Koniec hossy? Krypto, waluty, giełda i europejskie „elity”

Korekta

Tak jak zapowiadałem w poniedziałek – spodziewałem się korekty. I rzeczywiście, ta korekta przyszła szybciej, niż wielu się spodziewało, bo już we wtorek. Wtedy właśnie rynek krypto zaliczył mocne tąpnięcie. Według pierwszych danych z rana z rynku wyparowało aż 1,6 miliarda dolarów – to efekt masowych likwidacji pozycji, szczególnie tych opartych na lewarze.

To była pierwsza poważna lekcja dla młodych inwestorów, zwłaszcza tych, którzy uwierzyli, że krypto „zawsze tylko rośnie”. Ostrzegałem, by nie grać z dźwignią, bo to najprostsza droga do utraty kapitału. Rynek pokazał swoją siłę i nie wybaczył błędów.

Warto zrozumieć, że w świat kryptowalut weszły tzw. smart money – duzi gracze instytucjonalni. Rynek się reguluje, powstają ETF-y, a wielkie instytucje finansowe wchodzą do gry. To oznacza jedno: koniec dziecięcej zabawy w krypto.

Smart money działa rozważnie i strategicznie. Nie znaczy to, że rynek krypto nie będzie już rósł – prawdopodobnie będzie, ale już bez młodych, niedoświadczonych inwestorów. Następuje typowe „wykoszenie” – rynek usuwa słabych graczy, by później odbić w górę w rękach dużych kapitałów.

Mój apel jest prosty: nie graj z lewarem. Rynek się nie kończy – kończą się tylko pieniądze i depozyty.

Korekta na akcjach, silny dolar i zdrowe oczyszczenie rynku

Korekta dotknęła nie tylko kryptowaluty, ale także rynek akcji. Moim zdaniem to naturalny i potrzebny etap – zdrowa korekta, która daje oddech i reset nastrojów. Spodziewałem się jej na poziomie około 10%, co mogłoby oczyścić rynek i zbudować solidne fundamenty pod dalsze wzrosty.

Na rynku walutowym obserwujemy z kolei umocnienie dolara. Według prognoz instytucji finansowych (m.in. ING i Danske Bank) dolar może mieć jeszcze krótkoterminowy potencjał wzrostowy, ale jego siła jest już mocno ograniczona. Szacuję, że jego zakres ruchu może zakończyć się w okolicach 1,1390–1,1320 na parze EUR/USD, po czym możliwe będzie odbicie w drugą stronę.

Azja i Ameryka Południowa – kierunki inwestycyjne na 2025 rok

Jeśli chodzi o przyszłość, 2025 rok może należeć do Azji – szczególnie Chin, Hongkongu i Indii – a także do Ameryki Południowej. To rynki, które mają potencjał wzrostowy i mogą okazać się bezpieczniejszą alternatywą dla inwestorów zmęczonych chaosem w Europie.

Oczywiście, nie zachęcam do agresywnego tradingu z lewarem – to zabawa dla tych, którzy mają świadomość ryzyka i kapitał, który mogą stracić. Dla większości inwestorów rozsądniejsze będzie budowanie długoterminowych portfeli opartych na ETF-ach i globalnych indeksach.

Europa traci – przemysł i elity w kryzysie

Szczerze mówiąc, jestem coraz bardziej załamany kondycją Europy. Przemysł się sypie, a przykładem jest Porsche, które zanotowało dramatyczny spadek zysku – z 4 miliardów euro do zaledwie 40 milionów. To aż 99% mniej. Winą obarczają różne czynniki, ale wszyscy wiemy, o co chodzi – o ślepą wiarę w ideologię elektromobilności.

Europa wpadła w pułapkę własnych decyzji. Zamiast inwestować w rozwój, dławi się regulacjami i utopijną polityką klimatyczną. Tymczasem świat ucieka do przodu – Chiny, USA, Indie budują pozycję globalnych liderów, a Europa znika z planszy geopolitycznej.

Nie bez powodu mówię, że europejskie elity to „papudraki” – ludzie, którzy nie potrafią prowadzić kontynentu w kierunku rozwoju. Ich decyzje kosztują nas miejsca pracy, innowacje i kapitał, który odpływa do Dubaju czy Azji. Tam, gdzie podatki są niższe, a klimat dla biznesu zdrowszy.

Regulacje, MiCA i przyszłość rynku krypto w Europie

W dodatku nad rynkiem krypto w Europie zawisło widmo regulacji MiCA. Bank Litwy już zapowiedział, że podmioty, które nie uzyskają licencji do końca roku, będą musiały zwrócić aktywa klientów. To oznacza, że przetrwają tylko największe marki – te, które mają zaplecze i operują z rynków bardziej przyjaznych, jak Malta.

Efekt? Kolejne wstrząsy na rynku i dalsza konsolidacja w rękach dużych graczy.

Europa tonie, świat przyspiesza

To, co dzieje się w Europie, to swoisty letarg. Świat idzie do przodu, a my stoimy w miejscu. Gospodarka się kurczy, podatki rosną, elity bronią ideologii zamiast interesów obywateli. To nie przypadek, że coraz więcej zachodnich przedsiębiorców przenosi się do Dubaju – tam nie tylko nie płacą 55% podatków, ale też mają realne warunki do rozwoju.

Europa płynie jak Titanic, a jej przywódcy – zamiast ratować – grają orkiestrę.

Wnioski – czas inwestować globalnie

Jeśli miałbym spojrzeć na to optymistycznie – to wciąż jest szansa, by wyjść z tej sytuacji silniejszym. Wystarczy przestać patrzeć wyłącznie na Europę i otworzyć się na globalne rynki. Inwestować w Azję, Amerykę Południową, a nawet w amerykańskie indeksy.

Jak mawiał Warren Buffett: „Jeśli nie masz pomysłu, jak zainwestować – kup indeks i trzymaj go 30 lat.”

Polski złoty naturalnie osłabł – to efekt umocnienia dolara. Na razie pozostajemy mocno skorelowani ze strefą euro. A dolar – w mojej ocenie – znajduje się obecnie w bardzo ważnym punkcie technicznym. Ten tydzień może być kluczowy dla dalszych ruchów na rynku walutowym.

Podsumowanie

Rynek właśnie udzielił inwestorom lekcji pokory. Smart Money przejęły kontrolę, młodzi traderzy zostali „wyczyszczeni”, a Europa dalej dryfuje bez steru. Kto to zrozumie i zacznie działać globalnie – ten wygra.

Bo rynek nigdy się nie kończy. Kończą się tylko pieniądze tych, którzy nie wyciągają wniosków.

05.11.2025
Stolarz