tego chama w sprawie tego, że to może być ciekawy asumpt do dalszej dyskusji – na temat tego, żeby pójść nawet za prawodawstwem Stanów Zjednoczonych, ale chyba bodajże Niemcy też takie rozwiązania mają – a mianowicie do tego, żeby odbierać obywatelstwo za zachowania niegodne ludziom, którzy nabyli obywatelstwo w procesie postępowania administracyjnego, a nie z urodzenia. Żeby można było odbierać to obywatelstwo.
Oczywiście do tego potrzebna jest zmiana konstytucji, ale ta zmiana konstytucji musi nastąpić. I najprawdopodobniej, moim zdaniem, nastąpi w nowym Sejmie, ponieważ uważam, że prawa strona polityczna, jeżeli tak dalej pójdzie, to będzie miała większość konstytucyjną.
Kolejna rzecz, która właśnie mi się przypomina z tej pieśni barda solidarnościowego, to kwestia wydalenia ewentualnie takich ludzi z Polski. Właśnie w myśl tej pieśni – on wtedy śpiewał, mając na myśli oczywiście Związek Radziecki: „Do Azji precz, potomku Czyngis-chana”. I to jest też coś, co chciałbym zatytułować Mazurenko.
Kolejna rzecz, to aby stanie się obywatelem w Polsce było zaszczytem, było wzorowane trochę tak jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie jest obowiązek zdania języka angielskiego – u nas byłby to język polski – obowiązek zdania egzaminu z historii Stanów Zjednoczonych – u nas z historii Polski. Oczywiście musieliby to pisać historycy, a nie lewactwo, żeby to była prawdziwa historia Polski.
I to wówczas dawałoby nam pewną – nie chcę powiedzieć gwarancję – ale pewną rękojmię, że taki człowiek zachowywałby się przyzwoicie. Ponieważ ja tego nie rozumiem. W Polsce byli prezydenci wybrani z woli narodu, z różnych scen politycznych, z różnych frakcji. Był prezydent Lech Wałęsa, był prezydent Aleksander Kwaśniewski na dwóch kadencjach, był prezydent Lech Kaczyński, był prezydent Bronisław Komorowski, był prezydent Andrzej Duda na dwóch kadencjach i rozpoczął swoją kadencję prezydent Karol Nawrocki.
Nie na wszystkich tych prezydentów głosowałem, ale wszystkich darzyłem szacunkiem z uwagi na urząd prezydenta. Każdemu życzyłem dobrze i chciałem, aby zachowywał się godnie i jak najlepiej reprezentował interesy państwa polskiego. I nie rozumiem, jak ta decyzja o przyznaniu obywatelstwa temu chamowi mogła zapaść. Była to decyzja pochopna. Ona udowadnia, że coś jest nie tak w naszym systemie. My nie możemy nadawać obywatelstwa ludziom, którzy nie potrafią uszanować konstytucyjnych organów państwa i którzy nie szanują tego państwa.
I druga rzecz, którą chciałbym powiedzieć: nie rozumiem tego larum wokół weta. Przecież to weto dotyczyło… Czego dotyczyło? Jaka była geneza? Geneza jest taka, żebyśmy sobie przypomnieli: po agresji Rosji na Ukrainę Polska przyjęła uchodźców, Polacy otworzyli swoje serca. Polacy, którzy mają wrażliwość cywilizacji łacińskiej, religii chrześcijańskiej – po ludzku – serce na dłoni.
Przyjęliśmy naszych gości z Ukrainy do naszych domów i wówczas rząd dał im – w mojej ocenie – zbyt duże przywileje. Przywileje czasami sięgające wyżej niż te, które mieli Polacy. I teraz ktoś podnosi larum: „No ale to przecież powinniśmy dawać dalej!”. I to podnoszą zwolennicy, na przykład mocno związani z Brukselą.
Pytanie: ile dała wtedy Komisja Europejska? Dała po 50 euro na głowę, czyli 200 złotych. A my daliśmy miliardy. I teraz jaka jest sytuacja Polski? Sytuacja Polski jest taka, że my jesteśmy na skraju – nie chcę powiedzieć, że bankructwa, ale w normalnych warunkach przyrody, gdyby traktować państwo jak gospodarstwo domowe czy firmę – to tak.
Jesteśmy bardzo zadłużeni. Deficyt budżetowy osiągnął historyczne szczyty. Co więcej, w zapowiedziach rząd na 2026 rok przewiduje wzrost szeregu podatków. I co z tego, że prezydent Nawrocki pewnie zawetuje, bo podpisał wtedy zobowiązanie ze Sławomirem Mentzenem, że nie będzie podwyższał podatków. Ja też nie jestem zwolennikiem podwyższania podatków, ale rząd je zapowiada.
Mówiłem na początku roku, analizując raporty Międzynarodowego Funduszu Walutowego, że zalecał on zacieśnienie fiskalizmu, polityki fiskalnej. I to się dzieje. Czyli nie mamy pieniędzy, zacieśniamy politykę fiskalną. I nie jesteśmy w stanie utrzymywać dwóch narodów. Jeden naród nie jest w stanie utrzymać dwóch narodów.
Mówię o służbie zdrowia. Nie wiem, czy Państwo zdajecie sobie sprawę, ale Narodowy Fundusz Zdrowia przestał płacić niektórym placówkom służby zdrowia. Już dzisiaj – a jest sierpień – powiedział, że nie będzie płacił w ogóle do końca roku. Nie mamy pieniędzy.
I teraz chodzi o to, o co chodziło z tym słynnym 800+. Jaka była podstawa 500+? 500+ było założeniem polityki socjalnej poprzedniego rządu, który notabene realizował lewicowe postulaty, ale chciał uzasadnić przyznanie tego świadczenia tym, żeby polskim rodzinom ulżyć i żeby Polacy – być może – zwiększyli dzietność. Polacy, podkreślam – obywatele Polski.
A teraz dochodziło do patologii, i to trzeba powiedzieć z całą mocą: obywatele Ukrainy, nie pracując, co więcej, nie mieszkając w Polsce, tylko mieszkając na terenie Ukrainy, co jakiś czas przyjeżdżają, leczą się w Polsce i pobierają socjał w Polsce. No przecież tak nie może być.
I kolejna teza, którą uważam, że musimy wreszcie odrzucić, to ta fałszywa: że Ukraińcy walczą za Polaków. Nie – Ukraińcy walczą za siebie. Oczywiście nasza narracja polityczna jest taka, że z racji tego, iż historycznie Związek Radziecki czy Rosja zawsze była wrogo nastawiona do nas, patrzymy z punktu widzenia geopolityki, że jak Rosja będzie osłabiona, to dla nas będzie lepiej.
Ale trzeba też wiedzieć historycznie, że w czasie II Wojny Światowej Ukraińcy byli gorsi od Niemców. Słynna rzeź wołyńska – ale to nie tylko o nią chodzi. Polacy byli wyrzynani, wycinani już wcześniej na tamtych terenach. Rzeź wołyńska była kulminacją tego wszystkiego. Bywało tak, że Polacy chronili się u Niemców, u żołnierzy niemieckich.
Ci młodzi ludzie, którzy tutaj są, po pierwsze – nigdy nie będą walczyć za Polskę, tak samo jak nie walczą za Ukrainę.
Po drugie, obraz tej wojny jest troszkę inny, ponieważ prowadzenie wojny trochę się zmieniło. On jest inny niż my pamiętamy z okresu II wojny światowej, ze scen filmowych i obrazów historycznych z czasów okupacji, gdzie Niemcy okupowali Warszawę, robili łapanki i cały czas panował terror.
Tam jest front i rzeczywiście są trudne warunki, ale reszta się bawi. Ile filmów krąży po internecie z miast na Ukrainie – zabawy młodych ludzi, imprezy, normalne życie. Polska ma większy dług publiczny niż walcząca na froncie Ukraina. My nie możemy nadwerężać naszych finansów publicznych i to powinni rozumieć nasi goście z Ukrainy.
I ja nie twierdzę też, że każdy Ukrainiec jest zły i tak dalej. To nie o to chodzi. Są tacy jak Muzik, jak Mazurenko, i są normalni ludzie. Ale przez takich Muzików i Mazurenko Ukraina ma problem z wejściem do struktur cywilizowanego świata. Do NATO – jak ja mówię – nie ma w ogóle żadnych szans, a nawet z wejściem do Unii Europejskiej. No bo jak wpuścić takiego Muzika?
I kolejne powiedzenie z cyklu o chamie. Cham – jak mu wejdziesz do biura, to ci atrament wypije. Przecież Polsat powinien się zastanowić, kogo zaprasza. On im ten atrament wypija w studiu. W związku z tym potrzebne są pewne procesy cywilizacyjne, potrzebne są procesy zmiany kulturowej.
Przykro to powiedzieć, bo oczywiście żyją u nas w Polsce, w Europie i na świecie Ukraińcy, którzy są ludźmi wysokiej kultury – i to nie ma co do tego wątpliwości – ale są też tacy właśnie, którzy gdzieś tam żyli i oni muszą się cywilizować. Przecież Państwo wiecie, że na Ukrainie są problemy. Dzisiaj jest kilka problemów.
Jest problem, skoro mówimy o wejściu w struktury europejskie. Takiej korupcji na Ukrainie nie było nigdy, jak jest teraz. Kolejna rzecz, która jest warta zastanowienia, to kwestia demokracji na Ukrainie, przywrócenia demokracji. Przecież tam nie ma wyborów od dłuższego czasu. I teraz: czy prezydent Zełenski jest uprawniony nawet do tego, żeby rozmawiać w kwestiach pokojowych, czy nie?
Czy trzeba przeprowadzić wybory? Czy naród ukraiński wybierze z powrotem prezydenta Zełenskiego, czy może kogoś innego? To są kwestie dzisiaj otwarte. I to są pytania, które oczywiście będą rozstrzygali możni tego świata.
I jeszcze na koniec chciałem powiedzieć, że przecież premier Donald Tusk – bo już powiem o wszystkich opcjach politycznych – premier Donald Tusk wypowiadał się na antenie telewizji polskiej jakiś czas temu, że on właśnie jest zwolennikiem odebrania przywilejów obywatelom Ukrainy, tym, którzy nadużywają systemu. Bo przecież my nie jesteśmy głupi. Czyli nawet premier Donald Tusk chciał odebrać te przywileje, z uwagi na to, że są niesprawiedliwie pobierane.
A premier Leszek Miller, były lider lewicy, też rozważał i słusznie prowadził dywagacje na temat rzezi wołyńskiej i tłumaczył, że do dobrych stosunków – o których mówimy – potrzebujemy gestów także z ich strony. Szacunku oczekujemy za to, że im pomogliśmy. Szacunku i gestów.
I te gesty to jest właśnie to, żeby nam pozwolili zrobić ekshumację naszych rodaków, którzy zostali tam pomordowani, i żeby pozwolili nam pochować ich zgodnie z naszym obrządkiem chrześcijańskim. Tylko premier Leszek Miller wtedy zauważył, że Ukraińcy tego nie chcą. A dlaczego? No dlatego, że tam wyjdzie prawda, która w obecnej sytuacji osłabi ich narrację jako ofiary. A mianowicie wyjdzie na jaw, że większość ofiar rzezi to były dzieci. I to dzieci pomordowane w sposób bestialski.
Dlatego Ukraińcy pozwolili Niemcom na ekshumację żołnierzy niemieckich – bo tam po prostu była kula w głowę – a tu były przerażające mordy. Przerażające. Już nie chcę mówić, proszę Państwa – poczytajcie sobie literaturę na ten temat. Przerażające.
Chiński wprowadzą pokój na Ukrainie?
Wydaje mi się, iż idziemy w kierunku pokoju. Bo przywódca Chin zrobił dwa gesty. Pierwszy gest: wezwał do zjednoczenia krajów globalnego Południa wraz z Rosją, aby wspólnie budować bardziej sprawiedliwy i rozsądny porządek międzynarodowy. Czyli mamy – nie chcę powiedzieć „zbliżenie”, bo to zbliżenie było cały czas, bo przywódcy Chin i Rosji wielokrotnie się spotykają – ale następuje coś takiego, o czym ostatnio mówiłem: w tej wojnie pomiędzy USA a Rosją, gdzie prezydent Trump spotkał się z Putinem, bo potrzebuje tej współpracy, że jak dwóch się bije, to trzeci chce skorzystać – czyli Chiny. Te Chiny chcą już wejść w proces współpracy, stąd częste spotkania pomiędzy dyplomatami obu krajów.
Natomiast przywódca Chin zrobił też drugi gest – mianowicie napisał do Wołodymyra Zełenskiego z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy. To był gest, który – w mojej ocenie – świadczy o tym, że jeśli z jednej strony mówi o współpracy z Rosją, a z drugiej gratuluje prezydentowi Zełenskiemu z okazji Niepodległości Ukrainy, na co prezydent Zełenski dobrze mu odpisał, to idziemy w kierunku pokoju.
Bardzo możliwe, że to właśnie Chiny będą chciały przejąć rolę lidera negocjacji pokojowych, co byłoby bardzo, bardzo ciekawą sytuacją, rozgrywką na scenie politycznej. Jeżeli to Chiny doprowadziłyby do rozmów pomiędzy Zełenskim a Putinem – a nie Stany Zjednoczone – to będzie naprawdę interesujące.
Ale to, jeżeli do tego dojdzie, będziemy mieli o czym komentować, bo wtedy to będzie bardzo ciekawa rozgrywka polityczna. Takich scen geopolitycznych, takich rozgrywek na szachownicy, jakie są teraz, nie mieliśmy od czasu zakończenia II wojny światowej.
Funt i Anglia
W walutach mamy dwie kwestie. Chciałbym poruszyć eurodolara i funta do dolara. Zacznę od funta do dolara. Wydaje mi się, że w okresie krótkim będziemy mieli do czynienia raczej z mocniejszym dolarem niż funtem. Nie twierdzę, że w okresie długoterminowym funt nie będzie się umacniał wobec dolara, dlatego że banki – w ogóle komentatorzy, finansiści – są strategicznie nastawieni na słabszego dolara.
Ale w Wielkiej Brytanii mamy dwie rzeczy. Mamy problemy społeczne. Nie wiem, które stacje Państwo oglądacie, ale w niektórych stacjach telewizyjnych są pokazywane obrazy, że tam są wielkie zamieszki społeczne. O tym mówiłem – że jak byłem ostatnio w Londynie, to byłem zaszokowany, że tam w ogóle nie ma Anglików.
Napływ cudzoziemców w ostatnim okresie – w mojej ocenie – sprawił, że pieniądze ze składek po wyjściu z Unii Europejskiej, teraz gdy wygrała lewica, zostały przeznaczone na socjał dla imigrantów, a ci zaczęli za bardzo rozrabiać. Teraz dochodzi do tego, że kiedy Anglicy robili społeczną akcję wywieszania flag Wielkiej Brytanii czy krzyża św. Jerzego, to służby porządkowe po chamsku je zdejmowały. Zdejmowały, deptały. To w ogóle skandal.
I jeden z dziennikarzy powiedział, że w Anglii jest zaszokowany tym, że Anglicy mają jeszcze jakieś elementy patriotyzmu czy tożsamości narodowej – pozytywnej, oczywiście – ale że przyjęto już narrację, iż jak ktoś wywiesza flagę angielską, to jest nacjonalistą. To są gesty nacjonalistyczne i powinny być tłumione w zarodku.
Ale co się dzieje? Premier Farage przedstawił plan deportacji osób ubiegających się o azyl, dlatego że tam dochodzi do zamieszek. Ostrzega przed niepokojami społecznymi. I to jest klucz – w mojej ocenie – do słabości tego, co na Wyspach się dzieje.
My musimy patrzeć i wyciągać wnioski, żeby w Polsce do takich rzeczy nie doszło. Jakiekolwiek wpuszczenie innych nacji w wielkiej skali doprowadza do tego, że potem mamy problemy społeczne, bo te nacje będą się ścierać. A jeżeli mówimy o cywilizacjach – to już w ogóle.
Euro i Dolar
Jeśli chodzi o eurodolara. Goldman Sachs mówi, że przemówienie Powella – mówiłem o piątkowym przemówieniu Powella – o tym, że była silna reakcja na rynku, euro poszybowało w górę, dolar się osłabił do wszystkich par walut, że to przemówienie przesunęło już narrację, czy rozmowę, debatę publiczną, debatę finansową z kwestii wznowienia cięć – czy w ogóle Fed będzie ciął – do kwestii: ile będzie ciął, czy 25, czy 50 punktów bazowych.
I banki jak Goldman, banki jak Société, jak Danske, jak JP Morgan – one wszystkie uważają, że sytuacja oczywiście dla Fedu nie jest prosta, czyli to, co Powell mówił, może nie jest tak do końca proste. Ponieważ Fed kieruje się innymi przesłankami: obniżki stóp są troszeczkę inne niż w przypadku Europejskiego Banku Centralnego i inne niż w przypadku Narodowego Banku Polskiego. A mianowicie tam idą dwie kwestie. Idzie kwestia nie tylko inflacyjna – i tu inflacja jest podwyższona w Stanach, co komentatorzy mówią, że to jest wynik CPI.
I rynek pracy. Rynek pracy jest osłabiony, czyli rynek pracy kierowałby ku temu, że trzeba obniżać stopy. Inflacja? Tak, na tym poziomie, który jest – nie do końca. W związku z tym Fed jest w takim pewnym rozkroku. I teraz, oczywiście, ja bym ciął, bo kierowałbym się rynkiem pracy. Dlatego, że w mojej ocenie inflacja i tak opadnie.
Jest to chwilowe. Zresztą podobnie jak w Polsce – ona sama z siebie opadła. Podobnie jak w Europie – ona sama z siebie opada. Tu nie ma żadnych stymulatorów. Natomiast ciąłbym. I to jest pytanie: czy tak się stanie, czy nie? Société Générale mówi, że mamy krótkoterminowy opór na poziomie 1,1791–1,1830, że mają strategiczną byczą postawę, celując w poziom 1,23 w najbliższych 6–12 miesiącach.
Ale na dzień dzisiejszy jest stabilizacja, to ja mówię – to jest cisza przed burzą. I teraz pytanie: on się waha wokół tej 50-dniowej średniej, nie ma wyraźnego kierunku euro-dolar. W dół – jeżeli nie uda się wybić w górę – no to mamy poziom 1,1580, gdzie powinniśmy stanąć. Danske także mówi: fundamentalnie mamy pozycję niedźwiedzią do dolara.
Kurs eurodolara wspierany jest przez różnicę w stopach procentowych. Podobnie jak Société – 1,23 do osiągnięcia w ciągu 6–12 miesięcy. JP Morgan, pogląd fundamentalny, twierdzi, że godziwa wartość pary euro-dolar systematycznie rośnie z 1,09, 1,14, 1,16, wspierana przez realne rentowności i inne czynniki. Uważa, że ten skok na 1,22–1,23 jest uzasadniony. Goldman ma jedne obawy instytucjonalne – to są krótkie pozycje nadal, które odzwierciedlają również ryzyko związane z zarządzaniem i niezależnością Rezerwy Federalnej, co może mieć dodatkowe znaczenie, jeśli nastroje inwestorów ulegną pogorszeniu.
Oczywiście uważa, że są możliwe rajdy kontrtrendowe. Czyli Goldman zauważa, że ostatnie odbicia w lipcu i na początku tego tygodnia wskazują na potencjał wzrostu dolara amerykańskiego. To, co ja mówię – że ta konsolidacja może być, że możemy się dobić do tego 1,1580 w krótkim terminie, patrząc, że w długim terminie wszyscy mówią, że będziemy szli w kierunku longa.
Giełda i złoty
Uważałbym jeśli chodzi o kwestie związane z rynkami akcyjnymi, bo sytuacja takiego rajdu na dolarze może mieć wpływ też na rynki akcyjne i na korektę. Rynki akcyjne – te wyceny są bardzo mocno wyśrubowane, i to mówią wszyscy analitycy, którzy badają profesjonalnie ten temat. Oczywiście, jak to w życiu, wszystko się może zdarzyć.
Natomiast jeżeli mam porównywać trading, zachowania tradingowe rok, dwa lata temu – no to wtedy można było w ciemno wchodzić i na kontrakty na różnicę rewarować pozycje, bo byliśmy w pewnym cyklu. Ale teraz jesteśmy już wysoko, ten cykl oczywiście może jeszcze pójść, ale w mojej ocenie te wzrosty są ograniczone i przydałaby się jakaś techniczna korekta.
Oczywiście polska złotówka będzie się zachowywała tak, jak będzie się zachowywał eurodolar, ponieważ na razie jesteśmy w miarę stabilni. Zobaczymy, jak będą wyglądały dalsze nasze dane na temat przemysłu, jak zapowiedzi podwyżek podatków będą wpływały na zachowanie. Ale na dzień dzisiejszy, patrząc na fundamenty globalne, to nasza złotówka jest uzależniona od notowania eurodolara.